\\\\\\\\\\\\\\\
Okej, jest to przed ostatni rozdział. Postanowiłam zrobic z tego shounen-ai jak mogliście zauważyć. W kazdym bądź razie, chce podziękować wszystkim, że są ze mną już tak długo. Nie wiecie jaka jestem szczęśliwa tam za telefonem. Buziaczki i mam nadzieje, że bedzie was coraz wiecej! (ʃƪ ˘ ³˘)POV CHUUYA
przede mną stanął Dazai, który ledwo co żył. Popatrzałem się na niego i po chwili odezwałem się.
-Piłeś? wyglądasz jakbyś się nieźle bawił -przez chwilę zapomniałem, że jestem w złej sytuacji, bo widok cierpiącego samobójcy sprawiał mi cudowne uczucie.
-Zdajesz sobie sprawę w jakiej sytuacji się znaj- -przerwał swoje słowa, bo zaczął kulić się z bólu. W tej chwili nie wiedziałem co zrobić, jedyne co wpadło mi do głowy to zabrać go do siebie, nie myślałem.
40 MINUT PÓŹNIEJ POV DAZAI
Obudziłem się nie u siebie. Wstałem przecierając czoło, miałem szmatę. Rozejrzałem się dookoła i zrozumiałem, że jestem u Chuuy'i.
-Nie ruszaj się idioto, zaraz znowu odlecisz. Ile wypiłeś? -popatrzał się krzywo, rzucając na mnie mój płaszcz.
-Nie piłem, razem z Ranpo oraz Kenjim zjedliśmy za dużo ciasta. -popatrzał się na mnie krzywo, ale jednocześnie chciał się ze mnie śmiać.
-Idiota. Zjedz tabletki ze stołu, ulży Ci i wynoś się.
-Przepraszam bardzo, to ty mnie tu przyprowadziłeś i porwałeś z imprezy! -Spojrzał na mnie wzrokiem mówiącym "gówno prawda, idź się zabij" ale po chwili jego wyraz twarzy zniknął i usiadł przy mnie.
-Dazai. Spotkałeś mnie przy twojej agencji, bo chciałem się upewnić czy to co było napisane na twoich papierach jest prawdą. Możesz sobie ując to jak chcesz. -Uśmiechnąłem się i podrapałem po głowie.
-Nie było tematu. Zrób mi herbatkę~ -uderzył mnie i złapał za kołnierz.
-NIE RZĄDŹ MI SIĘ W MOIM WŁASNYM DOMU. NIE ROZKAZUJ MI BO CIĘ ZABIJE GNOJU! -Zaśmiałem się, a on się tylko bardziej wkurzał. Rozmawialiśmy chwilę i Chuuy'ia się przede mną otworzył. Było to dla mnie coś nowego. Mimo naszej współpracy, nigdy nie mówił mi co go gryzie, a jedynie usiłował mnie zabić gdy miał okazję.
Opowiedział mi o tym, że było mu trudno z tym, że odszedłem oraz było mu przykro, że Atsushi dostał dużo atencji. Przecież to normalne, pracujemy ze sobą i w końcu jestem jego nauczycielem. Wtedy popatrzał się na mnie z obojętnością. Po chwili zrozumiał, że właśnie otworzył się wrogowi z własnych, prywatnych problemów. Rzucił we mnie poduszką i zakrył twarz, krzycząc, że to moja wina.
-Ale...To ty się przede mną otworzyłeś -Rzucił we mnie łyżką, która leżała na stole.
-Zamknij się! Co ty możesz wiedzieć?! To ja zawsze się ośmieszam przy tobie, nie ty! Wypad mi z domu. -wstałem i udałem się w stronę drzwi -czułem się jakbym miał kaca. Gdy już złapałem za klamkę, Chuuy'ia złapał mnie za kołnierz.
-Powiedziałeś mi, że się zmieniłeś, tak? -Popatrzałem na niego z szokiem.
-Uhh tak, zmieniłem się, ale co ma to teraz do rzeczy, skoro wygoniłeś mnie z domu? -odwrócił mnie i stanął na palcach patrząc na mnie z brakiem zaufania.
-Czyli już mnie nie wyśmiejesz jak to powiem? -kiwnąłem głową na potwierdzenie, a rudzielec puścił mnie i odwrócił zarumienioną twarz, aby po chwili mnie uderzyć w policzek.
-SKORO SIĘ ZMIENIŁEŚ, TO PRZESTAŃ MNIE ROZKOCHIWAĆ W SOBIE! -Rzucił się na mnie z łzami w oczach i przytulił. Nie wiedziałem co zrobić, zamurowało mnie. Jednak po chwili ogarnąłem się i również go przytuliłem, szepcząc mu, że jest uroczo głupi. Ten ścisnął mnie bardziej.
-Przestań Dazai... Nie chce... nie chcę patrzeć, jak Akutagawa i Tygrys dostają więcej atencji! TO JA BYŁEM TWOIM WSPÓLNIKIEM, TO JA CIE KOCHAM! -krzyczał płacząc. Naprawdę nie wiedziałem co zrobić. Tak jak zawsze byłem przeciwny bliższych relacji z człowiekiem tej samej płci, tak przy nim chciałem TEJ bliższej relacji.
-Chuuy'ia. Nie zdawałem sobie sprawy, że otaczasz mnie nienawiścią, ale również miłością. Już nie płacz zawsze, byłeś takim twardzielem, a rozklejasz się. -Chuuy'ia objął moją szyję i mnie pocałował. Odwzajemniłem, ale po chwili zwinąłem się z bólu.
-Te twoje tabletki są gówno warte, nie pomogły.
-wziąłeś je pięć minut temu...Daj im chwilę idioto.-Chuuy'ia otarł swoje łzy i podał mi wodę. Popatrzałem na chłopaka.
-kochasz mnie tak? w takim razie, chodź do mnie i skończ to co zacząłeś. -Chuuy'ia posłuchał się.
Był następny dzień, nie pamiętałem jak trafiłem do siebie, ale jednak nie wylądowałem gdzieś w rowie. Śmieszne byłoby to, gdyby policja mnie znalazła i spytała czy piłem, a tak naprawdę zwyczajnie nażarłem się ciastem. Muszę kiedyś tego spróbować. Wstałem z łóżka i zauważyłem Chuuy'ię śpiącego na podłodze. Kucnąłem i zacząłem nim trząść, nagle złapał mnie za palca i odparł
-Jak ja Cię zaraz szturchnę. -popatrzałem na niego swoim zdziwionym, a zarazem chamskim wzrokiem (chyba wiecie o jaki mi chodzi, idk XD)
POV CHUUY'IA PODŁOGA DAZAI'A
Dazai klęczał przy mnie i mnie szturchał. Miałem chęć rozwalić mu głowę o ścianę, ale jednak w tej irytacji, znajdowała się również radość i ulga.
-Dlaczego śpisz u mnie na podłodze? -odparł samobójca, dalej mnie szturchając.
-ponieważ spadłeś ze schodów i ledwo chodziłeś. Naprawdę wyglądałeś jakbyś coś brał, albo pił. A zjadłeś zwykłe ciasto... -Zaczął rozglądać się po swoim ciele i po chwili odparł ze zaskoczeniem.
-Ohh faktycznie~ mam siniaka~ -złapałem się za głowę, ale po chwili Dazai pociągnął mnie i zanim się obejrzałem to już stałem.
-pójdę zrobić Ci kawę, ale na następny raz połóż się koło mnie~ -Zakryłem moją czerwoną twarz i zawstydzony podniosłem swój kapelusz.
-Zapamiętam twoje słowa... >///< -Dazai zaczął coś opowiadać, ale ja uciekałem myślami do tego, że teraz Dazai jest moim chłopakiem, a jesteśmy wrogami... Jak my mamy to zrobić, żebyśmy mogli być razem i nie narażać siebie nawzajem?
(Tak w skrócie. Po drugim pocałunku doszli do wniosku, że powinni spróbować być razem, ale skróciłam to bo niszczyło to rozdział. Sorry)
CZYTASZ
miłość z nienawiścią ✨CHUUYA X DAZAI✨
Romantik"Irytujący samobójco, nie stawaj mi na drodzę, bo mogę Ci obiecować, że rozwalę Ci łeb..." Na początku tak myślał nasz rudzielec w kapeluszu Chuuya. Jednak rozłąka i nagłe spotkanie się całkiem innych światów odmieniło ich życie. Chuuya pies portowe...