Tak jak zapowiedział, Wilkins udał się do Pałacu Marmoreal w Krajdole, gdzie królowe Czerwona i Biała żyły wspólnie. Czasy się zmieniły przez te lata, odkąd Alicja była ostatnio widziana w Krainie Czarów. Uwierzcie lub nie, ale królowe na powrót stały się sobie bliskie, jak rodzina, którą były i prowadziły całkiem harmonijne, spokojne życie.
Nie zrozumcie mnie źle, Czerwona Królowa Kier, Zelżbieta, nadal była naburmuszona, zawistna o swoją siostrę, a jej głowa choć zmniejszyła się nieco, nadal była bulwiasta. W końcu jednak zaakceptowała swój los i to, że nie dane jej będzie rządzić krajem, przynajmniej nie samodzielnie.
Podczas, gdy Biała Królowa Mirana zrozumiała wreszcie, że ludzie nie są jedynie czarno-biali i pomiędzy dobrem, a złem jest jeszcze sporo odcieni szarości.
Wszystko przez co przeszedłeś w życiu ma znaczenie.***
-Wasze Wysokości! - Rzekł lokaj Wilkins, gdy stanął przed obliczami królewskich sióstr - Wybaczcie to najście, ale zostaliśmy zaatakowani, mój Pan został ugodzony mieczem.
-Och, Tik-Tak ma małe 'kuku'? - Zelżbieta uniosła brew, lecz jej zainteresowanie rozpłynęło się całkiem szybko - No i co? - Zapytała znudzona.
-Agresorzy nie powiedzieli niczego konkretnego... - Kontynuował lokaj -... ale zabrali niektóre z zegarów Umarłych Krajdolan i niestety... prawdopodobnie...ktoś może przyjść i po was. Mój Mistrz nalegał bym was ostrzegł. Nalegał byście nie wzywały jej do siebie.
-Wzywały kogo? - Zapytała Biała Królowa wstając ze swego tronu.
-Wierzę, że chodzi o Pannę Alicję - Wyjaśnił Wilkins.
-Rozumiem...- Mirana zmarszczyła brwi zastanawiając się głęboko, lecz po chwili znów spojrzała na lokaja z uśmiechem -No cóż, dziękujemy, mój drogi. Nie martw się o nas, będziemy przygotowani - Jej dłonie płynęły w powietrzu mimo woli, jak zwykle.
-Co to oznacza, że zabrali zegary? - Zelżbieta okazała trochę zaciekawienia.
-Nie mam pojęcia, ale Czas wydawał się być tym bardzo poruszony.
-Wybaczcie, ale nie mamy na to czasu. Czas potrzebuje pomocy. Zaczekaj tu, proszę. Poślę po kogoś - Biała Królowa wybiegła z pokoju, szukając swej służby by zlecić jej zadanie.
-Ja zostanę tutaj, jeśli w ogóle odważą się wejść mi w drogę! - Zapowiedziała Czerwona Królowa. Jej surowa, naburmuszona twarz sprawiła, że Wilkins uciekał od niej wzrokiem. Czekał skacząc z nogi na nogę. Gdy Biała Królowa wróciła, niezwłocznie zabrał ją oraz jej ludzi do Zamku Wieczności.***
Czas czekał niecierpliwie, siedząc na swoim czarnym tronie. Sekunda, która zrobiła hałas, wyrwała go z zamyślenia. Jego mały pomocnik błąkał się wokół, wpadając na inne roboty, poruszając się z trudem.
-Chodź tu! - Rozkazał Czas, ale ta oddalała się zamiast zbliżać, niepewna dlaczego tak się dzieje. Nic dziwnego, ponieważ miała głowę tyłem do przodu.
-Tutaj, powiedziałem! Podążaj za głosem, idioto! - Warknął ponownie. Gdy wreszcie Sekunda zbliżyła się wystarczająco, pochylił się, wziął ją na kolana i odwrócił jej głowę, tak jak być powinna.
-Proszę bardzo. Naprawię was wszystkie później. - Pamiętał, że wiele z nich rozpadło się w walce. - Zbierzcie części w jednym miejscu, nic wam nie będzie - Poinstruował Sekundę i puścił ją wolno. Stworzenie odmaszerowało, szczęśliwrle, że zostało naprawione.Mirana sprowadziła do zamku dwoje ze swych sług, lekarza oraz inżyniera. Wszyscy skierowali swe kroki prosto do sali tronowej Czasu, czyli tam, gdzie Wilkins zostawił go ostatnio.
-Wróciłem, Panie! Nadeszła pomoc! - Zawołał Wilkins.
-Ostrzegłeś ich? - Zapytał surowo Władca Czasu. Zachowywał się bardzo dziwnie. Tak jakby nie był w stanie myśleć o niczym innym.
-Tak, oczywiście! - Nerwowo odparł lokaj, a wtedy Królowa życzliwie wzięła na siebie tą napiętą rozmowę.
-Witaj, Czasie! - Zaczęła i skłoniła się z gracją. - Doszły nas słuchy o twoim uszczerbku i przyszliśmy z pomocą.
-Nie ma takiej potrzeby! - Odparł szorstko Czas unosząc otwartą dłoń. Wszyscy gwałtownie zatrzymali się w miejscu.
-Ale...! - Wilkins starał się zaprotestować.
-Biała Królowo z Marmoreal... - Władca Czasu przemówił, tym razem spokojnie. Pozwolił by ona i tylko ona mogła się zbliżyć.
Pochyliła się nieco, dotykając delikatnie ramienia Czasu, czując że chce jej powiedzieć coś ważnego.
-...Zabrali zegary Hadoka...Żaberzwłoka...Dziub-Dziub Ptaka oraz Zbłąkiń. Jak również kilka tych okropnych Snarków. - Wyszeptał jej do ucha - Przypuszczam, że chcą ich uwolnić... przywrócić do życia.
-Dlaczego? Kim oni są? - Zapytała Królowa.
-Nie wiem. Byli rycerzami. Ich twarze były czarne, oczy zaś jakby czerwone, błyszczały w ciemności. Nie zwiastują niczego dobrego. Nie posyłaj znów po te żółtowłose dziecię.
CZYTASZ
Alicja w Krainie Czarów: Rzeczy, które nie będą trwały wiecznie
FanfictionPolish version of ongoing 'The Things That Won't Last Forever' Alicja Kingsleigh powraca do Krainy Czarów by raz jeszcze zadrzeć z Czasem z czego ON wydaje się nie być ani trochę zadowolony. Rozpoczyna się najbardziej niebezpieczna z wszystkich prz...