-No i po co biegniesz - westchnęła Amber.
Nadine zwolniła kroku, jednak dalej była przed Amber.
-Żeby cię zgubić i tutaj zostawić- wystawiła język w stronę dziewczyny.
Znajdowały się one pośrodku lasu, niedaleko jakiegoś jeziorka. Postanowiły wreszcie się gdzieś wybrać, szczególnie, że pogoda robiła się coraz ładniejsza.
-Dobrze, zostaw - przytaknęła spokojnie Amber.
-Pff, żebyś wiedziała, to cześć - Nadine zaczęła iść coraz szybciej.
Zaczynało się już ściemniać, ale, nie za bardzo je to obchodziło. Szły dalej przed siebie, nie znając zbytnio drogi.
-No jeju, poczekaj! - krzyknęła do uciekającej dziewczyny.
-Nie ma mowy, chcesz tu zostać to proszę! - odkrzyknęła lekko zdyszana.
Mijała szybko drzewa znajdujące się przy ścieżce.
-No przestań, weź chodź tu - przyspieszyła kroku Amber.
-Nigdzie nie idę, sama tu chodź! - burknęła dziewczyna.
Nadine zaczęła biec coraz głębiej w las. Drzewa tutaj były posadzone w prostych liniach, jednak były wystarczająco duże, żeby wyglądało to choć odrobinę dziko. Wszędzie dookoła rósł mech o intensywnie zielonym kolorze i co chwilę było słychać odgłosy ptaków.
Wreszcie dobiegła do miejsca gdzie zaczynało się lekkie wzniesienie. Dziewczyna ślepo wbiegła na nie. Nie zauważyła jednak wystających korzeni, o które chwilę potem zahaczyła nogą.
-Aaaaaa! - jej krzyk rozniósł się echem po lesie.
-Nadine!- Amber krzyknęła i przyspieszyła kroku.
Kiedy dobiegła już na samą górę wzniesienia, okazało się że z drugiej strony jest dosyć strome zbocze. Dziewczyna zaczęła powoli schodzić uważając przy tym, żeby nie skończyć na dole jak Nadine.
-Gdzie jesteś?! - krzyknęła.
Przedzierała się przez chaszcze i krzaki. Wraz z każdym kolejnym krokiem robiły się one coraz gęstsze.
-Kurwa - przeklęła zahaczając o jakieś jeżyny.
-Tu jestem - usłyszała słaby głos po swojej prawej.
Amber obróciła się w stronę, z której dochodził głos. Nadine siedziała koło drzewa, miała liście i mech na głowie, a na jej rękach było kilka zadrapań. Była brudna na policzku i miała małą rankę na czole.
Amber podeszła do niej i wyciągnęła w jej stronę rękę. Nadine złapała ją i wstała z ziemi.
-I było tak pędzić?- spytała otrzepując ją z brudu i wyciągając rośliny z włosów.
-Cicho bądź. Nie moja wina no.. - smutno odpowiedziała.
-Już dobra, dobra - westchnęła Amber i przytuliła wyższą od siebie dziewczynę.
Słońce już zachodziło i gdzieś w oddali, między drzewami było widać pomarańczowe i czerwone smugi. Wiosna dopiero się zaczynała i każdy liczył, że z kolejnymi dniami będzie coraz cieplej. Tamtego wieczoru było przyjemnie. Szczególnie, gdy wiatr się już uspokoił i powietrze było wciąż ciepłe.
Kiedy kobiety stały tam przytulone, w pewnym momencie coś przecięło niebo. Amber przyjrzała się temu, lecz nie miała pojęcia co to mogło być. Wydawało jej się że wylądowało bardzo blisko miejsca, w którym się znajdowały.
-Chodź- pociągnęła Nadine za rękę, wciąż wpatrując się w miejsce, gdzie rzekomo wylądował dziwny obiekt.
-Co? Wracamy ? - spytała smutno i poszła za starszą.
-Za chwilę, najpierw chcę coś sprawdzić- powiedziała skupiona wciąż na horyzoncie.
Amber pociągnęła Nadine dalej w głąb lasu. Szły chwilę, aż w końcu dotarły do małej polanki otoczonej drzewami.
-Co chciałaś zobaczyć? - Nadine spytała zdezorientowana spoglądając na towarzyszkę.
-Właśnie to - Amber wskazała głową przed siebie.
Kiedy Nadine spojrzała w tamtym kierunku zobaczyła dość głęboki dół w ziemi. Dalej trzymając się za ręce kobiety podeszły bliżej. Pośrodku rozgrzebanej ziemi leżał kamień. Nie był zbytnio duży, jednak miał kilka dziwnych, niebieskich rys przechodzących wzdłuż niego.
-Ale cool, to chyba jakiś meteoryt - odezwała się Nadine.
-No - przytaknęła Amber i podniosła z ziemi jakiś patyk.
-Co ty robisz?- spytała zdziwiona.
- Tylko tykne, spokojnie - odpowiedziała podchodząc coraz bliżej dołka
-Ja bym tego nie ruszała.. - skrzywiła się Nadine.
-Oj tam - Amber nie dawała za wygraną. Była zbyt ciekawska, żeby sobie odpuścić.
Dziewczyna stała już w dole i zwróciła patyk w stronę kamienia. Dzieliły ją już niemal milimetry. Aż w końcu lekko go dotknęła.
-Boom! - Amber aż podskoczyła z przerażenia i szybko się odwróciła.
Nadine nie mogła powstrzymać śmiechu. Lubiła straszyć i dokuczać swojej dziewczynie kiedy tylko miała okazję. Wręcz było to jej ulubione zajęcie.
-Szkoda, że nie widziałaś swojej miny hahahah! - zakryła usta ręką.
Amber tylko westchnęła z ulgą i zaczęła iść w kierunku Nadine.
-Zaraz ci pokaże, ty mała.. - podniosła swój kij i przyspieszyła.
-Niee ! - dziewczyna zaczęła się cofać - Oszczędź mnie proszę.
- Teraz już nie ma ucieczki - zaśmiała się złowieszczo Amber.
Dziewczyny śmiały się do czasu kiedy Nadine nie obróciła się w stronę kamienia.
-Poczekaj - wyciągnęła rękę przed siebie -patrz.
Wyższa wskazała w stronę meteorytu, z którego zaczął wydobywać się dziwny błękitny dym. Amber obróciła się w tamtym kierunku. Mgła rozprzestrzeniała się coraz szybciej i już chwilę potem pokryła całą polanę.
-Nie wdychaj tego ! - krzyknęła Nadine zakrywając usta i nos swoją koszulką.
Jednak Amber w tym momencie zachwiała się i upadła na ziemię.
-Amber! - krzyknęła dziewczyna i podbiegła do nieprzytomnej.
Uklękła i ujęła jej twarz w obie ręce. Zapomniała jednak o koszulce, która wtedy właśnie zsunęła się z jej twarzy. Kiedy tylko nieświadomie wzięła wdech, wszystko zaczęło jej się rozmazywać aż osunęła się powoli na ziemię.
*
*
*
-Christiana! - dziewczyna zerwała się z łóżka i rozejrzała się po pokoju przestraszona. Była w swojej komnacie, a koło jej łóżka stał jej towarzysz.
-Nareszcie wstałaś - westchnął chłopak - Powinniśmy wyruszyć w drogę godzinę temu.
Dziewczyna rozmasowała ucho po tym jak Xavier głośno krzyknął.
-Tak tak, wiem - wstała z łóżka i przeciągnęła się leniwie. Podeszła do okna i odsłoniła zasłonę. Promienie słońca nagle w nią uderzyły, oślepiając ją na krótką chwilę.
-Miałam bardzo dziwny sen - przemówiła prawie szeptem wpatrując się w panoramę miasta.
CDN.
CZYTASZ
Déjà vu
ActionDwie laski znajdują meteoryt i boom przenoszą się gdzieś do innej rzeczywistości.