III

46 5 1
                                    

Staram się pisać i wstawiać rozdziały dość często ale nie mam za bardzo czasu, więc przepraszam

Ale właśnie teraz wstawiam kolejny rozdział!

Miłego czytania


Eleanor po tym co usłyszała chciała sobie już odpuścić, ale gdy przypomniała sobie, że Louis ma niedługo urodziny, postanowiła to wykorzystać. Na następny dzień z rana postanowiła wybrać się na zakupy, a że Harry miał właśnie jechać do galerii, wybrała się z nim.

- Więc powiesz mi po co chciałaś ze mną pojechać? - zapytał brunet

- To chyba oczywiste, chcę kupić prezent dla Lou. 

- Możesz go tak nie nazywać? - warknął 

- Ale czemu? Lou to nie przeszkadza. - wzruszyła ramionami

- A żebyś wiedziała, że przeszkadza. Wczoraj rozmawialiśmy i powiedział mi, że nie lubi kiedy ty go tak nazywasz. - wyjaśnił poirytowany 

- Ta, uważaj bo ci uwierzę. - prychnęła

- Cóż, nic nie zmieni tego, że nigdy Louis nie będzie z tobą, ponieważ za niecały rok to ja biorę z nim ślub, nie ty. - uśmiechnął się złośliwie, wysiadając z samochodu, kiedy zaparkował przed galerią

Brunetka fuknęła i wysiadła tuż po nim. Weszli do dużego budynku i od razu po wejściu, dziewczyna zapytała. 

- Wiesz już co mu kupisz?

- Tak. - odpowiedział krótko

Weszli do sklepu odzieżowego i Harry od razu wiedział co wybrać. Kiedy zobaczył bluzę w rozmiarze Louisa, którą jeszcze tydzień temu Louis bardzo chciał (lecz jej nie kupił bo był tylko jeden rozmiar, w dodatku za mały na niego) nawet się nie zastanawiał i zdjął ją z wieszaka, a dziewczyna wzięła skarpetki z malutką literką "E" na boku. Następnie poszli do sklepu z biżuterią. Harry wybrał naszyjnik z ptakiem, podobnym do takiego, jakiego Louis miał wytatuowanego na swojej kostce. Eleanor również wzięła naszyjnik, ale taki z liściem. Po odwiedzeniu tych sklepów, wrócili do domu. 

Tydzień później

Wczesnym rankiem, gdy szatyn jeszcze spał, Harry postanowił zrobić dla niego tort. Przygotował wszystkie potrzebne składniki i zaczął robić masę, gdy do kuchni weszła Eleanor. 

- Co robisz? - zapytała

- Tort, możesz mi nie przeszkadzać, proszę? 

- Mogę, jasne, że mogę, ale ja tylko sobie popatrzę, okej?

- Ta, cokolwiek. - wziął się za miksowanie

Kiedy Harry podszedł do lodówki, dziewczyna wzięła miskę i upuściła ją na ziemie, a cała jej zawartość zaczęła wypływać na podłogę. 

- Co ty zrobiłaś?! - krzyknął dwudziestolatek

- Ojć no, to był przypadek. 

- Przypadek?! Przypadek?! Nie pogrążaj się jeszcze bardziej! Opanuj się, bo nie dość, że próbujesz odebrać mi narzeczonego, to wszystko co robię mi niszczysz, a potem udajesz niewiniątko! - krzyczał cały czas

- To tylko tort, zrobisz nowy. 

- Zamknij się! Ja to robię dla mojego narzeczonego, dla kogoś, kogo kocham, a ty wszystko mi potrafisz zniszczyć! Mam już tego serdecznie dość. - na końcu zdania zaczął płakać z frustracji 

Nie miał już sił do tej dziewczyny. Przeszkadzała mu we wszystkim co robił. To było dla niego strasznie wkurzające.

- Co tu się dzieje? Czemu krzyczysz, Hazz? - do kuchni wszedł Louis

- Lou, ja nie mam już do niej siły. - złapał się za loki 

- Usiądź, Harry. - polecił, co młodszy zrobił - El, wytłumaczysz mi co tu się stało?

- Ja tylko przypadkiem strąciłam mis... - Harry przerwał jej

- Przypadkiem?! Daj sobie spokój! 

- Shh, Hazz, uspokój się. - powiedział - El, wyjdź na chwilę, proszę. - dziewczyna zrobiła to i poszła do pokoju - Harry, powiedz mi co się stało?

- Ja chciałem tylko zrobić ci tort na urodziny, chciałem, żebyś był szczęśliwy, a ona jak zawsze wszystko zepsuła. Ona zawsze mi coś psuła. Może to był zwykły tort, ale ja chciałem, żebyś się cieszył i podziękował mi, przytulając mnie i całując, jak zawsze to robisz. Ona po prostu wzięła i rozwaliła, jak zawsze. - mówił, uspokajając się


Jealous | LARRYWhere stories live. Discover now