Popularna Samotność

46 5 3
                                    

W obecnych czasach samotność jest postrzegana niemalże jak mityczny potwór. Stała się wstydliwym tematem, nie do końca identyfikowanym ze współczesnymi problemami. Obecnie o samotności wspomina się na przykładzie osób starszych, które same nie ukrywają takiego uczucia. Dla niektórych pojęcie samotności jest postrzegane tak drastycznie, że pierwszym jej wyobrażeniem jest przebywanie na bezludnej wyspie, albo pozostanie ostatnim człowiekiem na ziemi. Samotność ma jednak wiele twarzy, jest uczuciem, którego często nie nazywamy. Cykl „Twarze Samotności" będzie zbiorem krótkich, jednowątkowych opowiadań, które pozwolą odnaleźć „ukrytą" często w każdym z nas samotność.

Czy masz już swój własny pomysł na historie z postacią Samotności? Nie przegap okazji – możesz wziąć udział w 🏁KONKURSIE🏁 i czytać do woli za darmo przez trzy miesiące 🕮.

 Więcej informacji na naszym fanpage UPolujkulturę! #włączsiebie  [https://www.facebook.com/UPolujKulture]. 

🖑 Na naszym Instagramie i Facebooku można zrobić research dzięki naszym 🠶 cyklom edukacyjnym.🠴 Jest tam wszystko, czego potrzebujesz się dowiedzieć. 


                                                                 ♔


          Na wielu etapach swojego życia człowiek styka się z pewną nauką, która później próbuje trawić jego myśli, jednocześnie pobudzając je do obrony. Przez nią postrzeganie wszystkiego, co znało się, do tamtej pory przetasowuje się w mgnieniu oka. Ze mną nie było inaczej. Z pozoru niewiele znacząca, niedługa rozmowa pozwoliła porównać mi każdego z nas do reżysera. Mało ambitne porównanie z mojej strony, ale przynajmniej najbliższe temu, co chociaż w teorii znam. Każdy z nas jest reżyserem filmu, którego tytuł to nasze imię i nazwisko. My sami. Tak naprawdę, ile chcemy komuś pokazać, w granicach pewnej kontroli, tyle widzą nasi widzowie. Oczywiście są nimi ludzie, którzy nas otaczają. Po ich stronie leży interpretacja tego, co im pokazujemy. Jako reżyserzy samych siebie mamy na nią jakiś wpływ, ale tak jak w przypadku filmu nie zawsze wielki. Łudzimy się, że postrzegamy siebie tak, jak postrzegają nas inni, ale zawsze zastanawiałem się, czy to prawda. Podejrzewałem, że nasze otoczenie widzi więcej, więcej interpretuje, co z resztą robi poprawniej, ale... musiałem w takim razie być niezbyt skupionym widzem filmu, jakim był mój własny przyjaciel.           

– Możesz się ruszyć, a nie gapić w telefon – burknął, zwracając na siebie moją uwagę. Na jego twarzy przez ułamek sekundy pojawił się udawany grymas, który szybko zamienił się w uśmiech. Rzeczywiście, schowałem komórkę do kieszeni. Nie musiałem i nie chciałem się tłumaczyć, że przez ten kawałek naszej wspólnej drogi do kina jedyne co robiłem, to wgapianie się w listę ostatnich połączeń. Chciałem sprawdzić, kiedy po raz ostatni dzwoniłem do kogoś z domu czy to rodziców, czy siostry. Skrolowanie trochę mi zajęło.           

– Przecież idę. – Przyspieszyłem, aby dorównać mu kroku. – To ty ciągle z kimś gadasz. W sumie, z co drugą osobą, która tędy przechodziła!           

– To dziwne? Przecież niedaleko jest akademik. Jeden, drugi... – Machnął ręką, wskazując dwa budynki po jednej i po drugiej stronie ulicy. Nawet nie wiedziałem, że budynek po przeciwnej stronie drogi był akademikiem, a studiowałem na tym samym Uniwersytecie co on już prawie pół roku. – No i przecież tam pracowałem – dodał po chwili, kiedy przechodziliśmy obok budynku z dwuskrzydłowymi, szklanymi drzwiami. Żadnej tabliczki, szyldu, nie miałem pojęcia, o jakiej firmie mówi, bo pracował w wielu miejscach. – Pomagałem im z nagłośnieniem. Tam też pracowała Judyta, u której przedwczoraj byliśmy – powiedział, zanim zdążyłem zapytać o szczegóły. Chwilę mi zajęło, zanim udało mi się przypomnieć, o której ze swoich koleżanek mówi. W przeciągu kilku ostatnich miesięcy poznałem mnóstwo jego znajomych. Czy to z pracy, czy ze starej szkoły, uczelni, jakichś imprez, a nawet poznanych całkiem przypadkiem, kiedy czekał na autobus! Nadal nie potrafiłem zrozumieć, jak ktoś taki mógł mówić o sobie, że jest samotny. Judyta, o której zresztą wspominał, zaprosiła go dwa dni temu na „małą domówkę". Oczywiście zjawiłem się tam na doczepkę jak zawsze, a „mała domówka" taki naprawdę była imprezą, na której w niewielkim mieszkaniu zjawiło się na pewno ponad dwudziestu jej znajomych. Jak się okazało nie tylko jej znajomych, ale również mojego przyjaciela. Jak zawsze wydawało się, że nie znajdzie chwili, żeby pomilczeć. Nie ciężko było tam na kogoś trafić, a jeśli już trafił, to z każdym musiał o czymś pogadać. Trochę mu tego zazdrościłem. Byłem w nowym miejscu, cholernie daleko od domu, nie znając początkowo nikogo. Tak trochę, to jak się można było spodziewać, czułem się wtedy samotny. Wydawało mi się, że przecież wiem, czym taka samotność jest. W pustym pokoju cisza wydawała się jeszcze cichsza. Kiedy tak całkiem sam uczyłem się tutejszego języka, próbując coś powtarzać, mój własny głos wydawał się mi obcy. Tak rzadko wtedy z kimś rozmawiałem. Wszystko się zmieniło, kiedy pojawił się mój współlokator. Od tamtego momentu tak często ktoś do niego wpadał, że nawet we dwójkę nie mieliśmy prawa być samotni. A pomimo to...           

– Zadzwonisz do rodziców? – zapytałem w końcu. Nie chciałem go denerwować i psuć tej udawanej, sielankowej wizji jego dobrego humoru, ale to pytanie tkwiło mi w głowie od dnia naszej rozmowy. Uparcie patrzyłem na niego, oczekując odpowiedzi. Reżyser stracił panowanie nad pięknym filmem. Dziwna mieszanka uczuć przemknęła przez mimikę jego twarzy. Złość, smutek, niepewność, a ja to wszystko rozpoznałem, dlatego że widziałem dokładnie taką samą reakcję dwa dni temu. Właśnie wtedy, kiedy luźny nastrój „małej domówki" ustępował zmęczeniu, a to osiadało na wszystkich jak ciężka mgła, zostaliśmy my dwaj i trzymane w rękach niedokończone piwa. Opowiadał mi o tym, że nie utrzymuje kontaktu ze swoją rodziną już od ponad pięciu lat. Jego rodzicom bardzo zależało na tym, aby szkolił się w kierunku bankowości, a wybór przez niego całkiem innego kierunku studiów skończył się... prawie że wydziedziczeniem. Udało się tego uniknąć tylko dlatego, że na odchodne ponoć uznali, że prędzej czy później zmieni zdanie. Kiedyś coś słyszałem o tygrysim rodzicielstwie, ale nie widziałem nigdy tak jaskrawego przykładu, jeszcze tak okrutnego w skutkach. Zanim wrócił do bycia sobą, zanim skończył ten poważny temat, powiedział mi jeszcze, że od tamtego dnia codziennie czuje się samotny. Brak kontaktu z rodziną sprawiał, że wszystko wydawało mu się niepewne. Trochę się zdziwiłem, ale szybko odpowiedział mi, że żadna znajomość nie zastąpi tego, czym jest kontakt z rodziną i poczucie, że gdzieś się należy, że w najgorszej możliwej sytuacji nie zostanie sam.          

– Kiedyś na pewno zadzwonię – odpowiedział zdawkowo, po czym znowu jak zawsze się uśmiechnął. Na tym zakończył się temat tego i każdego kolejnego dnia przez kolejny semestr. Ja przez ten cały czas obserwowałem, jak to jest być samotnym, przez ani jeden dzień nie będąc sam.


                                                                 ♔


Chcesz publikować razem z nami? W dalszym ciągu zbieramy chętnych! 

🖅 Kontakt: grupamerytoryczna@gmail.com

Twarze SamotnościWhere stories live. Discover now