3. Nasza wesoła gromadka

251 24 6
                                    


Remus

-PRZEPRASZAM! PRZEPRASZAM!-wykrzyknąłem zamykając drzwi i odwracając głowę gdy bez pukania wszedłem do pokoju gościnnego...oh merlinie daj mi zapomnieć widok jego nagich pośladków. Odetchnąłem by się uspokoić, wystarczy przecież zamknąć drzwi, powoli zaczynam nienawidzić mieszkania z dwiema parami które nie umieją powstrzymać popendu sexualnego przez tydzień. Minął tydzień a Dorcas tak dogadała się z Lily że teraz mieszka tu na stałe. Nasza wesoła gromadka się powiększa a ja na tym cierpię. Marlene zapraszała mnie do siebie ale ostatecznie zdecydowała się wrócić do rodziców. I oto jestem, Remus Lupin, niewyspany wilkołak i nieudacznik, który dziś rano wszedł do łazienki gdy przyszłe małżeństwo Potterów było w niesamowicie intymnej sytuacji, i który przed sekundom miał okazje zobaczyć wypięty tyłek Syriusza Blacka. Zebrało mi się na wymioty więc odetchnąłem głęboko i zdecydowałem że zajmę się pracą. Lily Evans siedziała przy ławie w jadalni gniotąc ciasto i gdy podniosła na mnie wzrok na jej twarz wstąpił rumieniec zawstydzenia, zwiesiła wzrok i wróciła do zagniatania ciasta. Nie powiem, czułem się z lekka nieswojo. Przeniosłem się do mojego niesamowicie profesjonalnego biura- kanapy w salonie Potterów. Ze stolika podniosłem kartkę i spojrzałem na zapis, zakodowane wiadomości działały ale zakon bał się że ludzie czarnego pana mogą rozgryźć kody wiec od dłuższego czasu myślałem nad zmianą sposobu komunikacji. Jedyną osobą która się do mnie odezwała w tej kwestii był Albus Dumbledore, który jak się poufnie ostatnio dowiedziałem założył Zakon Feniksa. Zaklęcie patronus przerażało mnie jeszcze bez możliwości mowy, a taki który miałbym wysyłać wiadomości? 

Wzdrygnąłem się na te myśl.

Zamyśliłem się czytając kod, zwyczajne koordynaty dzisiejszego patrolu, parę informacji o spotkaniach i...

-JAMES!-Wykrzyknąłem do mojego przyjaciela lekko zerkając na Lily krzątającą się w kuchni... ale będzie jazda.

-Co jest?-usłyszałem jak biegnie do mnie po schodach a chwile potem odciągnąłem go do korytarza.

Spojrzał na mnie jakbym był z innej planety a następnie spojrzał na papier w mojej dłoni.

-Piszą coś do was-odpowiedziałem markotnie.

-Do "NAS"?-zapytał robiąc ruch rękami.

Podałem mu papier i pokazałem linijkę, a następnie przetłumaczyłem

- "Jeleń" i "Łania"-pokazywałem na znaki- Czerwone światło, bez łąki.

-ŻE CO?- Zapytał pokazując mi zdezorientowaną minę

-James i Lily NIE MOGĄ, BEZ ŚLUBU.

-No to czeka nas śmierć z jej strony- powiedział Rogaś spoglądając lekko do kuchni, wychyliliśmy się by zobaczyć rudowłosą bijącą ciasto wałkiem, przełknąłem ślinę.

Spojrzałem na niego po chwili i uśmiechnąłem się szelmowsko.

-"NAS"?...chyba ciebie- zaśmiałem się na jego przerażoną minę- Nie dość że to ty was wplątałeś w ten syf z zakonem to teraz nie będziecie mieć ślubu.

Schodami do salonu zszedł Syriusz z ręcznikiem w dłoni, zapewne chcący się odświeżyć po zabawach z Meadowes. James i Ja szybko wciągnęliśmy go do korytarza.

Zaciekawiony naszym dziwnym zachowaniem wyszeptał konspiracyjnie

-Co się z wami dzieje? Do końca wam odwaliło?

Prychnąłem i przewróciłem oczami pokazując mu kartkę, pokazując ostatnie linijki.

-Zakon zakazuje im ślubu, pewnie chodzi o rozgłos- powiedziałem w miarę cicho by gospodyni nie usłyszała. Dalej stała w kuchni i rolowała ciasto.

-STARY PRZEJEBANE!-Głośno powiedział Black zupełnie nie mając na uwadze ze informacja ta jest poufna.

-Cicho debilu-powiedział Pan domu wybałuszając oczy na bruneta- Lily nie wie, i wole żeby fakt że zakon odwołuje ślub na razie do niej nie dotarł...więc...

-ZAKON ROBI CO?!- Na dźwięk wrzasku odwróciliśmy się wszyscy by spojrzeć w zieleń morderczego wzroku Evans.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 22, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jak odeszliśmy razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz