Armin obudził się z lekkim bólem głowy przed szóstą. Jego rozwalone na każdą stronę świata włosy wyglądały wręcz koniecznie. Chyba zetnę te kłaki. Pomyślał po czym włączył telefon i pościł jedną z tych playlist "running away and never turning back" bo to w sumie chciał własnej zrobić. Zachowuje się jak zakochana 15 latka z filmów disneya.
Poszedł do łazienki znajdującej się obok jego pokoju żeby się przebrać i przypudrować nosek. Chwilę później znowu usiadł na łóżku i zaczął przeglądać listę najlepiej sprzedających się książek w tym miesiącu sprawdzając opis każdej, której nie znał za bardzo. Tak zleciała mu jakaś godzina. Trzeba wstać zjeść coś inaczej dziadek nie da mi z domu wyjść.
- Zrobić Ci coś? - zapytał otwierając drzwi do pokoju jego staruszka
- Sam Sobie później zrobię, ale ty musisz coś zjeść i to teraz! - odparł
- Dobrze dobrze dziadku
Pół godziny później przeczesywał już Sobie włosy i wybiegł na klatkę. Zbiegł po schodach i dotarł na zaplecze księgarni.
- Dzieeeeeeeeeeń dobry! - powiedziałaś wchodząc do głównego pokoju
- Witaj Arminku - powiedziała babcia z jej typowym uśmiechem - Jak zwykle jesteś o wiele za wcześnie
- Mhm - mruknął cicho
Jego wzrok wbił się w jedno miejsce, a dokładniej w wejście do sklepiku, w którym wczoraj stał ✨Eren✨. To tylko twój przyjaciel z dzieciństwa weź się ogarnij. Wsumie to jak miał się ogarnąć. Osoba, o której myślał, ze jest martwa przez kilka lat stanęła w progu jego sklepu udając, że nawet go nie zna.
- O czym tak myślisz kochaniutki - spojrzała na niego podejrzliwym wzorkiem starsza Pani
- Nie o niczym niczym - wyrwał się z transu - a wiesz co babciu? Znalazłem dzisiaj kilka ciekawych książek i komiksów, podobno dobrze się sprzedają i no wiesz
- Pokaż mi jakie
I tak upłynęły kolejne 4 godziny. Ktoś przychodził, ktoś o coś pytał, książki poprawić trzeba, albo pokazać babci jak zrobić coś na komputerze. Wszytko płynęło tym swoim powolnym tempem dopóki. No właśnie dopóki nie zjawił się on. Inaczej mówiąc Eren Yeager. Dzisiaj wygląda jeszcze lepiej. Fuck. I od kiedy on ma kolczyki.
Skierował się w dział z książkami naukowymi. Chwilę zajęło mu podejście do kasy z brakiem chęci do życia w oczach. Położył jakaś książkę medyczną na blat i wyciągnął pogięte banknoty z kieszeni bluzy.
- Mogę mieć do Ciebie jedno pytanie - powiedział patrząc na blondyna z góry
- Huh - patrzył na niego i nie mógł uwierzyć własnym oczom - CZY ON MA KOLCZYK NAD BRWIĄ I CZEMU ON AAAAA. Dobra ogarnij się bo to się źle skończy. - wziął krótki wdech - Do mnie to pytanie tak?
- Mhm
- Pytaj śmiało - wymusił się na uśmiech
- Długo tutaj mieszkasz - było słychać lekką niepewność
- Od kiedy pamiętam czemu on o to pyta a co? - na jego twarzy utrzymywał się wymuszony uśmiech z czym jak kiedyś stwierdził dziadek mu nie do twarzy
- A chciałbyś powiedzieć coś o tym miejscu mi i ewentualnie Mice - przez myśli Erena przechodziło dużo myśli ale większość brzmiała "jesteś jebanym idiotą Erenie". Ale nadal czuł, że łączy go coś z tym chłopakiem po za tym wydawał się naprawdę miły.
- Co, czemu ja - Armin czuł się no cóż dziwnie
- Nikogo tutaj nie znam, a potzrebuje dowiedzieć się coś o tym miejscu, dodatkowo wyglądasz bardzo sympatycznie tak zdecydowanie jestem debilem miałbyś czas jakoś jutro rano
Armin złapał lekką zawieszkę. Jak to ty nikogo nie znasz co się stało z Tobą
- Tak tak Armin ma jutro wolne - wtrąciła się starsza kobietą, która przez cały czas przypatrywała się i przysłuchiwała rozmowie tej dwójki
- Mhm - odparł cicho niebieksooki będąc nadal we własnym świecie
CZEKAJ CO SIĘ WŁAŚNIE WYDARZYŁO. I w takim stanie pozostał Arlert do końca pracy. Zdarzyło mu się nawet pomylić książkę o gotowaniu z tą o płodach.
Po pracy pobiegł do swojego mieszkania, zmienił ubrania na jakąś luźną koszule i wyszedł na spotkanie z przyjaciółmi
Pustym wzrokiem patrzył się przed Siebie i zastanawiał się czy jest aż tak glupi i czy to w ogóle możliwe. Będąc już blisko kawiarenki powrócił na ziemię, chociaż tak nie do końca. Wszedł do małego budynku lekkim krokiem i rozejrzał się za swoimi przyjaciółmi. Zauważył machającego do niego piegowatego i od razu wiedział gdzie iść
- Hej - powiedziała cała trójka na raz śmiejąc się chwilę później też razem
- Jak tam - zapytał Marco wbijając wzrok w Armina
- A jakoś się żyje w pracy też nic nadzwyczajnego - skłamał
- A wiesz kogo spo- odezwał się znowu Marco
- Miałeś o tym nie mówić, a tym bardziej jak dopiero zaczęliśmy rozmowę - warknął Jean ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej
- Noo weź - odparł czarnowłosy i poklepał kolegę po włoskach
- Co ty wyrabiasz - w odpowiedzi dostał tylko śmiech, a blondyn się zastanawiał co się dzieje i o kogo chodzi
- Co wam znowu jest chłopaki o kogo chodzi? - odparł przy okazji zamawiając jakiś special dnia
- No i widzisz Marco co żeś zrobił
- Spotkaliśmy takiego ładnegoo chłopaka. Dłuższe włosy, ubrany na czarno i hmm miał też kilka kolczyków - powiedział stukając o stolik paznokcia o i patrzył na czerwieniejącego sie ze złości Jeana
W tym czasie Armin siedział i patrzył na nich tępym wzrokiem nawet tutaj spokoju nie mam
- Chyba wiem o kogo chodzi. Wychodzę z nim jutro - te słowa wywołały opadnięcie szczęk u pozostałej dwójki
- CO
- A no jakoś tak wyszło, będę mu miasto przedstawiać myślę, że będzie fajnie - odparł z lekką ironią
- Szybki jesteś Armin nie powiem
Resztę spotkania spędzili na zwykłym rozmawianiu o jakiś głupotach i jedzeniu ciastaz które kupił Armin. Lubili swoje towarzystwo.
Po tym wszytkim chłopak wrócił ro domu by położyć się na łóżku, patrzeć w sufit i się zastanawiać czemu się zgodził nw coś takiego jak oprowadzenie niby mu obcego po mieście bo ten poprostu poprosił
.
.
.
.
przepraszam jak było gorzej niż zawsze, ale chyba wyszedłem z wprawy