pierwsze spotkanie

8 1 0
                                    

levi ackermann 🌹

[kolor] oka spokojnym krokiem przemierzała ulicę miasta, co jakiś czas stukając palcami w telefon. Ciche westchnięcie opuściło jej usta, gdy znajoma przestała odpisywać na jej wiadomości i dopiero w tym momencie zwróciła uwagę na to, że było jej gorąco. Policzki miała pokryte delikatnym różem z powodu chodzenia na takim gorącu w czarnych ubraniach oraz nie posmarowaniu się przed wyjściem kremem z filtrem. Zmrużyła delikatnie oczy czując jasne promyki kłujące ją w nie i ruszyła przed siebie, rozglądając się za jakimś dobrym miejscem do odpoczynku. Odsłoniła delikatnie, uwierający ją w tym momencie golf od szyi i szybkim krokiem weszła do pierwszej lepszej kawiarni, w której w każdym kącie był wiatrak. Odetchnęła z ulgą i szybko zajęła jeden ze stolików jak najbliżej położonych przy wiatrakach. Sięgnęła po menu i opierając się plecami o krzesło zaczęła je przeglądać.
-Pani nie za zimno przypadkiem? -szybko uniosła wzrok na właściciela głosu i zaśmiała się nerwowo rozumiejąc po chwili co powiedział.
-Nie zgrałam się zbytnio z pogodą... -odparła nerwowo drapiąc się po karku i ponownie skierowała wzrok na menu, widząc w dłoniach mężczyzny notes i długopis. -Poproszę duży kubełek lodów waniliowych i do tego lemoniadę, z tyloma kostkami lodu ile można. -uśmiechnęła się promiennie do notującego jej zamówienie mężczyzny i odłożyła na bok kartę. Gdy ciemnowłosy odszedł od jej stolika, zaczęła się rozglądać i dopiero wtedy zauważyła kwiaty przy ladzie oraz w jednym rogu pomieszczenia. Może to kawiarnia i kwiaciarnia w jednym? W sumie to nie taki zły pomysł. pomyślała i oparła głowę na dłoni, starając się przestać myśleć o tym jak jej jest gorąco.

Po dłuższej chwili dostała swoje zamówienie od tego samego mężczyzny, które je odbierał. Po podziękowaniu od razu wzięła się za jedzenie lodów, które były dla niej jak zbawienie w tym momencie. Chłód bijący od lodów był tak przyjemny, że aż z powodu zbyt szybkiego jedzenia zaczęła ją delikatnie boleć głowa.
-Chcesz może koszulkę z logiem? -mruknął nagle ciemnowłosy, nawet nie patrząc na osobę, do której skierował to pytanie. Całą swoją uwagę skupiał na szklance, którą w tamtym momencie czyścił. [kolor] włosa spojrzała zaskoczona na mężczyznę i po chwili namysłu kiwnęła delikatnie głową. Kelner zniknął gdzieś, aby po chwili wrócić z ową koszulką w dłoni. Skinięciem głowy wskazał kobiecie toaletę, w której może się przebrać, po czym wrócił do swoich obowiązków.

[Y/N] po przebraniu się od razu chciała podziękować o, zdecydowanie na nią za dużą, koszulkę, ale pracownik kawiarenki ją uprzedził słowami:
-Nie masz mi za co dziękować. Będziesz nam służyć za reklamę. -odparł, na co [kolor] oka spojrzała na niego spod byka.
-Niech będzie, posłużę panu za reklamę. W końcu to miejsce jest tego warte -uśmiechnęła się do niego ciepło i wróciła na swoje miejsce, uprzednio składając na jednej nodze swój golf. Była pewna, że jeszcze nieraz tu wstąpi.

hange zoe 🐈

[kolor] włosa po cichu weszła do budynku, w którym już na samym wejściu było czuć unoszący się w powietrzu zapach karmy dla zwierząt. Spojrzała w stronę kasy, ale nikogo tam nie ujrzała, więc po zrezygnowanym westchnięciu zdecydowała się sama poszukać celu swojej podróży jakim była karma dla jej kota. Wzięła do ręki koszyk na zakupy i ruszyła w stronę półek. Wszystko było starannie ułożone i trzymane sterylnie. Jednakże pomimo tego porządku na półkach [kolor] oka dalej nie była w stanie znaleźć szukanej karmy dla swojego pupila. Zdecydowała się więc pójść w stronę działu z zabawkami, dopóki jej ktoś nie zbawi i nie pomoże ze znalezieniem karmy. Na końcu sklepu były pełne ściany różnorakich zabawek. Dla psów małych i dużych, dla kociąt i kotów, chomików, papug i wiele innych gadżetów dla różnorakich gatunków zwierząt. Każdy był w stanie znaleźć tu coś dla swojego zwierzaka. Gdy [Y/N] wzięła ze ściany kijek z pomponem na końcu i parę pluszowych myszy, usłyszała przy swoim uchu czyiś oddech. Wzdrygnęła się i natychmiastowo odwróciła. W tamtym momencie ujrzała za sobą osobę z brązowymi włosami spiętymi w kitkę i okularami, szeroko uśmiechającą się do niej.
-W czym mogę pomóc? -po krótkiej chwili wpatrywania się w siebie osoba przed nią odezwała się pierwsza. [kolor] oka dalej była zaskoczona tym spotkaniem, ale szybko wróciła do siebie.
-Sz-szukam karmy dla mojego kota... Jednak nigdzie nie mogłam znaleźć tej co poszukuje, a nikogo nie widziałam w pobliżu, aby poprosić o pomoc. -odparła i uśmiechnęła się nieśmiało. Brązowowłosa od razu się rozpromieniła i złapała swoją klientkę pod ramię, na co [kolor] włosa prawie krzyknęła z zaskoczenia.
-Jakiej karmy dokładnie pani szuka? Suchej czy mokrej? I jaka firma? -[Y/N] została natychmiastowo zalana masą pytań, na które starała się jak najdokładniej odpowiedzieć. Po krótkiej rozmowie udało im się znaleźć odpowiednią karmę na co [kolor] włosa westchnęła z ulgą i obie ruszyły w stronę kasy.
-Jakiej rasy ma pani kociaka? -po skasowaniu zakupów, jak się wcześniej okazało, właścicielka sklepu uśmiechnęła się do klientki zadając to nurtujące ją pytanie.
-Ragdoll. -uśmiechnęła się przy pakowaniu policzonych rzeczy i wyjęła portfel z torebki. -A pani ma jakiegoś pupila? -odparła i zapłaciła szybko kartą, gdy zdała sobie sprawę, że nie ma przy sobie żadnej gotówki.
-Tak, mam małego krokodyla. -odpowiedziała dumnie, a [Y/N] zrzedła mina, gdy tylko to usłyszała, na co jej rozmówca się głośno zaśmiał. -Proszę się nie martwić, nie zje pani. -puściła do niej oczko, na co [kolor] oka się zawstydziła i po szybkim pożegnaniu się wyszła ze sklepu zastanawiając się jak ta pani da sobie radę, gdy ten gad urośnie.

jean kirstein 📝

Pierwszy dzień po ukończeniu szkoły był ciężki dla [Y/N], bo kompletnie nie wiedziała czy już celować w jakąś uczelnie czy zrobić sobie rok przerwy. Oczywiście, nie wchodziło w grę brak pójścia na jakiekolwiek studia, bo rodzice [kolor] włosej by sami wtedy zdecydowali co ich dziecko będzie robić. Tego w nich nienawidziła, gdyż nawet szkołę i profil w niej jej wybrali. Nie miała ona żadnego wyboru i to ją po dziś dzień irytuje.

Po jakimś czasie rozmyślania wstała z łóżka i wyszła z pokoju z zamiarem wyjścia się przewietrzyć. Oczywiście nie obyło się bez opryskliwych pytań rodziców na temat, od którego chciała się uwolnić na chwilę obecną. Dopiero po krótkiej kłótni udało jej się uwolnić od tego tematu i wyszła poirytowana z domu.

Nikt ich nie prosi o rady, więc powinni się zamknąć. Pomyślała i delikatnie kopnęła kamień, który znajdował się przed nią na chodniku. Jednakże poleciał on trochę dalej niż planowała i uderzył w nogę przechodnia przed nią. Gdy usłyszała ciche jękniecie podniosła wzrok przed siebie i zauważyła jasnowłosego mężczyznę trzymającego się za nogę.
-Bardzo pana przepraszam, czy wszystko w porządku? -szybkim krokiem podeszła do niego i spojrzała na jego mimikę twarzy. Czy on udaje? To nie mogło być przecież takie mocne uderzenie.
-Tak, tak, spokojnie. -uśmiechnął się do niej i przetrzepał delikatnie spodnie, gdyż znalazł się na nich delikatny brud od owego kamienia. -Proszę się nie przejmować, zaraz minie. -wyprostował się i spojrzał na osobę przed sobą. Zaskoczony zamrugał parę razy i nerwowo podrapał się po karku. -[Y/N]? Ta najlepsza uczennica ze szkoły imienia Zenona z Kition? -zapytał przyglądając się [kolor] włosej, która zaskoczona zmierzyła go wzrokiem.
-Znamy się? Jesteś z mojej klasy czy...? -spytała nieśmiało, gdyż uważała to trochę za głupie z jej strony nie wiedzieć kto z nią chodził do klasy. Jasnooki pokręcił głową i uśmiechnął się do niej uspokajająco, gdy zobaczył jej poddenerwowany wyraz twarzy.
-Mijaliśmy się często na korytarzu i mieliśmy czasem razem lekcje. No i byliśmy w jednej grupie na francuskim. -odparł, a [Y/N] dalej nie potrafiła go sobie przypomnieć, co zauważył po jej wyrazie twarzy i westchnął zrezygnowany. -Ten typ, którego często wyzywali od koniary, bo jego dziadkowie prowadzą stadninę. -odparł i zalamany spojrzał na [kolor] oką, która go dopiero po tym rozpoznała.
-Faktycznie... -kobieta zaśmiała się nerwowo po ujrzeniu jego miny. -Wyrosło ci się, Jean. -odparła i spojrzała w stronę miasta, z którego wydobywał się dźwięk zegara dający tym samym znak, że jest już późna godzina. Gdy jasnowłosy miał już coś jej odpowiedzieć, ta go wyprzedziła żegnając się na szybko i biegiem ruszyła w stronę pobliskiego sklepu.
-Jak kopciuszek. -westchnął cicho i po schowaniu dłoni do kieszeni płaszcza ponownie ruszył przed siebie.

shingeki no kyojin !modern! preferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz