Dracze, Heri oraz dziewczyna uciekali by powiedzieć Dumbledorkowi, że atak na szkołe jest, a boomerskie szakalakabakapaki rzucały ich ziemniakami, lecz w pewnym momencie..........DRACZE UPADŁ.
- NO NIE MÓJ CHŁOPAK, ZNACZY-
- Wtf - skomentowała sytuacje dziewczyna.
- Rusz dupe Dracze - dziewczyna zmotywowała do życia Dracze.
- Nie moge, uciekajcie sami, ja zgine... - wybrał ostateczną decyzje Dracze. Boomerskie Szakalakabakapaki były już blisko, wydawałoby sie, że to już KONIEC, lecz...Nagle z gabinetu wyszedł Dumbledorek, no kuźwa cud normalnie.
- Dumbledorek pomóż nam plis
- No dobra, dawaj tą fretke tu - powiedział profesor po czym dali Draco na jakiś wózek (skąd dumbledorek miał wózek? niewiadomo..)
- Dobra ciągniemy go do tej baby co leczy.
- NIE PROFESORZE NIE MA CZASU, BOOMERSKIE SZAKALAKABAKAPAKI ROBIĄ ATAK NA SZKOŁE!!!!!!!! - wydarł sie na dumbledorka Harry.
- O nie....To nie pierwszy atak na naszą szkołe zrobiony przez nie...Tamtego prawie nie przeżyliśmy, znaczy ja bo mi dropsy sie zgubiły, ale jakoś musimy zapobiec takiej sytuacji. - opowiedział poważną historię Dumbledorek.
- No to umrzemy tak w skrócie - powiedziała dziewczyna.
- Nie umrzemy, przeżyjemy! Za Dracze... - prawie rozryczał się Heri.
- Dobra, to przed śmiercią wam powiem moje sekrety - odezwał sie Dumbledorek przerywając 1 minutową cisze w której było tylko słychać jak Heri próbuje sie nie rozryczeć.
- Na chyj nam twoje sekrety tera
- Dobra to mój sekret jest taki, że mam dziecko z Profesor Mcgonagall, Sznejp mi dał wczoraj jakiś eliksir i niewiem co to było ale trzyma do dzisiaj, zjadłem dzisiaj 5 paczek dropsów i jestem gejem.
- Czekaj, to jak ty masz dziecko-
- Czepiasz sie szczegółów gówniarzu.
- Dość sekretów, idą tu. - powiedziała dziewczyna.
- Aha nie bedzie waszych sekretów, no to poco ja swoje mówiłem kurw.
- Biegniemy!!!
Boomerkie szakalakabakapaki weszły do szkoły. Patrząc na stosunek dyrektora do sytuacji, Iq wszystkich w szkole oraz obrone szkoły - To koniec. Lecz Heri chciał walczyć, dziewczyna miała wyjebane, ALE HERI CHCIAŁ WALCZYĆ, więc biegł z Dracze i Dumbledorkiem którzy byli na wózku (Dyrektor w połowie uznał, że nie chce biec) by przyszykować broń na cymbałów którzy atakują szkołe, lecz w pewnym momencie przed nim była tylko ściana, czyli weszli do miejsca z którego da sie teraz tylko wyjść, nie byłby to problem lecz spowodowałoby to zmiejszenie czasu na ucieczke, lecz gdy sie obrócili po tym jak prawie jebneli w ściane zobaczyli....BOOMERSKĄ SZAKALAKABAKAPAKE.
- To wasz koniec... - Powiedziała szakalakabakapaka.
- Nieee!!! - powiedział Heri, a szakalakabakapaka już zbliżała się do nich.
- WYJEBUS - nagle pojawił sie...PROFESOR SZNEJP! To zwrot akcji! Naszczescie pamiętał zajebiste zaklęcie które rzucił na szakalakabakapake, a ona wyleciała przez okno.
- Profesor?! - powiedział Heri.
- Nie kurwa, twoi starzy wiesz? - powiedział Sznejp.
- PROFESORZE?!?! - wkurwił sie Harry.
- O kurwa....No sory czasem zapominam, ok?
- Nie ok właśnie kuźwa.
- Nie rycz, weź sie w garść, trzeba wziąść tą fretke do Pani Pomfrey. - stwierdził Sznejp patrząc na Dracze którzy wyglądał jakby umarł.
- No dobra, chodźmy. - Odpowiedział Heri.
Heri, dziewczyna, Sznejp i Dracze na wózku z Dumbledorkiem byli już po 15 minutach u pani Pomfrey, po pokonaniu dużej ilości przeszkód w postaci boomerskich szakalakabakapak i ziemniaków.
- Prosze Pani, prosze nam pomóc! On.....chyba.....UMARŁ! - powiedział Heri po czym sie rozryczał.
- Dajcie go tu, na łóżko. - zdecydowała pani Pomfrey.
- Dracze Malfoy, co ci sie zaś stało? Nie udawaj martwego ty ciamajdo. - Powiedziała do Dracze Pani Pomfrey.
- B-bo ja.....WYPADŁ MI WŁOS Z GŁOWY. - Dracze wrócił do żywych.
- Japierdole. - opisała sytuacje dziewczyna.Postaram sie częściej pisać, więc jak coś to mnie okrzyczcie na tik toku gdy nie będę pisać, pozdrawiam, smacznej herbatki kociaki.
CZYTASZ
NIETYPOWY Hogwart XDDD
Fanfictionto książka dla beki ⚠️przekleństwa alert⚠️ ⚠️dziwne sytuacje alert⚠️ ⚠️głupota alert⚠️