W tym samym czasie, co Brooklyn siedziała z tatą, a potem biegała po Nowym Yorku, Peter nie próżnował. Zaraz po wyjściu ze szkoły popędził do Delmara po kanapkę z ogórkiem i udał się na codzienny patrol. Przemierzał ulice Nowego Yorku na swoich sieciach. Nie raz zdarzyło mu się wpaść w stado gołębi lub na jakiś bilbord. Co z tego, że był duży, kolorowy i świecący.
Pod wieczór, gdy słońce chyliło się już ku zachodowi, Peter usiadł na dachu jednego z najwyższych budynków Nowego Yorku. Wiedząc, że nikt go tam nie zobaczy zdjął maskę. Przez jego włosy, jak i kostium przelatywał chłodny wiatr muskając jego skórę. Odwinął trzymaną w ręku kanapkę i zaczął się ją zajadać. Uwielbiał zgniecione kanapki od Delmara. Były one najlepsze w całym Queens. Jego uwielbienie do tych kanapek można było porównać do tego, jak Anthony Stark ubóstwiał cheeseburgery. Właśnie do niego chłopak miał zamiar się wybrać tego wieczoru.
Gdy przeżuł ostatni kęs jedzenia, założył maskę, wziął rozbieg i rzucił się w miejską przepaść. Robił to już wiele razy, lecz za każdym następnym i kolejnym, jego żyły wypełniała adrenalina, a uśmiech ukryty pod maską był szeroki jak nigdy. Podczas życia jako Peter Parker nie mógł się zbytnio wychylać, żeby nie narażać swojej drugiej tożsamości. Dawał się poniżać osobom, które go uwielbiały gdy tylko założył na twarzy czerwoną maskę. Kochał bycie spider-manem. Kochał to, że może pomagać innym, chronić ich od zagrożeń lub po prostu rozjaśniać ich dzień. Nie dlatego, że miał rzeszę fanów i mógłby mieć każdą dziewczynę jaką sobie zamarzy. Był dla nich nadzieją.
Kochał swoje drugie życie za to, że w końcu mógł coś zrobić po swojemu, pomagać. Jemu nie chodziło wcale o super siłę, wyostrzone zmysły czy łażenie po ścianach choć bez tego teraz nie wyobrażał sobie życia.
Tuż przed ziemią młody superbohater wystrzelił pajęczą sieć w sąsiedni budynek i przeleciał nad zatłoczoną ulicą Nowego Yorku. Latając nad ulicami zawsze wykonywał jakieś akrobacje, zaczynając od zwykłych salt, kończąc na jakichś wymyślnych kombinacjach, które średnio da się ubrać w słowa. To był jego świat.Stark Tower znajdowało się w centrum miasta przez co musiał przebyć dość długą drogę by wpaść w odwiedziny do pana Starka. Mimo to, nie zajęło mu to zbyt długiego czasu. Po kilkudziesięciu minutach był już na szklanej ścianie wieży i kierował się w stronę okna pracowni Tonego. Była tam cała masa coraz to nowszych zbroi i innych gadżetów przemysłowych. Całość sama w sobie robiła wielkie wrażenie.
Będąc na miejscu, Peter zobaczył Starka łażącego po pomieszczeniu podrygując do jakiegoś utworu. Chłopak zapukał w szybę, a mężczyzna podskoczył zdenerwowany słysząc dźwięk. Zaraz potem obrócił się do nastolatka i nacisną przycisk otwierający szybę. Zaraz potem młody bohater wszedł do pomieszczenia, wpełzając na biały sufit, gdzie staną przyczepiony jedynie za stopy i zdjął maskę. Pomieszczenie samo w sobie było na tyle wysokie, że Tony bez użycia drabiny nie mógł dosięgnąć nastolatka.
- Młody, mówiłem ci już tyle razy. Następnym razem wejdź drzwiami jak cywilizowany człowiek. Jak któregoś razu zejdę na zawał to mentora stracisz i kto wtedy będzie naprawiał ci kostium, jak go kolejny raz podrzesz?- Nie uraczył chłopaka nawet krótkim spojrzeniem, tylko od razu wrócił do poprzedniej czynności. W tle leciał utwór zespołu AC/DC, a brunet grzebał coś w zielonkawym hologramie.- Wiesz gdzie są ubrania. Weź se coś znajdź i się przebierz.- Mężczyzna nadal nie zwracał uwagi na swojego "podopiecznego".
- Tak jest panie Stark.- Peter zeskoczył z sufitu i skocznym krokiem udał się do pomieszczenia w wierzy, które było przeznaczone tylko dla niego. Początkowo miał mieszkać w siedzibie Avengers, ale odmówił. Wtedy jego pokój przeniesiono do Stark Tower.Pomieszczenie miało granatowe ściany i ciemne meble. Jedna ze ścian była w całości przeszklona Ukazując wspaniałą panoramę miasta. Znajdowało się tam także łóżko, szafa z ubraniami i regał na książkami oraz kilka gadżetów które dorzucił tam Pan Stark. Między innymi hologramowy budzik czy nowiutki komputer. Gdy Peter pierwszy raz to zobaczył, nie mógł uwierzyć, że dostał coś takiego i nie chciał przyjąć podarunku. Jednak jak zawsze, Tony był uparty, a dyskusja z nim niewiele dała i teraz Parker posiadał swój pokój w Stark Tower. Oczywiście nie mieszka w nim na stałe. Nie potrafiłby zostawić cioci May samej. Zbyt bardzo ją kochał.
CZYTASZ
Don't you dare || Peter Parker
FanfictionŻycie nie zawsze jest łatwe. Stawia przed nami wiele wyzwań i ciężkich wyborów. Ale jeśli ma się przyjaciela, partnera bądź po prostu kumpla, z kim przez to wszystko będzie się iść... to jest łatwiej. Prawda? Nie zawsze wszystko idzie po naszej myśl...