Marietta rozwaliła się na łóżku. Najchętniej poszłaby spać, ale musiała się ubrać umyć, no i wypadałoby się jeszcze zapoznać ze współlokatorkami. Więc z głośnym, zrezygnowanym jękiem usiadła na materacu i rozejrzała się po pokoju, który będzie jej sypialnią przez najbliższe siedem lat.
W dormitorium, w którym dominowała gryfońska czerwień ze złotymi akcentami, stały cztery łóżka, każde w jednym rogu pokoju. Mariettcie udało się dorwać te w tylnym prawym rogu. Łóżko po jej lewej zajęła znajomo wyglądająca dziewczyna. Po kilku chwilach przyglądania się jej plecom ta się obróciła.
- Coś nie tak z moją szatą? – spytała.
- Co? – odparła zaskoczona pytaniem Marietta. – Nie, nie, wszystko z twoją szatą w porządku, po prostu wyglądasz znajomo i nie umiem sobie przypomnieć skąd cię kojarzę.
- Ja ciebie w sumie też chyba widziałam... - powiedziała i zmarszczyła brwi.
Wtedy w głowie Marietty kliknęło.
- Ah! Już wiem! Wpadłyśmy na siebie w pociągu – wykrzyknęła.
- No tak, przecież. Jeszcze raz przepraszam.
- Nie ma problemu, nic się nie stało. Wyglądałaś wtedy na wkurzoną.
- Jakieś głupki zaczęły się wyśmiewać z mojego przyjaciela.
- Naprawdę? Kto? – spytała Marietta przywołując w pamięci incydent w pociągu. Dziewczyna wybiegła z przedziału chłopaków, ale żaden z nich nie wyglądał na kogoś, kto by wyśmiewał nowo poznaną osobę.
- Ta dwójka z czarnymi włosami...
- James i Syriusz?
Teraz to naprawdę była zdziwiona. Chociaż...
- Znasz ich?
- Dosiadłam się do nich.
- Och... Dokuczali ci?
- Coś ty! Bardzo dobrze się bawiliśmy. A tak w ogółem to Marietta jestem – przedstawiła się wstając i podając dziewczynie rękę.
- Lily – odpowiedziała i uścisnęła jej dłoń.
- Miło cię poznać. Przepraszam za nich. To chyba po prostu mentalność płci męskiej...
- Pewnie masz rację...
Lily nie wyglądała na przekonaną.
- A o co w ogóle poszło z tym twoim przyjacielem?
- Powiedział, że fajnie by było, gdybym trafiła do Slytherinu...
- Uch – przerwała jej Marietta.
- Co? Co jest nie tak ze Slytherinem? – zdenerwowała się Lily.
- No... To nie z samym domem jest problem, a raczej z jego wychowankami.
- Co masz na myśli? – oczy dziewczyny zwęziły się.
„Chyba ten jej przyjaciel faktycznie trafił do Slytherinu..." – pomyślała Marietta i spróbowała załagodzić sytuację.
- Ogólnie Slytherin promuje naprawdę dobre wartości. Ambicję, zaradność i tak dalej. Problem w tym, że... - zamyśliła się na chwilę. – Problem w tym, że Ślizgoni mają tendencję do bycia koszmarnie wrednymi.
- Severus wcale nie jest wredny! – obruszyła się Lily.
- Nie mówię, że jest. Po prostu prawie każdy Ślizgon jakiego spotkałam to wredota. Zresztą sama się przekonasz.
CZYTASZ
Pani Wibrys
FanficCo by było, gdyby legendarni Huncwoci byli nie czwórką, a piątką przyjaciół?