Prolog

798 43 15
                                    


Od 100 lat ludzkość żyła w spokoju ze świadomością, że mury wybudowane kilkaset lat temu przez naszych przodków, będą chronić nas do końca naszych dni. 

 Do czasu każdy żył w spokoju, nawet ja. Mieszkałam w nie wielkim domku z kochanymi dziadkami, których kochałam ponad swoje ludzkie życie. 

 Spytalibyście zapewne, dlaczego z nimi? 

W skrócie mówiąc moja mama, której nie miałam okazji poznać, umarła przy porodzie.                    Z tego co mi opowiadano musiała mieć cesarskie cięcie, lecz poszło coś nie zgodnie z planem i umarła. A mój ojciec? Jebany dupek zostawił moją mamę samą jak się dowiedział, że jest w ciąży. Jak bym mogła, skróciłbym drania o głowę pozostawiając na pastwę losu. 

Dziadkowie nie chcieli mi za dużo o nim opowiadać często mówili, że kiedyś się sama dowiem prawdy na temat niego, lecz ja sama nie wiedziałam czy tak na prawdę tego chce. 

 Od moich narodzin minęło 15 lat. Moi dziadkowie byli coraz starsi dlatego wiecie z czym się pomału to wiązało... Miałam trójkę przyjaciół z którymi trzymam się odkąd pamięć mnie nie zawodzi. Dwójka rodzeństwa i jedynak, który marzył zobaczyć świat zewnętrzny. Opowiadał nam o wodzie, która zwała się „morzem". Podobno była słona, a jak wiecie sól była rzadka do zdobycia niczym sztabka złota. 

Wyobraźcie sobie teraz tych wszystkich kaszojadów, którzy rzucają się na to jak popadłe. Uśmiechnęłam się lekko na samą myśl o tym a z transu wyrzuciła mnie Mikasa wołająca po raz kolejny moje imię. - Michelle! - Krzyknęła wprost do mojego ucha a ja niemal ogłuchłam. - Słuchałaś mnie? - Zapytała gdy spojrzałam na nią rozkojarzona. Typowo siedzieliśmy nad wodą maczając w niej krawędzi naszych nóg. - Tak oczywiście, że słuchałam. - Skłamałam a ta szturchnęła mnie w ramię lekko się uśmiechając. - Przecież wiem, że nie debilko. A z resztą to już nie istotne. 

 Patrzyliśmy obie w nasze odbicie w wodzie. Spojrzałam odruchowo w stronę chłopaków. 

- Tch, oni dalej oglądają tą książkę? - Spytałam przyjaciółkę a ta tylko pokiwała głową. 

 Nie, że jakoś nam to przeszkadzało po prostu już od kilku dni siedzą nad tym ciesząc się jak małe dzieci na widok zabawki a my z Mikasą przypatrywaliśmy się im obstawiając kiedy im to przejdzie. 

Mikasa była moją najlepszą przyjaciółką. Najlepszą jaką dotychczas miałam. Choć była czasem zbyt nad opiekuńcza co do Erena, ale tak na prawdę nie chciała go stracić. Po części ją rozumiem i to bardzo. Straciła swoich bliskich w mgnieniu oka. Stracić kolejne bliskie jej osoby byłoby dla niej ciosem poniżej pasa a nawet i gorzej. 

 Chłopacy wdawali się często w jakieś bójki, które czasem były pozbawione sensu. Ja z dziewczyną musieliśmy ciągle im ratować dupy bo inaczej skończyliby z śliwką pod okiem albo wybitymi zębami. 

 Najlepsze w tym wszystkim było to, że czasami byli na nas jeszcze obrażeni i mówili, że daliby sobie spokojnie radę. Dlatego postanowiliśmy to sprawdzić i specjalnie nie przybywać im na ratunek. Skończyło się jak się miało skończyć, sami wiecie jak. 

 Obie z Mikasą mieliśmy trudną przeszłość więc to chyba dlatego tak dobrze się dogadujemy.

 Nagle rozległ się niemiłosiernie głośny dźwięk i dym rozprzestrzeniający się po za południową bramą. Nagle wszystkie rozmowy ucichły a ja wstałam by przypatrzeć się zdarzeniu. 

Czyny Zakazane | Levi Ackerman (Levi x Oc) [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz