23. Zaraz wracam

250 12 2
                                    

Od razu kiedy wstałam, obok mnie był Michele, który spał. Wzięłam po cichu ciuchy i w łazience przebrałam się w nie, czyli niebieskie jeansy z dziurami i zwykły biały crop top na cieńkich ramiączkach. Użyłam perfum i gotowa zeszłam na dół, gdzie zastałam Belle i Marikę. Od razu po minie Mariki mogłam wywnioskować, że jej również nie przypadła do gustu nowa sprzątaczka.
- Cześć - powiedziałam do Mariki.
- Hej, jak tam? - zapytała.
- A nic ciekawego - odpowiedziałam.
Wyjęłam kubek i nastawiłam sobie w ekspresie na funkcję kawa.
- Też chcesz? - zapytałam Mariki. Starałam się udawać, że nie ma tu tej sprzątaczki.
- Poproszę - odpowiedziała.
Kiedy moja była gotowa, nastawiłam ekspres na drugą, tym razem dla mojej przyjaciółki i zaczęłam robić sobie śniadanie. Marice nie proponowałam, bo miała jedzenie jeszcze przed sobą i była w trakcie jedzenia.
- A może byś mnie zapytała? - odezwała się ta suka - Bella.
- A po co? Masz dwie sprawne rączki? To do roboty - powiedziałam podczas jedzenia, na co Marika pod stołem przybiła piątkę.
- Mikuś! Andżelika nie chce mi kawy zrobić i jest dla mnie nie miła - zaczęła udawać smutną i przybitą, kiedy on pojawił się w kuchni na co spojrzałam się na Mariką, a ona na mnie. Razem miałyśmy podniesione brwi, a nasze miny mówiły „Jak Ona żałosna!". No błagam, ja nie chce być nie miła i się starałam, ale przy niej się nie da inaczej.
- Andżela, czemu jesteś nie miła dla Belli? - zapytał surowym tonem Michele. Spojrzałam jeszcze raz na Marikę, ale nasze miny wyrażały „Nie wierzę!" z dwóch powodów. To co powiedział i to, że przytulał Belle. Zabolało mnie to i to bardzo mocno. Nie odpowiedziałam nic tylko wstałam i pobiegłam na górę, zgarnęłam fajki, chowając je do kieszeni spodni i szybko pobiegłam na górę, otwierając mój pokój, gdzie zawsze się wybierałam kiedy było mi przykro lub byłam zła. Weszłam na balkon, podchodząc do barierek. Zapaliłam papierosa i myśląc nawet nie wiem kiedy poleciały mi łzy. Jestem przegrana kurwa, przegrałam. Ja już nie mam nikogo praktycznie i zawsze do kogo się przywiązuję, za każdym razem odchodzi. Zauważyłam jak ktoś stoi koło mnie. Była to osoba, której szczerze mówiąc najmniej się teraz spodziewałam, czyli Hero. Na szczęście wcześniej skończyłam papierosa. Nic nie powiedział tylko mnie przytulił.
- Nie płacz. Też jej nie lubię. Podrywała już mnie, ale powiedziałem jej by spierdalała bo kocham Marikę.
Ja dalej nic nie mówiłam. Po chwili usiedliśmy na ławce.
- Ja po prostu nie mogę tego pojąć. Nie da mi nic wytłumacz. Jest ona tutaj tylko jeden dzień, a ja już mam dość Hero. Cieszę się, że ty i Marika mnie wspieracie i mogę na Was liczyć - powiedziałam w skrócie co czułam. On nic nie odpowiedział, tylko mnie przytulił i lekko uśmiechnął.
- Chodź, zbierajmy się, bo twoja przyjaciółka się martwi - powiedział, na co wstaliśmy. Wychodząc zamknęłam drzwi na klucz, chowając go do kieszeni i po chwili byliśmy na dole, gdzie była tylko Marika. Była pogrążona w swoich myślach, ale kiedy mnie zobaczyła, wstała i pobiegła do mnie przytulając mnie. Cieszę się, że mam ją, Hero i Jasona. Usiedliśmy razem na krzesłach, a między nami zapadła chwilowa cisza. Nie powiedziała bym, że była niekomfortowa, bo była ona ma przemyślenie wszystkiego i tego co chcemy powiedzieć.
- Jak się czujesz? - zapytała Marika.
- Nie wiem. Jest mi przykro, że Michele nie da mi wytłumaczyć tego wszystkiego. Sama widziałaś, że nie zrobiłam jej nic takiego, a już jestem ta zła - powiedziałam. Marika pokiwała głową, a Hero wszystkiego uważnie słuchał.
- Spokojnie. Porozmawiam z nim, jeżeli to się nie uspokoi. Nie martw się na razie - powiedział Hero. Nagle przypomniałam sobie, że mam papierosy w kieszeni i jakbym się zapomniała i mi wypadną to po mnie.
- Zaraz wracam - powiedziałam ze smutnym uśmiechem. Szybko skierowałam się do naszej sypialni i zamknęłam za sobą drzwi. Kiedy rozejrzałam się po sypialni i łazience, zauważając, że jestem sama, schowałam papierosy w moją skrytkę. Dzisiejszy dzień bardzo szybko upłynął, bo była godzina 15:36. Mimo tej wczesnej pory, poszłam się umyć i po prostu położyłam. Boli mnie to, że Michele wierzy jej bez mojego wytłumaczenia jak to wyglądało. To ja mam przepraszać i to ja jestem ciągle tą złą. Angelika jest taka, sraka i owaka. Tutaj nie ma zazdrości tylko jest czysty smutek.
- Marika! - zaczęłam wołać. Po chwili się pojawiła.
- Coś się stało? - zapytała podchodząc do mnie.
- Zostaniesz? Dopóki nie zasnę. Proszę - spojrzałam na nią błagalnie.
- Jasne - odkryła kołdrę i położyła się na łóżku. Po kilku chwilach zobaczyłam, że moja przyjaciółka zasnęła. Uśmiechnęłam się na ten widok. Cieszę się, że ją mam. To nie moja przyjaciółka, to moja siostra, mój anioł, który jest przy mnie. Dziękuję Bogu, że mi ją zesłał. Po chwili ja również odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Ok!
To już koniec tego rozdziału. Dzieje się! Jak myślicie jak potoczą się historie Andżeliki? Wybaczy Michele i będzie tak jak wcześniej? Przy okazji chcę ogromnie podziękować za ponad 2k odsłony książki. Jesteście niesamowici!
Jak zawsze, jeżeli Wam się podoba - komentujcie i gwiazdkujcie!
Vertezika🤍

Are you lost girl? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz