Rozdział IV "Uczucie"

19 4 2
                                    

prv osoby trzeciej

Carl, Shadow i Alex poszli w inne miejsca mieli dużo broni i zapasów.KIlka godzin potem zatrzymali się przy opuszczonym aucie w lesie aby przenocować noc.

prv Alex

- okej,kto wartuje- Zapytał się Carl było widać że był zmęczony

- ja mogę,nie jestem zmęczona wy idźcie spać-odpowiedziałam

-napewno ,wygładasz jak trup- powiedziała Shadow

-dobra niech wartuje skoro chcę,jak coś to nas budź-powiedział Carl

prv osoby trzeciej

Kiedy Shadow i Carl spali Alex siedziała na aucie i obserwowała teren noclegu .

prv Alex

Czułam na sobie czyjść wzrok ,nie był Carl'a ani Shadow nagle usłyszałam szelest w krzakach,wstałam i zamknęłam drzwi od auta i postanowiłam to sprawdzić.Podeszłam i zauważyłam czyjąś dłoń nie wiedziałąm czy to sztywny czy żywy,dotknęłam dłoń za drzewa ukazała się znamoja twarz.

Co wy tu robicie-zapytał się ciekawsko Daryl

zamurowało mnie jak go zobaczyłam

-ammm szukaliśmy szukaliśmy zapasów i broni-odpowiedziałam

- kto jest w aucie-zapytał się

-Shadow i Carl -

-dużo macie tego-zapytał się

-tsa jest trochę, wogóle co tu robisz -zapytałam się

-poluje-odpowiedział ,pokazał kilka wiewiórek

nagle za moimi plecami ukazał się sztywny daryl podniósł kusze do góry

- styl się-powidział

- czemu-zapytałam się

-sztywny za tobą - wziełam nóż i odruchem zrobiłam ruch ręką i wbiłam w głowe.-nie powinniście tu być-dodał potem Daryl

-czemu nie,jest bezpiecznie -odpowiedziałam

- nie bo nie daleko jest stado ich dużo nie poradzicie sobie nawet ja- oznajmił Daryl

- mam ich obudzić -spytałam się A daryl tylko kiwną głową po chwili powiedział-wracajmy do Aleksandrii-

Poszłam do auta ,obudziłam ich i zwieliśmy zapasy i broń ,ruszyliśmy w stronę osaby. Ja i Carl szliśmy na przodzie a Daryl i Shadow za nami gadałam z Carl'em ponad całą drogę

- Nawet dobrze strzalasz -odparł Carl

- Dzięki ,musiałam pomóc Shadow , jest moją przyjaciółką gdyby nie ona bym nie wiedziała co robić -odpowiedziałam

-masz jakieś rodzeństwo -zapytałam się

- tak , mam siostre nazywa się Judith słodka jest -odpowiedział

- Michonne jest twoją matką -zapytałam się w prost

- nie moja umarła przy porodzie Judith , musiałem ją zabić nazywała się lori- powiedział lekko smutny

- przepraszam że o to się spytałam - powiedziałam

- to nic, może i dobrze okej opowiedźmy coś o sobie- uśmiechną się

- ja zacznę miałam ciężko w szkole byłam popychadłem życzyłam im śmierci a teraz nawet nie przechodzi mi myśl że są szwędaczami-odpowiedziałam

Gadaliśmy jeszcze o broniach , atakach, i innych rzeczach byliśmy bliżej wzgórza więc poszliśmy tam. Kiedy dotarliśmy spotkaliśmy Jesusa ,Maggie i Sashe .Daryl powiedział gdzie chodziliśmy sami ,Shadow padała już z nóg tak samo jak ja .Trochę spaliśmy i z samego rana wyruszyliśmy z wzgórza jak wróciliśmy zobaczyliśmy Enid całą i zdrową .

-czemu tak długo nie było was w ustalonym miejscu bałam się i wróciłam sama do osady-powiedziała Enid.Po powrocie od razu poszłam do domu zmęczona rzuciłam się na kanapę
-musiałaś się tak rozłożyć na całej kanapie-  krzykneła  

- bo mi wygodnie-powiedziałam zadowolona

Nagle Shadow wzieła poduszkę i uderzyła nią we mnie po chwili zaczeła mnie łaskotać .

Przestała  i gadaliśmy sobie przez parę godzin ,wyszłam  na chwile z domu ,chodziłam sobie po osadzie .Potem wyszłam do lasu na spacer , szłam sobie nagle ktoś mnie złapał i mocno pociągną  moją rękę .

-kurwa to bolało-krzyknełam 

-  przepraszam myślałem że to sztywny -przeprosił mnie Carl

- to nic każdemu może się tak przy trawić ten świat nie jest jak kiedyś -oznajmiłam 

 -tak myślałem   że ktoś idzie za mną- powiedział Carl zdecydowanym głosem

Szliśmy  sobie po lesie i gadaliśmy  dotarliśmy  na padok na nim były dwa konie .Jeden biały jak śnieg a drugi czarny jak noc.

- piękne są  musimy je złapać  i zabrać do osady  tutaj nie  poradzą se same ,pełno tu szwędaczy tylko czekają aby zaatakować-powiedziałam  

- A umiesz-zapytał się Carl

-jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz-  odpowiedziałam  

- czyli czego  nie wiem o tobie,Alex- zbliżył się do mnie powiedział mi  to prosto w moje zielone oczy jego wargi prawie dotykały moich , nawet się zarumieniłam

-na przykład że jesteś za blisko-    nie wiadomo jak wydusiłam

-  sorka więc czego  nie wiem - zapytał się i odsuną się 

-jeździłam konno przed apo -uśmiechnełam się- masz line przy sobie- spytałam po chwili

- pewnie że tak- odpowiedział i podał mi line podeszłam powoli do karej klaczy i założyłam  line na szyje  nałożyłam też line na szyje siwego ogiera powoli wsiadłam na  klacz  

- i co teraz nie   wejdę na konia-powiedział lekko wystraszony,złapałam go za rekę i rzuciłam go na konia na którym siedziałam

- umiesz jeździć -zapytał się Carl

-tak jeździłam  trzy lata umiem skakać galopować itp mogę cię nauczyć-odpowiedziałam

- no spoko-odpowiedział nie pewnie

Kiedy wjechaliśmy do osady na koniach mieszkańcy  byli zaskoczeni ,zeszłam z Carl'em  z konia i zaprowadziliśmy je  za mój i Shadow dom  .Przywiązaliśmy je  do płotku .


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 cześć tu Alex   nie długo będzie  piąty rozdział  dzięki za  taką aktywność widzi my się za jakiś czas mam dość pisania na jeden dzień  .Wpadajcie do Shadow  będzie nam miło kiedy dacie głos


'' ja i  Shadow świecie THE WALKING DEAD''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz