2. W pokoju i w klasie

81 20 2
                                    

Marietta rozwaliła się na łóżku. Najchętniej poszłaby spać, ale musiała się ubrać umyć, no i wypadałoby się jeszcze zapoznać ze współlokatorkami. Więc z głośnym, zrezygnowanym jękiem usiadła na materacu i rozejrzała się po pokoju, który będzie jej sypialnią przez najbliższe siedem lat.

W dormitorium, w którym dominowała gryfońska czerwień ze złotymi akcentami, stały cztery łóżka, każde w jednym rogu pokoju. Mariettcie udało się dorwać te w tylnym prawym rogu. Łóżko po jej lewej zajęła znajomo wyglądająca dziewczyna. Po kilku chwilach przyglądania się jej plecom ta się obróciła.

- Coś nie tak z moją szatą? – spytała.

- Co? – odparła zaskoczona pytaniem Marietta. – Nie, nie, wszystko z twoją szatą w porządku, po prostu wyglądasz znajomo i nie umiem sobie przypomnieć skąd cię kojarzę.

- Ja ciebie w sumie też chyba widziałam... - powiedziała i zmarszczyła brwi.

Wtedy w głowie Marietty kliknęło.

- Ah! Już wiem! Wpadłyśmy na siebie w pociągu – wykrzyknęła.

- No tak, przecież. Jeszcze raz przepraszam.

- Nie ma problemu, nic się nie stało. Wyglądałaś wtedy na wkurzoną.

- Jakieś głupki zaczęły się wyśmiewać z mojego przyjaciela.

- Naprawdę? Kto? – spytała Marietta przywołując w pamięci incydent w pociągu. Dziewczyna wybiegła z przedziału chłopaków, ale żaden z nich nie wyglądał na kogoś, kto by wyśmiewał nowo poznaną osobę.

- Ta dwójka z czarnymi włosami...

- James i Syriusz?

Teraz to naprawdę była zdziwiona. Chociaż...

- Znasz ich?

- Dosiadłam się do nich.

- Och... Dokuczali ci?

- Coś ty! Bardzo dobrze się bawiliśmy. A tak w ogółem to Marietta jestem – przedstawiła się wstając i podając dziewczynie rękę.

- Lily – odpowiedziała i uścisnęła jej dłoń.

- Miło cię poznać. Przepraszam za nich. To chyba po prostu mentalność płci męskiej...

- Pewnie masz rację...

Lily nie wyglądała na przekonaną.

- A o co w ogóle poszło z tym twoim przyjacielem?

- Powiedział, że fajnie by było, gdybym trafiła do Slytherinu...

- Uch – przerwała jej Marietta.

- Co? Co jest nie tak ze Slytherinem? – zdenerwowała się Lily.

- No... To nie z samym domem jest problem, a raczej z jego wychowankami.

- Co masz na myśli? – oczy dziewczyny zwęziły się.

„Chyba ten jej przyjaciel faktycznie trafił do Slytherinu..." – pomyślała Marietta i spróbowała załagodzić sytuację.

- Ogólnie Slytherin promuje naprawdę dobre wartości. Ambicję, zaradność i tak dalej. Problem w tym, że... - zamyśliła się na chwilę. – Problem w tym, że Ślizgoni mają tendencję do bycia koszmarnie wrednymi.

- Severus wcale nie jest wredny! – obruszyła się Lily.

- Nie mówię, że jest. Po prostu prawie każdy Ślizgon jakiego spotkałam to wredota. Zresztą sama się przekonasz.

Pani WibrysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz