Rozdział 2

1.6K 130 40
                                    

Alexandra

Od kilku tygodni leżał na naszym oddziale jakiś sławny piłkarz, ale nie wiedziałam nawet kto to był. Nie interesowałam się piłką nożną, więc nie miałam pojęcia na kogo czekają dziennikarze. Jedynie z rozmówi innych dziewczyn wywnioskowałam, że jest on znany, a jego kolega chodzi ze światową modelką. Byłam pewna, że gdyby przeszła obok mnie nawet nie zwróciłabym na nią uwagi. Mój świat był dość mały i moje zainteresowania. Większość dnia spędzałam na pomaganiu babci, która mnie wychowywała po odejściu matki, gdyż ojca nawet nie znałam.

Od trzech lat pracowałam w szpitalu jako fizjoterapeutka. Chciałam pomagać ludziom, a że bałam się widoku krwi, o lekarzu nie było mowy, dlatego padło na rehabilitację. Wiele osób, dla których nie było światła, aby mogły zacząć od nowa chodzić, zaczynały, gdy były pod moją opieką. Byłam fizjoterapeutką z pasją, więc przykładałam się do tego, co robiłam. A robiłam też to po części dla swojego brata.

Miałam popołudniową zmianę, dlatego bardzo powolnym tempem zbierałam się do niej. Babcia, była na kółku różańcowym z sąsiadką z domu obok, więc nie usiałam się o nią martwić, jak wróci stamtąd. Miała już ponad osiemdziesiąt lat, ale przez cały czas utrzymywała, że czuje się bardzo dobrze. Czasami zauważałam, gdy było jej słabo lub musiała brać dodatkowe leki, ale zbywała mnie machnięciem ręki, że nic się nie dzieje i musi dożyć swoich wnuków.

Wstałam z wąskiego łóżka w swoim pokoju i przeszłam do salonu. Napisałam babci kartkę, że jestem w pracy i przypięłam ją magnesem na lodówce, obok naszego zdjęcia. Przejechałam delikatnie palcami po zdjęciu i uśmiechnęłam się do siebie. Byłam mała, gdy je wykonano. Mogłam mieć z dziesięć lat i była to wycieczka do Liverpool, gdzie babcia spędziła młodość.

Pomrugałam parę razy i opuściłam pomieszczenie, idąc na przedpokój. Wzięłam torebkę i przewiesiłam ją na skos. Włożyłam szybko trampki i wyszłam z domu. Nie miałam samochodu, gdyż bałam się jeździć, więc, jak co dnia czekał mnie niemal pół godzinny spacer. Wyjęłam z torebki słuchawki i podpięłam je do telefonu. Zaczęła lecieć muzyka klasyczna, którą uwielbiałam. Szłam przed siebie, mijając obcych mi ludzi. Czasami widziałam jak uśmiechali się do mnie, ale nie odwzajemniałam tego. Byłam introwertyczką, albo po prostu się nią stałam. Czym bliżej szpitala byłam, tym bardziej się cieszyłam, bo moja praca przynosiła mi szczęście. Miałam tylko jedną koleżankę w pracy, Ivone, która znała mnie na tyle, ile jej o sobie opowiedziałam.

Będąc w szpitalu, poszłam do szatni i przebrałam się w odpowiedni bordowy strój. Dzisiaj miałam kilka dzieci oraz dorosłych na ćwiczeniach. Spięłam swoje ciemno rude włosy w kucyka, wzięłam telefon, jakby babcia dzwoniła i wyszłam z szatni. Najpierw poszłam do dzieci, które uwielbiałam. Zapukałam do drzwi jednej z sal, a później weszłam do środka.

– Alex! – krzyknęła dziewczynka, która w wyniku nieszczęśliwego wypadku na rowerze miała złamaną nogę w dwóch miejscach.

– Liz, jak tam u ciebie? – usiadłam na rogu łóżka.

– Dobrze. Mama przyniosła mi nowe komiksy – pokazała na stolik obok łóżka.

– O czym są?

– O księżniczkach, które walczą ze złem – uśmiechnęła się do mnie.

– Gotowa na ćwiczenia? Już niedługo będziesz mogła sama tak biegać i walczyć ze złem, jak one – kiwnęłam głową w stronę komiksów.

– Jesteś pewna? Może już nie będę mogła biegać.

– Obiecuję ci, że będziesz biegać – chwyciłam ją za dłoń. – A teraz przenosimy się na wózek i jedziemy trochę się zmęczyć.

The Found Love/Znaleziona miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz