*Domcia POV*
-Dobra Dominika, kurwa, masz zamiar w końcu przyjść tutaj? -usłyszałam głos Martyny w telefonie, z drugiego końca pokoju.
-Mówiłam ci daj mi 30min, muszę się ogarnąć!- krzyknęłam, by czarno włosa dosłyszała.
-No dobra... Ale to już trwa niecałe dwie godziny. Sprężaj się!- pufneła.
Po tych słowach nie otrzymałam odpowiedzi. Podeszłam do biurka na którym leżał mój telefon. Tak jak myślałam. Rozłączyła się bez żadnego,, pa''.
-Zabiję ją.- powiedziałam sama do siebie, wzruszając ramionami.
Moja uwagę przykuła ramka ze zdjęciem. Była to biała ramka z żółta róża w górnym rogu. Na zdjęciu byłam ja... ze swoim chłopakiem.. Wsumie to już nie chłopakiem. Cztery dni temu zerwaliśmy. Nie powiedziałam jeszcze tego Martynie. Nie byłam gotowa, na jej marudzenie typu:,Byłyście super parą, przecież wam się układało''.
***
Postanowiłam, pomalować się lekko, bez większych wyzywających elementów. Miałam pewność, że po rozmowie z Martyna o Cheyennie, mogłabym się poryczeć. Ale szczerze, miałam na to wywalone. Ubrałam bialy top i narzuciłam na niego miętową bluzę. Włosy związałam w kucyk.Wychodząc z domu pożegnałam się ze swoim kotkiem-Abi, oraz wyciągnęłam z kieszeni słuchawki. W moim uszach leciały różne piosenki, lecz większość to były rapy czy ballady romantyczne. Nie mam wybranego stylu muzyki. Zawsze pakuje wszystko do jednego wora.
Będąc w połowie drogi, spotify zaoferował mi piosenkę, która najbardziej łapie mnie za serce, więc postanowiłam nałożyć kaptur, żeby przechodnie nie pomyśleli że jakaś debilka ryczy w miejscu publicznym. Nie zwracałam uwagi na świat, szłam prosto, z pochylona głową bez zastanowienia. Moje blond włosy, podchodzące pod kolor rudy, spadały mi na twarz. Gdy piosenka dochodziła końca, podniosłam głowę, i na ułamek sekundy zauważyłam rowerzystę z kasztanowymi włosami.
-Japierdole, gościu, prawie byś we mnie wjechał!- pufnełam na nieznajomego mężczyznę, który o mało mnie nie zabił.
-Bardzo przepraszam.-powiedzial to ze spokojem, jakby nic się nie stało. A się stało! Przez niego prawie widzialam swoją śmierć, już myślałam nam wyborem, nieba czy piekła.-Mam nadzieję. - mówiąc to, próbowałam zabić go wzrokiem, lecz chłopaka to nie ruszyło. Odjeżdżajac dodał:
-Niech Pani uważa na następny raz, życzę miłego dnia.-uśmiechnął się i odjechał.
Wydałam się na bardzo sympatyczną osobę. Było widać że jest zawsze uśmiechnięty...
Lecz kojarzyłam ten uśmiech oraz barwę głosu.Po dłuższym zastanowieniach, odpuściłam używać tej zakurzonej rzeczy o nazwie mózg. Włączyłam spowrotem moja playlistę na Spotify i szłam dalej.
***
Wrescie dotarłam na miejsce. Z daleko już widziałam czarno włosa, która się stresuje spotkaniem. Nie dziwię jej się. Po sytuacji z rowerzysta postanowiłam napisać jej sms.Me: Mamy jedną sprawę do omówienia oraz do opowiedzenia jedną taką akcje z życia, xoxo :*
Wiem, trochę ta wiadomość była za mocna. Jak to Martyna, napewno wzięła ją poważnie, za bardzo poważnie.
-Jezus Domcia w końcu!- krzyknęła, widząc mnie wchodząca do budynku.
-To ja!- zaśmiałam się i podbiegłam się przytulic do przyjaciółki.
-Okej stara, a teraz opowiadaj o co ci chodziło w tym sms.- wyszeptała, ponieważ już każdy z restauracji sie na nas patrzył. Gdy to mówiła, widzialam jej strach w oczach.
-Więc tak, zacznijmy od tej lepszej sprawy, o której musisz wiedzieć. -zaczelam.- Gdy szłam do ciebie spotkałam bruneta...- nie dokończyłam, ponieważ Martyna wcieła mi się w zdanie.
-Ładny był? - zapytała z podekstytowaniem. Zawsze gdy spotkam jakiegoś faceta w swoich życiu, Martyna musi mieć na niego miary i wiedzieć jak wygląda. Jest to moja druga mama, tylko że w sprawach z płcią przeciwną.
-Weź przestań, i daj dokończyć.- zaśmiałam się, a dziewczyna kiwnela głową.- To wjechał we mnie rowerem, oczywiście nic mi nie zrobił, raczej żadnych ran od niego nie mam. Przynajmniej mam nadzieję.-spojrzalam na swoje nadgarstki.-Wiec to była ta,, ważna sytuacja''o której musiałam wiedzieć? -powiedziała z sarkaznem.
-Jednak tu sie mylisz, przyjaciółko.-zaczęłam, i wzielam duży wdech.- Zerwałam z Cheyennem.-wydusiłam to w końcu z siebie, czekajac na reakcje przyjaciółki.Ona jednak nic nie powiedziała. Zamurowało ją, dosłownie. Po dłuższym wpatrywaniu się na mnie, jak na klauna, w końcu postanowiła coś powiedzieć:
-Ale jak to możliwe że zerwaliście?- zdziwiona wzięła łyk kawy.
-No poprostu. -usiadłam wygodniej i wzruszyłam ramionami.-Nie układało nam się i zerwaliśmy.
-Wow..Serio wszystkiego się spodziewałam, lecz nie tego.- pufneła czarnowlosa.
Po chwili ciszy dodałam:
-A, jeszcze od Łukasza się dowiedziałam że zdradzał mnie z jakąś Eliza.-powiedziałam i o mało nie wybuchłam płaczem.
-Nie pierdol?! Serio?! - krzyknęła dziewczyna, a ja jej tylko pokiwała głową na zgodę.
***
Była godzina 22, wracałyśmy parkiem do naszych domów. Atmosfera była napięta. Skończyly nam się tematy do rozmów.
Po 16min ciszy, Martyna wykrzyczała:
-Stara, dawaj! Idziemy jutro na imprezę, skoro jesteś już singielką masz prawo się zabawić jak singielką, trochę wypijemy. Będzie to noc, której nigdy nie zapomnisz.Wow, nie spodziewałam się, że wy skończy z TAKIM pomysłem. Ale, nic mi się szkodzi co nie?
-Spoko pomysł, tylko wiesz że ja nie pije? Jestem anty, jak chodzi o alkohol.-mówiąc to, ciemno włosa mnie wyśmiała.
-Nie bądź taka sztywna będzie super zobaczysz. Nie zaszkodzi ci trochę alkoholu raz na parę miesięcy.- przekonala mnie tym. Zawsze Martyna ma dobre argumenty. I w tym problem, bo wtedy zawsze wplatuje się w jej głupie pomysły.-Dobra, przyjedz po mnie o 18.- wydusiłam to z siebie. Nie wierzę że dałam się namówić na imprezę, gdzie będą pijani ludzie. Ale co? Raz się żyje.
*NOTE*
O MY GOD, GUYS! WITAJCIE, TO TOTALNIE PIERWSZA Z PIERWSZYM MOICH,, PO WAŻNYCH'' KSIĄŻEK NA WATTPADZIE. MAM NADZIEJE ZE PRZYNAJMNIEJ WAM SIE TROCHE PODOBA
Lov u all! <3
CZYTASZ
•,,Jesteś jak Melodia''•D.K
FanfictionDominika, dziewiętnastoletnia dziewczyna, napotyka w swoim życiu przyjaciela z którym nie miała kontaktu od czternaście lat?! Czy coś się zmieniło przez ten czas? Czy jej życie będzie inne dzięki JEMU?