DAZAI
Jestem Dazai, Dazai Osamu. Od kilku lat pracuję dla agencji, zajmującej się nadprzyrodzonymi sprawami. Każdy z nas ma jakąś zdolność, dzięki której możemy pokonać zło. Ja mam umiejętność, która pozwala mi przerwać czyjąś aktywowaną moc. Wśród nas znajuduje się chłopak o imieniu Atsushi. Ma on jedną z potężniejszych umiejętności, inaczej mówiąc jest on "White Tiger", czyli białym tygrysem. Odrazu polubiłem chłopaka i obadarzyłem go wielką sympatią. Pilnuje mnie pewien człowiek, a raczej bestia... Kunikida...Ten "idealny i punktualny" człowiek działa mi na nerwy! Cały czas muszę słuchać jego kazań. Czasem mam chęć pójść do mojej szafki, gdzie wisi sznur i się powiesić. Są z tego korzyści! Niedość, że popełnię samobójstwo, to jeszcze można z tego trumnę zrobić! NO DWA W JEDNYM! Może kiedyś uda mi się przekonać Atsushiego na wspólne samobójstwo? Już tyle razy mi dupę uratował. Na przykład sytuacja z beczką. Utknąłem i prawie umarłem, ale on przybył mi z pomocą i wyciągnął mnie stamtąd! Kochany dzieciak.AGENCJA, GODZINA 10.00 POV DAZAI
Siedziałem przy swoim biurku i kręciłem długopisem. Gdy nagle wszedł wkurzony Kunikida. Człowiek ten posiadał zdolność idealności. Wpisywał coś w notes, a to po chwili się pojawiało. Ekhem... Wracając. Stanął przede mną i popatrzał się wrogo. Uśmiechnąłem się, co tylko pogorszyło sytuację.-Dazai!! Ty cholerny leniu! Wypełniłeś papiery, które dał Ci szef?! -Kunikida poprawił swoje okulary i oczekiwał, również sensownej odpowiedzi ode mnie. OJJ NIE TYM RAZEM KUNIKUŚ.
-Oii Kunikida~ Przecież mam jeszcze duuużo czasu~ Chodź pójdziemy razem się przejść~ -Był cały czerwony ze złości. Jego oko drgało. Śmieszny widok. Naszą "dyskusję" przerwał nam widok uśmierconego Atsushiego, który wszedł opierając się o drzwi.
-Nigdy więcej, nie zostanę zraniony na misji. Nic chcę znowu tego przechodzić! -Ahh no tak... Atsushi walczył z Akutagawą. Jak zwykle wygrał, ale chwilę po tym padł jak zdechły pies i Akiko musiała go ratować. Jej zdolność pozwala PRAWIE nigdy nie umrzeć, ale ma brutalne metody, nawet ja się boję.
-Haha, Akutagawa zdąrzył Cię polubić, powinniście spróbować~ -Popełniłem błąd mówiąc to... Atsushi ledwo co podszedł do mnie i zagroził mi.
-Lepiej niech Pan cofnie te słowa. Nie, Nie i NIE! Nigdy nie zaprzyjaźnie się z ludźmi z portowej mafii! NIE MA MOWY! a zwłaszcza z tym brutalnym człowiekiem... Ciarki mnie przechodzą na myśl, jaki ból sprawia z każdym atakiem! -No nie mogłem się powstrzymać, musiałem to powiedzieć.
-A Izumi? Prziecież też była z portowej mafii. -dziewczyna popatrzała się na Atsushiego, a on na nią.
-T-To całkiem co innego! Ona nie zabijała z własnej woli! P-poza tym to jeszcze dziecko! -Chciałem wyjść na mądrego... Ale Atsushi wykazał się być mądrzejszym. To prawda, Izumi była kontrolowana, sama nam mówiła, że nie chce już zabijać. Nie pomyślałem o tym...DAZAI TY IDIOTO, ZNOWU PRZEGRAŁEŚ Z ATSUSHIM.
Nagle wszedł Ranpo, jego "umiejętność" potrafi wykryć np morderce, dlatego jest jednym z najlepszych detektywów, jak i pracownikiem agencji. W rękach trzymał torbę słodyczy, a w buzi czekoladę. Popatrzał się na nas.
-O co wam chodzi? Zasłużyłem za ciężką pracę. Oii Izumi chcesz trochę? -Dziewczyna podbiegła zrzucając torbę z słodyczami. Odrazu rzucili się i prowadzili walkę o to, kto pierwszy je zbierze. Zacząłem się nudzić. Postanowiłem wyjść się przewietrzyć się, co oczywiście nie pasowało Kunikadzie. Krzyczał coś do mnie, ale zignorowałem to. Założyłem mój płaszcz i wyszedłem do miasta.
PORTOWA MAFIA POV CHUUYA
Siedziałem słuchając planu na kolejny atak. Mieliśmy walczyć z Białym Tygrysem i tym dzieciakiem Kenjim. Z tego co pamiętam, Kenji jest cholernie silny, co daje mu lekką przewagę. Ale nie ze mną. Pokonałbym go jednym ruchem. Akutagawa, znowu wziął sobie za cel Tygrysa. Też mam chęć pobawić się z tym dzieciakiem i zobaczyć jak go wytrenowano.-Ey, Akutagawa. Bierzesz już z 12 raz tygrysa za swój cel, też chcę się z nim pobawić! -Akutagawa kaszlnął ignorując moje słowa. Wkurzył mnie.
-HEJ NIE IGNORUJ MNIE! -W końcu popatrzał się na mnie. Założył nogę na nogę i odparł.
-Tygrys jest mój. Ty zajmiesz się Kenjim. Jeżeli chcesz współpracować, słuchaj się mnie. -Zacisnąłem zęby i poprawiłem kapelusz. Byłem zirytowany. Nagle szef odparł.
-Tym razem Akutagawa będziesz współpracował z Ryuurou. Chuuya zrobi sobie przerwę. -Popatrzeliśmy na siebie i po chwili na szefa krzycząc w tym samym momencie.
-Jak to?! ZAWSZE RAZEM PRACOWALIŚMY! -Szef tylko zaśmiał się. Wstałem, wziąłem mój płaszcz i wyszedłem. Akutagawa wołał mnie, ale byłem tak wkurzony, że nie miałem chęci patrzeć na żadnego z nich. Udałem się w stronę miasta. Chciałem na kimś się wyżyć. Nieważne kto to był. Chciałem go ukatrupić, aby zaspokoić swój gniew. Niestety... Na mojej drodze napotkałem osobę, której nigdy nie chciałem spotkać. Popatrzeliśmy na siebie...
-Chuuya?- Nie wierzę... dlaczego? DLACZEGO JESZCZE TEN ZASRANY SAMOBÓJCA STANĄŁ MI NA DRODZE?! Hah... nawet lepiej, wyżyję się na nim...
-Kopę lat...Dazai'u... -Uśmiechnąłem się i spojrzałem na niego zabójczym wzrokiem. Po długim czasie jesteśmy sam na sam... Teraz tylko ja mogę w końcu go zabić! Pasuje mi to.
////////////////////////
Okeej... Od dziś notki ode mnie będą pisane w ten sposób, aby nie zaśmiecać niepotrzebnymi rozdziałami. Jak podobała się wam pierwsza część? I czy podoba się wam styl jakim teraz piszę? Widzimy się w następnym dziale! Heejka!~Neuroxx ❤️
CZYTASZ
miłość z nienawiścią ✨CHUUYA X DAZAI✨
Romance"Irytujący samobójco, nie stawaj mi na drodzę, bo mogę Ci obiecować, że rozwalę Ci łeb..." Na początku tak myślał nasz rudzielec w kapeluszu Chuuya. Jednak rozłąka i nagłe spotkanie się całkiem innych światów odmieniło ich życie. Chuuya pies portowe...