Są dwa typy ludzi, czytających Znak Ateny:
𝟭 Aww ile tam Percabeth uwuuwu! Jacy oni słodcy, tak się o siebie martwią. I jest jeszcze tyle innych shippów w tej książce, omg wujek Rick się postarał!
𝟮 Percy i Annabeth ciągle się całują. Zresztą nie tylko oni. Czy ta książka zamienia się w jakieś powalone love story?