Jesteś takim dupkiem

285 31 85
                                    

Musisz przestać szukać wytłumaczenia
W pewnym momencie
Musisz dać sobie z tym spokój.
Bo to, że poznasz przyczynę
Nie zmieni niczego.

Stiles miał przedziwny sen. Śniły mu się trupy. Może fioletowych trupów, które próbowało złapać go, w swoje oślizgłe, martwe ręce. Nie miał pojęcia, z jakiego powodu został ich celem, ale nie zamierzał dać się pochwycić. Z tego powodu skakał przez przeszkody, czołgał się, a nawet rzucał w nie pomidorami. Zaraz? Pomidorami? Nagły ból głowy powalił go na kolana. Trupy zaczynały zbliżać się coraz szybciej i szybciej, a on miał dziwne wrażenie, że zaraz go zjedzą. W panice zaczął biec na złamanie karku, tracąc przy tym oddech. Finalnie obudził się kaszląc i dusząc przez brak tlenu. Teraz leżał zrezygnowany, podpięty do tysięcy rurek, które utrudniały mu ruchy. Nie żeby miał siłę chociażby podnieść nogę, a co dopiero wstać z łóżka.

Kiedy jakąś godzinę temu, obudził się na bezdechu, a do pokoju wpadło morze pielęgniarek, ratując mu życie, był w cholernym szoku. Nie sądził, że jest aż tak źle. Przy okazji, kiedy jego stan się ustabilizował, grzecznie poprosił, o podanie komórki. Po krótkich poszukiwaniach, czyli przetrzepaniu mu ciuchów, znalazła się w kieszeni jeansów. Jakież było jego rozczarowanie, kiedy zobaczył, że po pierwsze, ma zbitą szybkę i to dosyć konkretnie, a po drugie ma jakieś dziesięć procent baterii. W dodatku kilkanaście nieodebranych połączeń. Poczuł lekki stres, kiedy wchodził w listę. Po chwili wszystko opadło, kiedy nie zobaczył na niej jednego konkretnego imienia. Sam nie wiedział, czy czuł ulgę czy rozczarowanie. Chyba i jedno i drugie.

Wziął głęboki oddech i odblokował smartfona po raz kolejny. Była prawie szósta nad ranem, a on mimo ogromnego zmęczenia, nie chciał zasnąć. Cholernie się bał, że dozna powtórki sprzed godziny. W przypływie siły, napisał do Scotta, żeby ten podrzucił mu słuchawki i ładowarkę, bo umrze nie odsluchając po raz ostatni Melanie Martinez tego zwyczajnie nie przeżyje. Będzie wył jako duch w nieskończoność i nigdy mu tego nie wybaczy. Nawet dokładnie opisał miejsce w pokoju, gdzie powinny się znajdować jego kochane białe słuchaweczki. Nie było dla niego zdziwieniem, że jego przyjaciel najpewniej się do niego włamie przez okno, kompletnie ignorując drzwi.

Zatopił się we własnych myślach, próbując sobie wyobrazić, że jest gdzieś indziej, a nie w ponurym szpitalu, gdzie zapewne dokona żywota. Wyobrażał sobie, że właśnie podróżuje do Paryża, żeby zobaczyć tak bardzo osławioną wieżę Eiffla. Przymknął powieki, wyobrażając sobie, że właśnie leci w samolocie i podziwia piękne widoki. Nic nie jest w stanie popsuć mu humoru, bo w końcu uzbierał na wycieczkę i... I może nawet leci z nim Scott? Albo...on. Otworzył delikatnie powieki, czując fizyczny ból. Nie da rady. Musi zasnąć, bo głowa pęknie mu na pół, a płuca rezerwą klatkę. Z tą myślą, stracił przytomność.

***

- Jak źle jest? - usłyszał przytłumiony głos, który wydawał mu się cholernie znajomy. Nie był w stanie połączyć wątków, jakby jego mózg przestał funkcjonować.

- Proszę pana...

- Jak to się mogło stać? Jakim cudem tego nie zauważyłem?! Co ze mnie za...

- Proszę się uspokoić, to jest OIOM, nie powinno pana tu być i tylko dzięki pani Melisie...

Stiles słyszał szum wody, który przepływał mu przez mózg. Bardzo głośno buzowała i nie chciała przestać. Co chwilę wybuchała fontanna, która zagłuszała wszystko wokół.

-To ciężka i zdradliwa choroba... Robimy co w naszej...

- Niech mi pan tutaj nie wciska kitu!

- Noah, spokojnie - kobiecy i miły głos, uspokajał mężczyznę. Mama?

Wdech || Sterek ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz