Rozdział 2

88 12 3
                                    

Lauren POV:

Minęło 4 godziny, a ja zdążyłam przegadać z 11 kandydatami, została mi ostatnia osoba. Z jednej strony czuję ogromne zmęczenie, które swoją drogą, dzwoni mi w uszach, rozbijając się aż w kościach, a z drugiej jestem z siebie dumna, ponieważ tyle wytrzymałam. Nie zaspałam, ani nikogo nie zabiłam, mimo iż czułam, że rozszarpie niektóre osoby naprzeciw mnie. To jest sukces. „Oh wow, Lauren. Jesteś pozytywna". Duchłam w myślach. „Dziękuję". Odpowiadam samej sobie pod nosem. Stop. Jednak zmęczenie jest większe niż myślę. Oby ta ostatnia osoba była minimalnie ciekawa albo kulturalna. Tylko o to proszę. Chyba mnie coś strzeli jeśli znowu przyjdzie taka typowa baba po pseudo studiach, z doświadczeniem sekretarki własnego ojca za czasów gówniarza.

Jeszcze 5 minut zostało do ostatniej osoby. Powoli się niecierpliwie. Jest po godzinach mojej pracy. Tak naprawdę nie powinno mnie tu być. Cóż, czego się nie robi dla własnej, przyszłej wygody?

Nagle słyszę 2 stuknięcia w moje drzwi. Sięgam do przycisku, aby wpuścić osobę do mojego biura. Drzwi lekko się rozchyliły, a ja miałam możliwość spojrzeć w oczy tej osobie.

„Ja się chyba pomyliłam".

„Lauren to są żarty, tak?"

W jednej chwili osoba przede mną stanęła i powiedziała ciche „Dzień dobry". W zamian skinęłam delikatnie głową, patrząc się w bardzo znajome, czekoladowe oczy. Kobieta podeszła bliżej, aby po chwili usiąść w fotelu naprzeciwko mnie.

- Cabello, miło mi Panią poznać. – Skinęła głową, wyciągając rękę do uściśnięcia.

- Jauregui, wzajemnie. – powiedziałam, ściskając dłoń. – Cóż, co Panią Cabello skłoniło do wysłania swojego CV właśnie do mojej firmy?

- Proste, pieniądze i dobre papierki do mojego doświadczenia.

Oh wow. Nie spodziewałam się takiej bezpośredniości. Nie powiem, podziwiam taką postawę, ukazuje ona niezależność, siłę i moc własnego wyrażania zdania. Ale do cholery, skąd ma takie oczy? I takie ponad przeciętne, ale nie aż tak doskonałe ciało? Naprawdę, co za kształty! Włosy ma lekko falowane, ciemne, takie mocno brązowe. O oczach chyba nie muszę znowu wspominać, tak? Nogi takie smukłe, usta takie pełne. Gdyby tak tylko je...

„Lauren, nie. O czym ty w ogóle myślisz? To mogłaby być twoja pracownica!" Besztam sama siebie za te myśli.

- Rozumiem. Mogłabym wiedzieć. Jakie Pani skończyła studia? Doświadczenie?- Powiedziałam powoli, wyciągając dłoń na biurko. Widzę jak się na nie popatrzyła. Skrzyżowała nogi, lekko poprawiając się w fotelu. Wzrokiem wróciła prosto do moich oczu, powoli oblizując usta.

„Oh Pani Cabello, widzę to doskonale". Powiedziałam w myślach, lekko się uśmiechając. Boże, gdyby tak usłyszała moje myśli, byłabym spalona.

- Skończyłam Uniwersytet Yale, to prywatna uczelnia w Stanach Zjednoczonych, w mieście New Haven, w stanie Connecticut. Oczywiście ukończyłam studia z najlepszym wynikiem, z mojego rocznika. Mogę Pani pokazać papierki potwierdzające moje wyniki, jak i uczęszczanie do Yale. – Powiedziała spokojnie brunetka. - Jeśli chodzi o doświadczenie, pracowałam przez około 3 lata w Cosmopolitanie, drugi najlepiej, sprzedający się magazyn, zaraz po was. Pewnie zada Pani pytanie ''Dlaczego odpuściłam sobie pracę w tamtym miejscu?". Cóż, czułam, że to nie jest dla mnie ta firma, coś w środku chciało wejść na wyższy poziom. Oczywiście, jeszcze raz wspomnę, chcę większego doświadczenia i zarabiać więcej, lecz tutaj w firmie „JAUREGUI" wiem, że będę mogła się rozwinąć, wręcz udoskonalić siebie jako osobę, jak i pracownika. – dokończyła Cabello z lekkim uśmiechem.

Deja vu (camren)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz