Rozdział jedenasty

1.4K 62 5
                                    

A niech Cię piekło pochłonie, Granger...

Poderwał się z kanapy i wybiegł z gabinetu, wcześniej za pomocą różdżki doprowadzając się do porządku.

- Granger, zaczekaj...

- Dam radę trafić do wyjścia, Malfoy – odwarknęła nie zatrzymując się. Chłopak bez prolemu się z nią zrównał.

- Muszę Ci coś pokazać. Sądzę, że powinnaś o tym wiedzieć.

Dziewczyna nie zareagowała na jego słowa. Draco westchnął łapiąc ją za dłoń i siłą pociągnął w przeciwnym kierunku w stronę wielkich, szklanych drzwi prowadzących do ogrodu. Hermiona mimowolnie się uśmiechnęła na widok wysokiego cisowego żywopłotu. Po drugiej stronie ścieżki był ogród z pięknymi, białymi różami.

- Chcesz mnie zakopać? – zapytała zatrzymując się gwałtownie widząc dokąd ją prowadził. Szli ścieżką w stronę marmurowych nagrobków i pomników.

- Nie dzisiaj – odparł ciągnąć ją dalej. Hermiona z ciekawością spoglądała na nagrobki członków rodziny Malfoy.

- Draco... Co my tu robimy? – zapytała zaniepokojona kiedy minęli wielki pomnik poświęcony pierwszemu członkowi rodziny Malfoy.

Nie odpowiedział. Nagle zatrzymał się przed małym, białym nagrobkiem. Hermiona dopiero po chwili na niego spojrzała.

Abraxas Dracon

Syn Dracona Lucjusza Malfoy i Hermiony Jean Granger.

Urodzony i zamordowany przez Rabastana Lestrange.

†1998

Nie zauważyła kiedy po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Draco zaczął kciukiem głaskać wierzch jej dłoni.

- Zostań ile chcesz, Hermiono. Ja naprawdę muszę wracać do pracy. Służba Cię potem odprowadzi do wyjścia.

Hermiona jedynie pokiwała głową. Draco wyczarował ławkę naprzeciwko nagrobka i wrócił do posiadłości. Brunetka osunęła się na nią i dała pełny upust swoim emocjom.

***

- Granger!

Dziewczyna otarła dłońmi twarz nim podniosła głowę. Na dworze zrobiło się już ciemno, a od strony posiadłości szedł Lord Malfoy.

- Mam już iść? – wychrypiała.

Draco już chciał odpowiedzieć coś złośliwego, ale powstrzymał się. Podniósł dłoń i delikatnie dotknął jej zaczerwienionego policzka.

- Jesteś zimna – stwierdził zdejmując z siebie płaszcz i narzucając na nią. – Czemu nie rzuciłaś na siebie zaklęcia ogrzewającego?

- Uzdrowiciele uznali, że jeszcze przez jakiś czas nie powinnam używać magii. Muszę pozwolić na jej zregenerowanie.

- Na Salazara, Granger! – wysyczał wściekły siadając obok niej na ławce. – To czemu się tu aportowałaś?! To kawał drogi od Londynu.

- Ja naprawdę musiałam z Tobą porozmawiać, Draco... Nie odpowiadałeś na listy...

Draco przymknął na chwilę oczy, ale od razu je otworzył. Nie mógł pozwolić sobie na chwilę słabości.

- Boże, Granger. Czemu jesteś taka głupia? Chodź, skrzaty przygotują Ci komnatę gościnną, a jutro coś wymyślimy.

- Nie, ja chcę wrócić do domu... - próbowała się bronić gryfonka.

- Potter nie jest na szkoleniu aurorów? Bo zakładam, że to u niego teraz mieszkasz.

Magia dziedzica | Dramione | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz