Rozdział 1.1

10.4K 328 57
                                    

Margarita, mojito, rum z colą... 

Potem straciłam rachubę.Czy przejmowałam się tym? Ani trochę! Byłam wolna, odprężona i wspaniale się bawiłam w towarzystwie mojego nowego znajomego. Rozmawialiśmy właściwie o niczym. Podobał mi się sposób, w jaki na mnie patrzył, zupełnie inaczej niż Caleb. Głupia, zapomnij o nim, to twoja noc. Ta jedyna, gdy możesz być kimś innym, kim tylko zechcesz. Nie będzie konsekwencji, wyrzutów sumienia. Nie odsunęłam się, kiedy pochylił się w moją stronę. Uderzył mnie zapach jego korzennych perfum i alkoholu. Spodobało mi się. Nie protestowałam, kiedy mnie pocałował. Najpierw musnął mnie wargami, delikatnie, bardzo leniwie. Miał gorące, cudownie miękkie usta. Nie spiesząc się, powoli wtargnął językiem między moje zęby. Delikatny wcześniej pocałunek zmienił się w bardziej namiętny, z nutką pikanterii. 

Nawet nie wiem, kiedy wyszłam z baru i wsiadłam z nim do taksówki. Mrowienie ekscytacji przechodziło po moim ciele. Było przyjemne. W taksówce nie opuszczał nas dobry humor. Śmiałam się na cały głos z jego żartów. Nie zwracałam uwagi na to, co pomyśli o mnie taksówkarz. Dzisiaj to było nieważne. Nic mnie nie obchodziło, czułam się wspaniale.Windą wjechaliśmy do jego apartamentu. Całował mnie od czasu do czasu i błądził dłońmi po moim ciele.  Może to przez alkohol, a może tego właśnie potrzebowałem, ale nie czułam wstydu, dając mu na to przyzwolenie.Przekręcił klucz w drzwiach i weszliśmy do środka. Wewnątrz panował surowy klimat. Biel, czerń i szarość to kolory, które dominowały w pomieszczeniu. 

Minimalistycznie, bez zbędnych bibelotów. Nie miałam zbyt wiele czasu na podziwianie jego salonu.Zostałam obdarowana kolejnym gorącym pocałunkiem i poprowadzona do sypialni. Ogromne łóżko stało na środku pokoju. Satynowa czarna pościel i dwie lampki po bokach w tym samym kolorze, ustawione na białych, prostych szafkach bez żadnych dekoracji. Znajdowaliśmy się bodajże na dziesiątym albo na dwunastym piętrze. Za oknem, które zajmowało sporą część bocznej ściany, rozciągał się widok na nocne miasto. Pokój oświetlał księżyc, na tej wysokości wydawał się większy niż zwykle.Mężczyzna zapalił jedną z lampek, tworząc magiczny klimat, i podszedł do mnie od tyłu. 

Nawet nie wiedziałam, jak się nazywa. Czy mi się przedstawił? Szczerze? Nie pamiętam.Musnął wargami moją szyję, a potem kark. Rozpiął suwak sukienki i pozwolił, aby opadła powoli na ziemię. Odwrócił mnie do siebie przodem i na powrót wpił się w usta. Drżałam, kiedy mnie całował, jego ręce wędrowały po plecach, od czasu do czasu zatrzymując się na pośladkach. Gdy zaczęłam rozpinać jego koszulę, zamruczał. 

– Jesteś tak bardzo seksowna – wyszeptał i oderwał się na moment ode mnie, aby pozbyć się koszuli i spodni.

 Seksowna. Nikt nigdy tak o mnie nie powiedział. Ale wiedziałam, że myślał tak naprawdę. Jego zamglone oczy, przyśpieszony oddech i wybrzuszenie w bokserkach zdradzały, jak na niego działam.Pewnym ruchem złapał mnie za pośladki i namiętnie pocałował. Tym razem stanowczo, władczo. Jego język całkowicie przejął kontrolę, więc tańczyłam w jego rytmie. Rozpiął mi stanik i gorące pocałunki przeniosły się na szyję, by za moment zejść do piersi. Odchyliłam głowę do tyłu, kiedy jedna pierś była pieszczona przez jego rękę, a druga całowana gorącymi ustami. Po chwili przestał. Gdy spojrzałam w dół, napotkałam jego piękne błękitne oczy. Uśmiechał się do mnie. Objął ramionami moją wąską talię i uniósł mnie, jakbym zupełnie nic nie ważyła, a potem ułożył na przyjemnie chłodnej satynowej pościeli. Podziwiałam jego umięśnione ciało. 

– Tak bardzo cię pragnę – wyszeptałam. 

Znowu zamruczał. 

– Zaraz będziesz mnie miała, skarbie. – Uśmiechnął się. 

Powoli zszedł do moich piersi, pieszcząc je i całując. Zatapiałam dłonie w jego brązowych włosach, kiedy sunął ustami w dół mojego brzucha, zataczając językiem koła wokół pępka. Po chwili znalazł się jeszcze niżej. Jęczałam i kurczowo zaciskałam dłonie na pościeli. Co sobie pomyślą sąsiedzi? Czy miało to teraz jakieś znaczenie? 

Nazajutrz rano cicho niczym mysz pozbierałam swoje ubrania i pospiesznie je założyłam. Spojrzałam po raz ostatni na śpiącego mężczyznę. Przez głowę przeleciały mi obrazy wczorajszej nocy. Uśmiechnęłam się, szkoda, że już nigdy więcej się nie zobaczymy. Szybko jednak odgoniłam tę myśl. Opuściłam apartament i postanowiłam zamknąć moją tajemnicę w skrzyni z rzeczami, które już nigdy nie zobaczą światła dziennego. 

Kiedy wróciłam do mieszkania, mojej przyjaciółki nie było. Wcale mnie to nie dziwiło. Może to i lepiej, nie będzie zadawać zbędnych pytań. Wskoczyłam pod prysznic i założyłam luźny dres. Była to miła odskocznia od opiętej sukienki. Zrobiłam śniadanie i zaparzyłam kawę z mlekiem. Owinęłam się w koc i zatopiłam się w podręczniku biologii medycznej. Tak spędziłam ostatni dzień przed rozpoczęciem stażu.Dość wcześnie położyłam się do łóżka. Chciałam być wypoczęta i pełna energii następnego dnia. Amy wróciła późno, niczym kot wkradła się do środka. Miałam dość płytki sen, więc się przebudziłam. Jednak nie otworzyłam oczu i szybko wróciłam w objęcia Morfeusza. 

Kiedy rano wstałam, Amy jeszcze smacznie spała. Zaczynała swoją aplikację dopiero za trzy dni, więc jej nie budziłam. Starałam się jak najciszej przygotować do wyjścia. Włożyłam czarne eleganckie spodnie i czerwoną koszulę z mankietami. Całość uzupełniały czarne płaskie baleriny. Włosy upięłam w kok, przeciągnęłam po ustach błyszczykiem i po dwudziestu minutach opuściłam mieszkanie. Szłam dość szerokim chodnikiem, lekko uśmiechając się pod nosem. Naprawdę cieszyłam się tym stażem, czułam, że całkowicie odmieni moje życie.W szpitalu byłam przed czasem, po drodze zdążyłam jeszcze kupić kubek gorącej kawy. W recepcji przywitała mnie pulchna kobieta w średnim wieku. Na pierwszy rzut oka wyglądała na sympatyczną osobę.  

– Musisz wjechać na pierwsze piętro, następnie korytarzem prosto, skręć w lewo obok drzwi od rentgenów. Dalej prosto, na lewo będzie winda, wjedź na trzecie piętro. Na pierwszym rozwidleniu skręć w prawo, a potem w lewo. Na wprost znajdziesz biuro szefa swojego oddziału. Rozumiesz, kochaniutka? – poinformowała mnie. 

Pokiwałam tylko głową na znak, że zrozumiałam. Co okazało się dość dużym błędem, ponieważ, prawdę mówiąc, nie potrafiłam odtworzyć w głowie tych informacji. Udałam się więc do windy, a następnie starałam się kierować według zapamiętanych fragmentami wskazówek. Oczywiście natychmiast się zgubiłam i dobre dwadzieścia minut krążyłam po korytarzach, zanim udało mi się odnaleźć cel. Stanęłam przed biurem, wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam klamkę.Przy biurku siedział mężczyzna po czterdziestce z burzą rudych włosów. Podniósł na mnie wzrok znad dokumentów, które właśnie podpisywał. Niepewnie weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi. 

– Zgubiłaś się? – zapytał z miną bez wyrazu. 

– Jestem Scarlett Taylor. Mam odbyć tutaj staż – odpowiedziałam, starając się, aby mój głos brzmiał pewnie. 

– A nie miałaś przypadkiem być dziesięć minut temu? – Spojrzał na zegarek. 

– To prawda. Ale błądziłam po korytarzach i ostatecznie... 

– Nie bardzo mnie to interesuje. Jeszcze jedno spóźnienie i twoja kariera tutaj się zakończy. Rozumiemy się, panno Taylor? 

– Naprawdę byłam przed czasem, tylko... 

 – Pytam, czy pani zrozumiała? Proszę się nauczyć odpowiadać na pytania. Bo czarno widzę pani przyszłość na moim oddziale. – Patrzył na mnie zimnym wzrokiem. 

– Tak, zrozumiałam – przytaknęłam. 

Co za służbista, pomyślałam. 

– Doskonale, a teraz proszę zejść na parter do izby przyjęć. Czeka na panią prowadzący, opiekun pani stażu, doktor Austin

STAŻYSTKA [WYDANA] PREMIERA 16.08.2023Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz