...eśmy!!!

311 22 4
                                    

PERSPEKTYWA LILY

- ...eśmy!!! Lily, Dorcas

schodźcie.- Spróbowałam się wydostać z ramion... Zaraz ramion?! Podniosłam się jakoś, no tak James.

-James, ej James.- szepnełam do  niego. James się przekręcił tak, że tym bardziej byłam do niego przytulona.

- No, no, no. Co ja widze? Nie ma mnie w domu przez 2 miesiące a tu, takie romanse... -Zaczeła drwić Ann. Peter szedł tuż za nią. James zerwał się z łóżka na dźwięk jej głosu. Oczywiście nie puścił mnie, co skoñczyło się upadkiem. Ha, naszczęście ja spadłam na niego.

- Ja pizgam. O hej Ann- przywitał się z Ann.

- Wiesz cześć, ale no tego... Moglibyście wstać, bo troche tak dziwnie leżycie. - puściła do nas oczko. Ja spojrzałam na naszą " pozycję". No tak jak się podniosłam siedziałam na jego dolnych partiach brzucha okrakiem, a James trzymał mnie za biodra. Gdy to zobaczyłam moją  twarz zalał krwisty rumieniec . Ann zaczeła się śmiać, a ja pośpiesznie zeszłam z Jamesa. James także wstał, podszedł do Petera.

- Siema stary!- krzyknął James do Petera. Zamkneli się w uścisku. Troche się tego przestraszyłam, no bo wiecie. James był od niego o dużo, dużo wyższy i wysportowany. Chociaż kondycje to on ma słabą. Ja podbiegłam do Ann.

- Ann, hejjj!- krzyknełam podekacytowana, i podbiegłam do niej. Ann zamkneła mnie w uścisku, którego nawet Pudzianowski, by się nie wstydził. ( hyhy Pudzian  d.a)

- Dusisz- wysapałam. Ann spojrzała się na mnie. I zaśmiała się.

- Też się ciesze że Ciebie widze.- powiedziała sarkastycznie. Podeszłam do Petera, i przytuliłam go.

- Hej Peter.- przywitałam się, on mnie również przytulił.

- Witaj Lily.-przywitał się wesoło.

- A o co chodziło, z tym że wy tak w jednym łóżku?- zapytała Ann

- Achh, pogodziliśmy się.- odpowiedziałam uśmiechając się. Ann podniosła jedną brew.- Naprawde- odpowiedziałam , jakby w geście obronnym.

- Taa,powiedy że wierze. A wogóle gdzie Syriusz i Dorcas?- zapytała, a my z Jamesem się na siebie pytająco spojrzeliśmy.

- Ja Syriusza zostawiałem w nocy na kanapie.- odpowiedział James.

- A Dora, niewiem gdzie jest. Spałam- powiedziałam uśmiechajàc się. Ann spojrzała spojrzeniem: O co chodzi?. - Jedliście coś?- zapytałam. Oni pokiwali przeczecząco głową. Ja pokręciłam głową z dezaprobatą. - Chodźcie- wzkazałam na nich wszystkich.- Ann, co ty zrobiłaś Peterowi?- zapytałam już w kuchni. Ona zaśmiała się szyderczo.

- Poprostu, założyłam się z nim, że nie będzie mówił więcej na raz niż jedno zdanie.-powiedziała lekko.- A tak serio, to że ktoś się godzi, nie oznacza że musi iść z nim od razu do łóżka.- powiedziała dwuznacznie, podnosząc śmiesznie parę brwi.

- No wiesz co? Jesteś pierdzielnięta.-odpowiedziałam.

Na co ona udała oburzoną.

- Panno Evans, jak się pani wyraża?!- krzykneła Ann. Ja pokazałam jej środkowego palca.-Jesteś niekulturalna.

- Dobra rozumiem że jesteście stęsknione za sobą. Ale jestem głodny.- narzekał James.

- Jeju !- krzyknełam- Mam świetny pomyśł. Peter i James zrobią śniadanie a my posiedzimy u mnie na łóżku. Śniadanie do łóżka dwa razy.- krzykneła. i klasnełam w dłonie.

---------------------------------- Przeprazam !!! Miałybyć całe dnie ale nie mam weny :/. Przeprasam jeszcze raz. Niedługo następny ;*
DO ZOBACZENIA
MISIA

Bo każdy kij ma 2 końce-Lily i JamesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz