Prolog

11 1 1
                                    

Mozolnie otworzyłam posklejane oraz ciężkie powieki. Było sześć minut po piątej rano. Przez kawałek mojej odsłoniętej, beżowej rolety wpadał do mojego pokoju blask letniego księżyca. Ciężko podniosłam swoją dłoń z zimnej poduszki a następnie przetarłam leniwie oczy. Na 7 rano miałam być w psychiatryku. Haha, jak to zabrzmiało. Spokojnie, ja tam tylko pracuje. Wczoraj zadzwonił do mnie mój znajomy z pracy. W nocy do psychiatryka przyjechał nowy pacjent. Podobno mówi jakieś bzdury i potrzebna jest rozmowa. Mało zrozumiałam z jego przekazu, ponieważ mówił dosyć szybko i chaotycznie. Ale w sumie to praca w psychiatryku polega na wielki stresie i pobudkach o nawet 2 w nocy. 

Podniosłam się powoli do siadu. Cholera, jak mnie głowa boli. Przeleciałam pustym, zamglonym wzrokiem po pokoju. Popatrzyłam na ścianę i przeszedł mnie dziwny dreszcz. W ciemności udało mi się zauważyć parę lśniących oczu wlepiającą we mnie wzrok.

-Mary! Nie strasz mnie tak mruczku!- krzyknęłam lekko na moją kicie. Zawołałam ją, lecz ona nie zareagowała. Nagle ten obraz zaczął się rozpływać. Z dwóch par malutkich oczu zaczęła mi się ukazywać rosnąca, wysoka postać. Zaczęła pokazywać swoje obrzydliwe zębiska. Postać uśmiechnęła się przerażająca a mnie momentalnie ogarnął strach. Powoli postać zaczęła się zbliżać w moją stronę i poczułam jak moje serce zaczyna bić szybciej.  Szybko i ociężale. Myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi. Zacisnęłam pięści na kołdrze i oddychałam coraz głośniej. Nie mogłam się ruszyć z miejsca. Czułam jakby ktoś mnie przykleił do mojego łóżka. Zimny pot zaczął spływać mi po twarzy.  Poczułam momentalny chłód, jakby ktoś w zimę otworzył okno na oścież. Moje oczy dogłębnie przeszył strach i niepewność. Skóra stała się blada i niewyraźna. Usta były suche i spierzchnięte. Pięści dalej miałam mocno zaciśnięte na kołdrze. 

Czarna postać stanęła na wprost mnie. Jej ciemne, przerażające oczy wyrażały pustkę. Usiadła na moim wyprostowanych udach a one zaczęły mnie delikatnie parzyć. Przybliżyła swoją twarz do mojej. Ręka tego obrzydliwego stwora ulokowała się na mojej szyi, a jego dotyk budził odrazę i parzył. Usta zaczęły mi drżeć. Postać wzięła swoje obrzydliwe łapsko i zrobiła mocny zamach aby rozerwać mi gardło ostrymi pazurami...

Co się stanie jeśli pracuje w psychiatryku?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz