Weekend. Klasa 1A odpoczywa po całym tygodniu ciężkiej pracy. Prawie każdy znalazł sobie zajęcie na piękne dwa dni odpoczynku. Dlaczego prawie każdy? Ponieważ jeden chłopak nie odpoczywa.
//////////////////////////////////////////
Nie, nie, NIE! Znowu nie tak! Ciągle popełniam ten sam błąd! Każdy mój ruch prowadzi do ataku rękoma a ja nie mogę sobie na to pozwolić! Od tygodnia myślę nad poprawą swojej techniki i nic to nie daje! Ciągle mi nie wychodzi...muszę się bardziej przyłożyć do ćwiczeń. W ten weekend chce doprowadzić do poprawy a nie do cofnięcia się!
Wziąłem głęboki wdech i powtórzyłem swój ruch, lecz niestety coś poszło nie tak i wylądowałem na trawie twarzą w ziemię. Podniosłem się na rękach i wyplułem trochę ziemi która trafiła mi do ust. Usiadłem na kolanach i westchnąłem wycierając ręką resztę ziemi z twarzy.
- Znowu źle... znowu. – Powiedziałem Cicho do siebie. Podniosłem się z ziemi. Kiedy stanąłem na nogach poczułem dość duży ból w lewym kolanie. Spojrzałem na bolące miejsce. Okazało się, że zdarłem kolano upadając. Cóż wrócę do pokoju i ogarnę to kolano.
Wszedłem do budynku. Skierowałem się do windy trochę kulejąc. Wszedłem do windy i wcisnąłem guzik z trzecim piętrem.
- Kurde nie mam wody utlenionej... Może pójdę do kogoś? Tak to dobry pomysł.- Kiedy już dojechałem na trzecie pięto wyszedłem z windy. Skierowałem się do pobliskiego pokoju po prawej stronie. Zapukałem, raz, drugi i dopiero za trzecim otworzył mi Todoroki.
- Hej Todoroki-kun. Przepraszam że przeszkadzam ale jak ćwiczyłem miałem mały wypadek. -Pokazałem na swoje kolano.- I zdałem sobie sprawę że nie mam wody utlenionej i chciałem się zapytać czy masz i mógłbyś mi ją pożyczyć.
- Jasne wchodź. – Powiedział i przesunął się abym mógł wejść. Wszedłem do jego pokoju i usiadłem na krześle od jego biurka. Todoroki poszedł do łazienki i po chwili wrócił z bandażem i wodą utlenioną. Kucnął przede mną i zajął się moją raną.
- Musisz tyle ćwiczyć? Jest weekend powinieneś odpoczywać. – Zaczął
- Wiem ale chce po weekendzie wrócić przygotowany do szkoły. Mój każdy atak kończy się na uderzeniu rękami a ja nie mogę sobie już na to pozwolić. Chce to doskonalić.- Tłumaczyłem się.
- Rozumiem ale wiesz...możesz się przećwiczyć i coś Ci się stanie. Nie możesz ciągle pracować. Twoje ciało potrzebuje odpocząć.
- Wiem ale- - Przerwał mi.
- Nie ma „ale" Midoriya. Jutro całą klasą idziemy do galerii a potem na basen. Idziesz z nami. Rozerwiesz się i odpoczniesz.
- Niech będzie.-Powiedziałem nie zbyt zadowolony. Nie chce nigdzie iść bo muszę ćwiczyć. Każdy stracony dzień to jest najgorsze co może być! Todoroki zawinął moje kolano w bandaż.
- Gotowe. Jutro o 12:30 widzimy się w salonie.
- Dobrze – Uśmiechnąłem się i wyszedłem z jego pokoju. Skierowałem się do swojego pokoju. Po chwili dotarłem na miejsce. Wyjąłem klucz i wszedłem do pomieszczenia. Zamknąłem drzwi i położyłem się na łóżku. Jutro będzie długi dzień..
/////////////////////////////
Przepraszam, że krótkie ale następny rozdział będzie dłuższy.
Mam nadzieję, że jako tako się podoba.
Pozdrawiam serdecznie
486 słów