Kiedy się przebudziłam lewa strona mojego ciała zwisała bezwładnie z łóżka mojej najlepszej przyjaciółki. Długo jednak w takim stanie nie przebywałam, bo za sprawą ruchu po drugiej stronie materaca, zgrabnie niczym kilo cegieł, zwaliłam się na podłogę i jęknęłam żałośnie.
- Wody... - Wychrypałam wyciągając przed siebie rękę, a dłonią drugiej zakryłam sobie oczy, bo czułam jak słońce wręcz wypala mi dziurę w czaszce. Super, teraz przynajmniej wiedziałam jak czują się wampiry, prawdziwe wampiry, nie te brokatowe, skrzące się na słońcu i skaczące po drzewach, tylko najprawdziwsze w świecie. Tak, piję tutaj oczywiście do Toma Cruise i Brada Pita. Tym to przynajmniej nie musieli fotoszopować klatek piersiowych.
Coś w moją dłoń zostało włożone jednak plastikowej butelki, a nawet szklanki to nie przypominało. Mogłabym łudzić się jeszcze że to tabliczka czekolady, gdyby rzecz owa nie wibrowała. Telefon. Mój telefon. Z opóźnioną reakcją, po tym jak już rzuciłam Lauren obrażone spojrzenie i podczołgałam się do zimnej ściany, o którą oparłam policzek, odebrałam video rozmowę od mojego taty. Nie było to dla mnie zbyt korzystne, bo kiedy ujrzałam swoją twarz na ekranie mojego iphone'a a wręcz pisnęłam, ale cóż. Mój tata nie miał jednak przyjemności zobaczenia mnie, bo przecież jak to zwykle robił tak i tym razem trzymał telefon przy uchu, a ja mogłam podziwiać jego małżowinę uszną.
- Lola? LOLA!- Nawoływał mnie tak głośno jakbym znajdowała się conajmniej na drugim końcu świata, żeby nie powiedzieć że na Marsie, czy w kompletnie innej galaktyce. Nie był to zbyt przyjazny dzwięk dla moich uszu dlatego skwasiłam minę, a z łóżka dało się słyszeć głośny jęk Lauren która też nie była chyba w najlepszym stanie, bo przewróciła się na drugi bok i zarzuciła sobie poduszkę na głowę.
- Tato... Ta... TATO ODSUŃ TELEFON OD UCHA.- Poprosiłam starając się przebić przez te jego nawoływania.
- Jesteś niedorzeczna Lola, jak go odsunę to nie będę Cię słyszał.- Odpowiedział rozbawiony moim pomysłem, mimo, że już chyba sto tysięcy razy próbowałam mu wytłumaczyć jak wygląda face time, a on nadal zdawał się nie rozróżniać go od normalnej rozmowy telefonicznej.
- Zaufaj mi.- Powiedziałam, a on kręcąc głową przesunął telefon przed siebie tak że mogłam zobaczyć jego twarz.
- Lola?! CO TY ROBISZ W MOIM TELEFONIE?!- A ja myślałam, że to ja jestem na kacu. Tak właśnie, na kacu, bo razem z Lauren zaliczyłyśmy ubiegłej nocy epicki melanż. Miałam przynajmniej taką nadzieję, bo pamiętałam naprawdę niewiele, ale zważając na to jak się teraz czułam, przeklinałam wszystkie swoje decyzje.
- Do rzeczy tato, co się dzieje?- Poprosiłam grzecznie, no może nie za bardzo, ale wiedziałam że ta rozmowa może trwać wieki jeśli szybko nie naprowadzę jej na właściwe tory.
- Gdzie jesteś? Wszyscy czekają, Harry czeka, mówił że mieliście się tu spotkać...- Nakierował telefon na Stylesa, który okupowany przez moją babcię pomachał tylko szczerząc się głupio, a ja strzeliłam największego buraka na świecie, bo nie chciałam żeby widział mnie w takim stanie. - Carly...- Zaczął ale zanim zdążył dokończyć wazon uderzył o ścianę znajdującą się zaledwie kilka metrów od niego i rozprysł się na maleńkie kawałeczki. - No właśnie.- Skinął głową w kierunku miejsca w którym rozbiło się naczynie, specjalnie nawet niezdziwiony całą tą sytuacją. Wtedy do mnie dotarło. Tata miał na sobie garnitur, a w butonierce wetkniętego pudrowego tulipana. To się działo, a ja byłam w ciemnej dupie, bo zamiast wbijać się w sukienkę to zgonowałam na podłodze w pokoju mojej najlepszej przyjaciółki.
CZYTASZ
Faking it! || h.s.
FanficLola nosi okulary, włosy nigdy jej się nie układają tak jakby tego chciała, a na dokładkę- nie ma za grosz wyczucia stylu. Nie od dzisiaj wiadomo, że większość ludzi ocenia książki po okładce, i mimo, że jest inteligentna, błyskotliwa i pracowita, t...