6

4 1 0
                                    

Schodziliśmy już jakąś chwilę w głąb, a końca dalej nie było widać. Zaczęło powoli robić mi się coraz chłodniej. Pocierałam dłonie o siebie, żeby choć trochę się ogrzać. Po jeszcze jakiś 4 zakrętach dotarliśmy w końcu do końca schodów. Przed nami znajdowało się niewielkie pomieszczenie. Był tu stół z jakimiś narzędziami, jednak na odległość ciężko ocenić z jakimi. Przy prawej ścianie stała jakaś szafa z buteleczkami wypełnionymi różnego rodzaju płynami i słoiczkami z dziwnymi rzeczami. Natomiast po lewej stronie znajdowały się kraty od celi. Spojrzeliśmy na nie i podeszliśmy. Byliśmy w szoku gdy w środku zobaczyliśmy jakąś postać. Po sylwetce można stwierdzić, że był to dość młody mężczyzna. Chyba nas wyczuł, ponieważ po chwili na nas spojrzał.

Byłam w szoku. Mężczyzna, który siedział w lochu był mi tak bardzo znajomy.. A co najważniejsze od czterech lat miałam go za martwego. Nie wierzyłam w to co widzę. Mężczyzna spojrzał mi w oczy i posłał lekki uśmiech. A ja czułam, że z moich oczu lecą łzy.

- Wujek Sam..- wyszeptałam ledwo słyszalnie

- Witaj kochanie. Zmieniłaś się od kąt ostatni raz cię widziałem.

-Co ty tu robisz..? Myśleliśmy, że.. -pociągnęłam nosem - nie żyjesz- powiedziałam to i rozpłakałam się na dobre.

- Przepraszam, musiałem załatwić kilka spraw. Jak dobrze wiesz, twoi rodzice nie wiedzą nic o świecie magi, więc nie mogłem im tego wyjaśnić, a ty byłaś za mało, żeby co kolwiek zrozumieć, dlatego opowiadałem ci o tym w inny sposób

-Bajki o różowej małej wilczycy..

- Dokładnie, pamiętasz je prawda ? W nadchodzących czasach bardzo ci pomogą zaufaj mi a teraz musicie uciekać zaraz tu wróci

-Kto?- zapytał chłopak

-Jeden z nauczycieli, który mnie tu potajemnie więzi. Nie może was tu zastać i nikt nie może się dowiedzieć, ze tu byliście. No już uciekajcie.

-A co z tobą?

-Nie martwcie się o mnie, jeszcze trochę tu pobędę. I Emi znajdź swoich rodziców. Nie tych, którzy cię wychowali. Tych prawdziwych. Bądź uważna i szukaj znaków. Jedne będą ci dostarczone, inne sama musisz znaleźć. Uważaj na siebie. Trzymaj się Natana i naprawdę uważaj, komu ufasz nie każdy przyjaciel, naprawdę nim jest.

Gdy dotarł do mnie sens jego słów, byłam w takim szoku, że stanęłam w miejscu i nie wiedziałam co zrobić.. Moi rodzice to nie moi rodzice.. Może i nie mieli dla mnie dużo czasu, bo wiecznie byli zapracowani faktycznie w żadnym stopniu nie jestem do nich podobna.. Ale nigdy w życiu bym nie powiedziałam, że to nie są moi rodzice. Poczułam ukłucie w sercu i wybiegłam z pomieszczenia.

Siedziałam pod wielkim dębem na placu przed budynkiem. Nie potrafiłam przestać płakać. Dlaczego nic mi nie powiedzieli? Tyle lat ukrywali przede mną tak istotną rzecz. Jestem na nich tak bardzo zła..

Spędziłam pod tym drzewem kolejne minuty. Poczułam, że ktoś mnie przytula. Pachniał lasem i czymś, czego nie potrafiłam rozpoznać. Spojrzałam w górę i zobaczyłam Nata, który posłał mi delikatny uśmiech. Wtuliłam się w niego, a on zaczął gładzić mnie ręką po plecach. Poczułam się senna i odpłynęłam.


Obudziłam się u siebie w pokoju. Byłam w szoku jak się tu znalazłam w końcu ostatnie co pamiętam to jak siedziałam wtulona w chłopaka i płakałam. Czyżby to Natan mnie tu przyniósł? Usiadłam na łóżku i szukałam telefonu, aby sprawdzić godzinę. Gdy go podniosłam byłam w szoku. Była godzina 12.40! Przespałam zajęcia ! Jak poparzona wstałam z łóżka i szybko się ubrałam. W następnej chwili biegłam już do nauczyciela wyjaśnić moją nieobecność.  Wbiegłam do klasy i w środku zastałam średniego wieku mężczyznę. Zapukałam w uchylone drzwi i weszłam do sali.

- Dzień dobry.. Ja chciałam wyjaśnić moją nieobecność.. - zaczęłam jednak nauczyciel mi przerwał

- Spokojnie Natan poinformował mnie rano, że strasznie źle się czujesz i nie będziesz na zajęciach

W lekkim szoku wyszłam z klasy. Nie spodziewałam się, że chłopak załatwi mi dzień wolnego i ciekawe co nagadał Kai, bo od kąt tu przyjechałam, budziła mnie dzień w dzień. Wciąż nie do końca dobrze się czując, wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i nawet nie wiem kiedy znów zasnęłam.

Obudziłam się i zobaczyłam siedzącą na rogu łóżka moją przyjaciółkę. Zauważyła, że się przebudziłam, na co zaraz się ucieszyła.

- Jak się czujesz?

- Lepiej. A ty co tu robisz?

- Dowiedziałam się, że moja przyjaciółka jest chora i to nie od nauczycieli a od Nata! Dlaczego on wiedział pierwszy?!

Już miałam jej wyjaśniać gdy po pokoju rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Obie spojrzałyśmy w tamtym kierunku i w następnej chwili przed nami stał Nat z tacą jedzenia. Gdy zobaczył w środku dziewczynę, trochę się spiął albo tylko mi się zdawało. Przywitał się i podszedł do szafki nocnej, gdzie położył jedzenie. Spojrzał na mnie, a potem na Kaję.

-Kaja czy mogłabyś wyjść? Chciałbym porozmawiać na osobności z Emilii.

Dziewczyna jeszcze w lekkim szoku odniosła się z miejsca i posłała mi pytające spojrzenie. Wzruszyłam tylko ramionami, a dziewczyna wyszła. Spojrzałam na chłopaka, który usiadł obok mnie. Jednak nie odezwał się ani słowem. Postanowiłam przerwać krępującą ciszę.

- To o czym chciałeś porozmawiać?

- O wydarzeniach z dzisiejszej nocy- spojrzałam na chłopaka, a on zaczął kontynuować- Naprawdę Sam Anderson to twój wuj?

-Tak. Znasz go?

-Każdy go zna

Posłałam mu pytające spojrzenie. Gdy chłopak na mnie spojrzał i zobaczył, że nie wiem, o co mu chodzi, poprawił włosy i kontynuował.

- Twój wuj jest księciem piekła. Na tronie siedzi jego starszy o dwa lata brat Lucyfer.

Byłam w szoku. Właściwie szok to mało powiedziane. Czy on chce mi powiedzieć, że mam rodzinę w piekle?! Przecież to niemożliwe! Chociaż.. Do niedawna równie niemożliwe było dla mnie istnienie magii.. A jednak proszę, jestem tu, gdzie jestem.

- Jednak to jeszcze nie wszystko...


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 30, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Rozdarta między światamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz