to chyba miłość..

6 3 0
                                    

-czy ciebie posrało?jestes po wypadku!przyjechałem tutaj specjalnie z...ymm...Malty A ty co robisz ?wypisujesz się na własne żądanie?gratuluję braku inteligencji!
-Lou proszę nie krzycz...

W jego oczach zauważyłem łzę która szybko przetarł ręką zeby tylko nikt nie zauważył.
-Lou musimy pogadać...
-wsiadaj do auta. Natychmiast.

Przyznam że wyglądał strasznie gdy krzyczał...ale było to też urocze ze martwil się o mnie tak bardzo.Jechalismy sam nje wiem gdzie Lou nic nie mówił, gdy spojrzałem na niego widziałem te piękne zaszklone oczy.Byly tak smutne ze serce rozpadało mi się na milion kawałków...

-Lou...?
-slucham kochany....

Wow.

-tesknilem....
-przepraszam że wyjechałem bez słowa...musialem sobie wszystko przemyśleć a teraz jestem pewny że kocham tylko jedna osobe.

Serce stanelo mi w gardle, co jesli ma kogos?co jesli nje jest gejem?!z trudem wypowiedziałem te słowa...

-jesli mogę wiedzieć...to...kogo..?
-co ty taki smutny?oczywiście że kocham 𝑐𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒 a teraz uśmiechnij się tak żeby było widać te cudowne dołeczki!
-ej!przeciez ciągle się uśmiecham!-krzyknał nagle brunet chwytając w tej chwili reke szatyna-Lewis?
-jeszxze raz powiedz do mnie Lewis a cie udusze
-tymi rekoma?chetnie !

Szatyn ewidentnie się zarumienił jednak te piękne chwile przerwał dźwięk telefonu.Ktos napisal sms'a nie jaka Eleanor.
Kim byla?czego chciala od Lou?

-ktos napisał Lou.
-zostaw.
-czekaj co?
-po prostu to ZOSTAW
—A-ale..ja nie...nie ważne...-odpowiedzial brunet spuszczając głowę w dół.

Widziałem tą złość w jego oczach..a ja nawet nie chciałem przeczytać tej wiadomości...tylko mu powiedziałem...

-juz prawie jesteśmy:))
-Lou?ale my jesteśmy w yhm lesie?
-tak wiem..

Po chwili szatyn zatrzymał samochód wysiadł i zaczął iść w stronę jakiejś starej stodoły.

-LOUIS!TO SIE ZARAZ ZAWALI!
-nic się nie zawali nie dramatyzuj..i po prostu idz tą ścieżką...

Jedyne na czym sje skupiałem to powiadomienia z telefonu Lou które ciągle nam przeszkadzały
-możesz wyciszyć ten telefon?!
-moge:)
-to to zrób ;)
-a ciebie co ugryzło?co ty taki zły?chodzi ci o to że krzyknalem na ciebie w aucie?serio chłopie? Dobrze Panie obrażalski jedziemy do domu jak nie chcesz rozmawiać.
-Lou usiądź...bądź że mna teraz szczery okej..?
-okej

Nie mogłem się powstrzymać!musialem zapytać o Eleanor!
-kto to Eleanor...

Jedyne co zrobił Lou to spuścił głowę i posmutniał a w jego sliczmych oczach pojawiła się łza której nawet nie przetarł ręką..pozwolił jej spłynąć po jego policzku.

-Lou popatrz na mnie i mi powiedz...
-ja..ja nie mogę przepraszam...jeszcze nie teraz hazz..
-ej ale nie płacz skarbie...jestem z tobą przeciez...przejdziemy przez to razem...Louis patrz na mnie halo?
-nie chce...
-mowie patrz na mnie!- szatyn podniósł głowę i spojrzal na Harrego-nawet jeśli to coś strasznego pamiętaj że jestem z tobą...I juz zawsze będę...obiecuje...

Po raz kolejny mnie pocałował...Po czym go przytuliłem trzymałem tak długo jak mogłem...przysiegam że...to byl on.. ten 𝑗𝑒𝑑𝑦𝑛𝑦...
-lou...proszę nie płacz..to łamie moje serce...

Czułem tylko jego bicie serca i oddech na piersi...widziałem że się uspokaja...coraz wolniej oddychał...

-hazz..?dlaczego?
-slucham?
-dlaczego no wiesz,  lubisz mnie a nie Lottie...
-nie chce o tym rozmawiać...wsiadaj dk auta.

"To tylko pocałunek...,,Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz