7

37 5 4
                                    

Sana

Rano obudziłam się u boku mojej kochanej dziewczyny. Spędziłam z nią cudowną noc.
Wzielam instynktownie telefon do ręki i sprawdziłam godzinę
Byla 6:30 i w ogóle nie chciało mi się spać...
Stwierdziłam że pobawię się mediami społecznościowymi itd.
Odświeżam cały czas i nie ma wciąż jebanego internetu.
Skubane zadupie
Położyłam się obok Dahyun i podziwiałam jej cudowna twarz.
Jest taka słodka jak spi.
OCZYWISCIE NIE TYLKO GDY SPI
Poczułam jak Dahyun przekręca się na drugi bok i otwiera oczka więc  zaklopotana odsunęłam się bo pewnie widziała jak na nią patrzę.
- cześć kochana- powiedziała do mnie tuląc się do mnie. Nie przywykłam że ludzie się do mnie kleją, za to nareszcie poczułam się przydatna i również utulilam Dahyunie.
- czuje się z Tobą szczęśliwa- szepnęła.
- ja też- uśmiechnęłam się i ucałowałam ja w czoło.  - chyba musimy się zacząć ogarniać.  Moj ryj wygląda jak nie powiem co - zachichotalam.
- nie musisz się ogarniać, bez makijażu też jesteś piękna. - Dahyun usiadła
- glodna jestem - mruknęłam , grzebiąc w skrytce z jedzeniem.
- masz ochotę na zupke chińska na sucho- zaśmiałam się
- jasne - Dahyun wzięła opakowanie i otwarła je.
Zeżarlysmy zupke dość szybko , po czym przyszła do nas Tzuyu.
- siemka mordy , słyszałam jak otwieracie zupke - uśmiechnęła się zlowieszczo
- sorki już zjadłyśmy- powiedziała Dahyun I wybuchnęłyśmy śmiechem.
- w ogóle to dzisiaj mamy na jakiś bieg isc   - powiedziała Tzuyu i wyszła smutna bo bez zupeczki.
- o cholera- klapnelam obok Dahyun. Bylam załamana nienawidzę biegać tfuu
Dahyunie zauważyła ze coś nie tak więc objęła mnie i powiedziała
- nie martw się przynajmniej pójdziemy razem
Minęła dopiero jedna noc odkąd jesteśmy para a czuje się jakbym znała Dahyun od zawsze...

Dahyun

Biedna Sana nienawidzi biegać.  Musieli akurat przeklęty bieg zrobić,  masakra jakaś. Na szczescie będziemy razem. I nic nam nie przeszkodzi.
- muszę wyjść na chwileczkę zaraz wrócę- powiedziałam , ponieważ  musialam rozprostować kosci i skoczyć do toalety.
Przy wejściu stała jakaś dziewczyna która wyglądała na poirytowaną .
- hej coś się stało? - spytalam grzecznie.
- tak właściwie to nic ale moja przyjaciółka PARK JIHYO - tutaj podniosła ton. - WZIEŁA MI LUSTERKO, ZALOTKĘ I ZNIKNĘŁA W KABINIE- dziewczyna skrzyżowała ramiona na piersiach.
- cóż...- zachichotałam - bywa
- NO JUZ NAYEON JEZUS MARIA - Jihyo wyszła z kabiny i rzuciła w dziewczyna która okazała się być Nayeon pożyczonymi rzeczami
- JA CI DAM RZUCANIE MOIMI RZECZAMI TY MAŁPO- Krzyknęła za nią Nayeon. - och ale jestem zapominalska , zapomniałam się przedstawić,  jestem Nayeon - uśmiechnęła się.
- miło mi , jestem Dahyun- uprzejmie się ukłoniłam. - cóż,  spikniemy się jeszcze, tymczasem obowiązki wzywają- usmiechnelam się i odwróciłam w tył zapominając w ogóle po co miałam iść do toalety.
Po drodze spotkalam Sane.
- kto to był?- ziewnęła Sana.
- Nayeon. I jej przyjaciółka Jihyo. Przemiłe i zabawne dziewczyny, kiedyś przy okazji poznam Ciebie z nimi. - powiedziałam obejmując moja dziewczynę.

Sana

Byłam troszkę niepewna. To zabrzmi trochę tak jakbym chciała całą uwagę zwrócić na siebie ale coś czuję że Dahyun zakumpluje się z Nayeon i Jihyo tak że o mnie zapomni. Wiem strasznie przesadzam na pewno tak sie nie stanie.

Przecież ja zawsze przesadzam...

No cóż, dzień się zaczynał, trzeba było coś zjeść (NIEE WCALE NIE JADŁAM SUCHEJ ZUPKI CHIŃSKIEJ, TO BYŁA PRZYSTAWKA.). Ta skubana baba jak zawsze chleb rozdawała, jakby nie wiedziała, że każdy ma tu własne jedzenie. Ale rzecz w tym, że nie wiedziała.

Więc udałam się do szałasu z Dahyun i otworzyłam płatki czekoladowe. Mimo tego, że zjadłyśmy zupkę to byłyśmy nadal głodne. Miałam także ze sobą mleko roślinne, więc popijałyśmy płatki mlekiem. Było zajebiście pyszne.

Nagle baba zaczeła na cały obóz krzyczeć , że za 30 minut biegi i że teraz mamy posprzątać. I tak miałyśmy w miarę ogarnięte więc nie było w sumie czego sprzątać. 

Zajrzałam do Chae i Tzu. Miały porządek na szósteczkę, także stwierdziłam, że się prześpię chwileczkę.

Ta chwileczka trwała jakieś pół godziny, kiedy do mojego szałasu wbiła nasza kochana kierowniczka drąc się:

- SANA MINATOZAKI, CZYŚ TY GŁUCHA JESTEŚ? 

Wstałam obolała i wyszłam za typiarą z szałasu.

Teraz pozostało tylko najgorsze.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 06, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝕊𝕦𝕣𝕧𝕚𝕧𝕒𝕝 𝕔𝕒𝕞𝕡 - 𝕊𝕒𝕚𝕕𝕒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz