— Twoja mama zastępcza już tu jedzie — powiadomił mnie pan Ray po zakończeniu rozmowy telefonicznej. — Nie wiedziałem, że jesteś adoptowana.
— Oficjalnie nie jestem — wymamrotałam. — To długa historia.
— Próbuję powiedzieć, że rozumiem twoją złość i potrzebę bycia nierozważną, ale proszę, nie wciągaj w to Julie, dobrze? — poprosił. — Wiem, że możesz być dobrym dzieciakiem, więc proszę, postaraj się.
Mrugnęłam. Czy on myślał, że kłopoty Julie były moją winą?
— Co to miało znaczyć? — zapytałam powoli, zmieniając moją pozycję z nonszalancko skulonej na wyprostowaną.
— Nie wiem już, co dzieje się z moją córką. — Westchnął. — A z tego, co wiem, jesteś jedynym, co zmieniło się w jej życiu.
Ponownie mrugnęłam.
— Panie Molina, nie kłamałyśmy, gdy powiedziałyśmy, że zaspałyśmy w domu Flynn — przyznałam. — Nie obudziła nas. Nie chciałyśmy opuścić lekcji. Julie skłamała, że nic się nie stało, bo nie chciała pana stresować. Już i tak znajduje się pan pod dużą presją.
Kiwnął głową, w końcu mnie rozumiejąc.
— Następnym razem bądźcie ostrożniejsze, okej? Nie chcę, żeby jej ciocia Victoria zniszczyła waszą przyjaźń, bo będzie myślała, że masz na nią zły wpływ.
A więc o to tak naprawdę chodziło. O ciotkę Victorię. Rozejrzałam się po korytarzu, by zobaczyć, jak nas podsłuchuje. Szeroko otworzyła oczy, gdy ją na tym przyłapałam.
— Nie chciałam cię o nic oskarżać, mija — zaczęła, myśląc, że złagodzi to uderzenie delikatnym tonem.
— Eso es exactamente lo que has querido decir — odpowiedziałam po hiszpańsku, zaskoczona, że tyle pamiętałam. — No mientas.
Mój hiszpański najwidoczniej się poprawił.
— Chiquita... — zaczęła, wyciągając do mnie ramię.
Wybiegłam na werandę i usiadłam na schodkach, starając się powstrzymać płacz. Nieważne, co zrobię, wszyscy uważają, że jestem błędem.
— Dlaczego nie umarłam? — mruknęłam, przyciągając kolana do klatki piersiowej. — Tak byłoby lepiej.
Wydawało się, że powodowałam więcej powodów, niż naprawiałam.
— Hej, nie mów tak — odezwał się znajomy mi męski głos.
— Reggie? — wymamrotałam cicho. — To ty?
— Tak — potwierdził, siadając obok mnie. — Mogę cię zapewnić, że jest mnóstwo osób, które cieszy się, że nie umarłaś.
— Tak? — Przetarłam oczy.
— Tak.
Na chwilę zamilkł, niepewny, co powiedzieć. Miałam wrażenie, że to Alex zawsze był tym wrażliwym, Luke tym głupkowatym łamaczem serc, a Reggie tym zabawnym i „głupim". Tak naprawdę był o wiele mądrzejszy, niż się wydawało.
— Ja zdecydowanie cieszę się, że nie umarłaś. Kto wtedy by sobie z nas żartował i nas pilnował? Kto namówiłby Julie, by dołączyła do zespołu?
Tak naprawdę chodziło tylko o muzykę.
— Flynn.
Da się mnie zastąpić.
— Może, ale ona nie wiedziałaby, co dzieje się z Lukiem — zauważył Reggie. — Wiesz, ostatnio lubię obserwować ludzi. Niewiele więcej mogę robić z takimi jednostronnymi przyjaźniami.
CZYTASZ
¹ BLANK SLATE ━ JULIE AND THE PHANTOMS
FanfictionDuchy nie powinny istnieć. Lila Mae nie powinna żyć. W wyniku tragicznego wypadku straciła wszystkie swoje wspomnienia. Najgorsze jest to, że nikt nie wie dlaczego. Gdy znaleźli ją niemal martwą, wydawało się, że nie warto mieć nadziei. Każdy doktor...