1.

18 2 0
                                    

-No i po co biegniesz - westchnęła Amber.

Nadine zwolniła kroku, jednak dalej była przed Amber.

-Żeby cię zgubić  i tutaj zostawić- wystawiła język w stronę dziewczyny.

Znajdowały się one pośrodku lasu, niedaleko jakiegoś jeziorka. Postanowiły wreszcie się gdzieś wybrać, szczególnie, że pogoda robiła się coraz ładniejsza.

-Dobrze, zostaw - przytaknęła spokojnie Amber.

-Pff, żebyś wiedziała, to cześć - Nadine zaczęła iść coraz szybciej.

Zaczynało się już ściemniać, ale, nie za bardzo je to obchodziło. Szły dalej przed siebie, nie znając zbytnio drogi.

-No jeju, poczekaj! - krzyknęła do uciekającej dziewczyny. 

-Nie ma mowy, chcesz tu zostać to proszę! - odkrzyknęła lekko zdyszana.

Mijała szybko drzewa znajdujące się przy ścieżce.

-No przestań, weź chodź tu - przyspieszyła kroku Amber.

-Nigdzie nie idę, sama tu chodź! - burknęła dziewczyna.

Nadine zaczęła biec coraz głębiej w las. Drzewa tutaj były posadzone w prostych liniach, jednak były wystarczająco duże, żeby wyglądało to choć odrobinę dziko. Wszędzie dookoła rósł mech o intensywnie zielonym kolorze i co chwilę było słychać odgłosy ptaków.

Wreszcie dobiegła do miejsca gdzie zaczynało się lekkie wzniesienie. Dziewczyna ślepo wbiegła na nie. Nie zauważyła jednak wystających korzeni, o które chwilę potem zahaczyła nogą. 

-Aaaaaa! - jej krzyk rozniósł się echem po lesie.

-Nadine!- Amber krzyknęła i przyspieszyła kroku.

Kiedy dobiegła już na samą górę wzniesienia, okazało się że z drugiej strony jest dosyć strome zbocze. Dziewczyna zaczęła powoli schodzić uważając przy tym, żeby nie skończyć na dole jak Nadine.

-Gdzie jesteś?! - krzyknęła.

Przedzierała się przez  chaszcze i krzaki. Wraz z każdym kolejnym krokiem robiły się one coraz gęstsze. 

-Kurwa - przeklęła  zahaczając o jakieś jeżyny.

-Tu jestem - usłyszała słaby głos po swojej prawej.

Amber obróciła się w stronę, z której dochodził  głos. Nadine siedziała koło drzewa, miała liście i mech na głowie, a na jej rękach było kilka zadrapań. Była brudna na policzku i miała małą rankę na czole. 

Amber podeszła do niej i wyciągnęła w jej stronę rękę. Nadine złapała ją i wstała z ziemi.

-I było tak pędzić?- spytała otrzepując ją z brudu i wyciągając rośliny z włosów. 

-Cicho bądź. Nie moja wina no.. - smutno odpowiedziała.

-Już dobra, dobra - westchnęła Amber i przytuliła wyższą od siebie dziewczynę. 

Słońce już zachodziło i gdzieś w oddali, między drzewami było widać pomarańczowe i czerwone smugi. Wiosna dopiero się zaczynała i każdy liczył, że z kolejnymi dniami będzie coraz cieplej. Tamtego wieczoru było przyjemnie. Szczególnie, gdy wiatr się już uspokoił i powietrze było wciąż ciepłe.

Kiedy kobiety stały tam przytulone, w pewnym momencie coś przecięło niebo. Amber przyjrzała się temu, lecz nie miała pojęcia co to mogło być. Wydawało jej się że wylądowało bardzo blisko miejsca, w którym się znajdowały. 

-Chodź- pociągnęła Nadine za rękę, wciąż wpatrując się w miejsce, gdzie rzekomo wylądował dziwny obiekt.

-Co? Wracamy ? - spytała smutno i poszła za starszą.

-Za chwilę, najpierw chcę coś sprawdzić- powiedziała skupiona wciąż na horyzoncie.

Amber pociągnęła Nadine dalej w głąb lasu. Szły chwilę, aż w końcu dotarły do małej polanki otoczonej drzewami. 

-Co chciałaś zobaczyć? - Nadine spytała zdezorientowana spoglądając na towarzyszkę.

-Właśnie to - Amber wskazała głową przed siebie.

Kiedy Nadine spojrzała w tamtym kierunku zobaczyła dość głęboki dół w ziemi. Dalej trzymając się za ręce kobiety podeszły bliżej. Pośrodku rozgrzebanej ziemi leżał kamień. Nie był zbytnio duży, jednak miał kilka dziwnych, niebieskich rys przechodzących wzdłuż niego. 

-Ale cool, to chyba jakiś meteoryt - odezwała się Nadine.

-No - przytaknęła Amber i podniosła z ziemi jakiś patyk.

-Co ty robisz?- spytała zdziwiona.

- Tylko tykne, spokojnie - odpowiedziała podchodząc coraz bliżej dołka

-Ja bym tego nie ruszała.. - skrzywiła się Nadine.

-Oj tam - Amber nie dawała za wygraną. Była zbyt ciekawska, żeby sobie odpuścić.

Dziewczyna stała już w dole i zwróciła patyk w stronę kamienia. Dzieliły ją już niemal milimetry. Aż w końcu lekko go dotknęła.

-Boom! - Amber aż podskoczyła z przerażenia i szybko się odwróciła.

Nadine nie mogła powstrzymać śmiechu. Lubiła straszyć i dokuczać swojej dziewczynie kiedy tylko miała okazję. Wręcz było to jej ulubione zajęcie. 

-Szkoda, że nie widziałaś swojej miny hahahah! - zakryła usta ręką.

Amber tylko westchnęła z ulgą i zaczęła iść w kierunku Nadine.

-Zaraz ci pokaże, ty mała.. - podniosła swój kij i przyspieszyła. 

-Niee ! - dziewczyna zaczęła się cofać - Oszczędź mnie proszę.

- Teraz już nie ma ucieczki - zaśmiała się złowieszczo Amber. 

Dziewczyny śmiały się do czasu kiedy Nadine nie obróciła się w stronę kamienia. 

-Poczekaj - wyciągnęła rękę przed siebie -patrz.

Wyższa wskazała w stronę meteorytu, z którego zaczął wydobywać się dziwny błękitny dym. Amber obróciła się w tamtym kierunku. Mgła rozprzestrzeniała się coraz szybciej i już chwilę potem pokryła całą polanę. 

-Nie wdychaj tego ! - krzyknęła Nadine zakrywając usta i nos swoją koszulką.

Jednak Amber w tym momencie zachwiała się i upadła na ziemię. 

-Amber! - krzyknęła dziewczyna i podbiegła do nieprzytomnej.

Uklękła i ujęła jej twarz w obie ręce. Zapomniała jednak o koszulce, która wtedy właśnie zsunęła się z jej twarzy. Kiedy tylko nieświadomie wzięła wdech, wszystko zaczęło jej się rozmazywać aż osunęła się powoli na ziemię.

*

*

*

-Christiana! - dziewczyna zerwała się z łóżka i rozejrzała się po pokoju przestraszona. Była w swojej komnacie, a koło jej łóżka stał jej towarzysz. 

-Nareszcie wstałaś - westchnął chłopak - Powinniśmy wyruszyć w drogę godzinę temu. 

Dziewczyna rozmasowała ucho po tym jak Xavier głośno krzyknął.

-Tak tak, wiem - wstała z łóżka i przeciągnęła się leniwie. Podeszła do okna i odsłoniła zasłonę. Promienie słońca nagle w nią uderzyły, oślepiając ją na krótką chwilę. 

-Miałam bardzo dziwny sen - przemówiła prawie szeptem wpatrując się w panoramę miasta.


CDN.

Déjà vuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz