𝓎𝑜𝓊𝓇 𝓅𝓁𝒶𝒸𝑒 𝑜𝓇 𝓂𝒾𝓃𝑒 ☾

1.6K 123 331
                                    

Założyłem na siebie ciemnoniebieską sportową koszulkę. Wzrokiem odszukałem moje buty i je założyłem. Po całkowitym ubraniu się usiadłem na ławce czekając na Sapnap'a, który - jak zawsze - spóźniał się na trening. Minuty mijały i gdy już miałem wyjść z pomieszczenia,  wcześniej wspomniany szatyn niemalże wbiegł do szatni. Lekko zadyszany spojrzał na mnie i pokazał mi ręką, żebym usiadł co zrobiłem. 

Rzucił swoją torbę zaraz obok mnie i zaczął się przebierać. W pomieszczeniu znajdowaliśmy się tylko my, ponieważ wszyscy inni byli już na stadionie. Patrzyłem na niezdarne ruchy chłopaka, który próbował ubrać się jak najszybciej.

- Dlaczego znowu się spóźniłeś? - zapytałem przerywając ciszę - przez Karl'a~?

Szatyn momentalnie zastygł i posłał mi znaczące spojrzenie, na co tylko się uśmiechnąłem. Chłopak prychnął i przełożył koszulkę przez głowę. 

- Uwierz mi - zaczął - chciałbym, żeby to było przez Karl'a. Dyrektor kazał mi oprowadzić po szkole nowego dzieciaka.

Skinąłem głową i zaśmiałem się cicho, a w tym czasie Sapnap założył swoje buty. Zanim wyszliśmy schyliłem się po worek, w którym trzymałem wodę i buty. Podniosłem się na równe nogi i wyszedłem z szatni co on zrobił zaraz za mną. Szybkim krokiem ruszyliśmy na stadion gdzie czekała reszta grupy i najprawdopodobniej - niezadowolony trener. Gdy mężczyzna ujrzał nas wychodzących z budynku przywołał nas do siebie ręką.  

- Znowu spóźnieni? - bardziej stwierdził niż zapytał nie patrząc na nas.

Spojrzałem na Sapnap'a licząc na to, że wytłumaczy nas, bo jednak to on jest powodem naszego spóźnienia. On jednak tylko wzruszył ramionami, a ja burknąłem niezadowolony.

- Sapnap musiał oprowadzić nowego chłopaka po szkole, a ja na niego czekałem - powiedziałem zgodnie z prawdą.

- Dwa kółka więcej - powiedział trener i wskazał nam ręką, abyśmy już szli.

[na początku chciałam zrobić, że trenują koszykówkę, ale się na tym nie znam więc no]

Oboje skinęliśmy głowami i weszliśmy na bieżnie zaczynając biec. Po zrobieniu pięciu okrążeń rozbiegania zatrzymaliśmy się na mecie zaczynając rozgrzewkę. Cała sprawność mijała w ciszy, gdy nagle Sapnap szturchnął moje ramię. Spojrzałem na niego ze zmarszczonymi brwiami, a on podszedł bliżej mnie. 

- Widzisz tego chłopaka na trybunach? - szepnął - to jego musiałem oprowadzać po szkole - prychnął.

Spojrzałem na żółte siedzenia, a moim oczom ukazał się chłopak, którego brązowe włosy opadały mu na twarz przysłaniając jego oczy. Brunet nie skupiał się na tym co dzieję się na bieżni, a wzrok wlepiony miał w książkę, którą trzymał na kolanach. 

Definitywnie patrzyłem na niego za długo, ale coś w nim nie pozwalało mi przestać.  Czułem na sobie wzrok mojego przyjaciela i gdyby nie to, że usłyszałem nawoływanie naszego trenera nie odwróciłbym się. Kątem oka widziałem, że po krzyku mężczyzny brunet odwrócił się i spojrzał w naszą stronę. 

Odwróciłem się tyłem do obcego chłopaka i potruchtałem, aby słyszeć co trener ma nam do przekazania. Po minach innych chłopaków mogłem domyślić się, że dzisiaj trening będzie mocny. Gdy ja i Sapnap znaleźliśmy się już obok wszyscy zaczęli się rozchodzić. Przewróciłem oczami i podszedłem do trenera, który posłał nam lekko zirytowane spojrzenie. 

- Cztery razy 400 metrów - powiedział i odszedł do nas. 

Skinąłem głową i razem z szatynem ruszyliśmy w stronę mety. Po drodze zabrałem swój worek. Idąc do wskazanego miejsca czułem na sobie wzrok kogoś siedzącego na trybunach i miałem cichą nadzieję, że był to brunet, którego wcześniej pokazał mi Sapnap. Bez tracenia zbędnego czasu zacząłem bieg, gdy znaleźliśmy się na mecie. 

Oneshots || DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz