Delikatna

154 8 3
                                    

Wszystko zaczeło się od niewinnego komentarza Czarnego Kota, na temat delikatności Marinette.

Jak co wieczór poszedł odwiedzić swoją przyjaciółkę. Znalazł ją siedzącą przy biurku jak coś szyła. Była skupiona tak bardzo, że nawet nie zdawała sobie sprawy z jego obecności. Nie był głupi... No... nie był aż tak głupi by ją wyrwać z koncentracji.

Była w tak zwanej strefie projektowania.

Któregoś dnia Alya wyjaśniła Adrienowi co to jest i co się wiąże z wyrwaniem jej z tej bańki. A dokładnie to pokazała. Przez cały tydzień od incydentu chodziła do szkoły z spuchniętym nosem.

Czyli w skrócie.

Marinette w strefie to niebezpieczna Marinette.

- Ała! - krzyknęła Marinette wyrywając przy tym Kota z jego wspomnień.

Znowu pomyślała zirytowana Marinette Znowu się ukułam

- Nic ci nie jest?

Prawie wyskoczyła z skóry gdy usłyszała głos jej partnera przy uchu. Nawet nie wiedziała, że tam jest! Kiedy przylazł ten dachowiec?

Po spojrzeniu na niego zobaczyła, że wpatruje się w jej skaleczony palec. Bez pytania chwycił jej dłoń i przybliżył do jego ust, po czy go go pocałował.

Była bardzo świadoma ognisto czerwonego rumieńca tworzącego się na jej twarzy.

Nie lubiła Kota w ten sposób, ale nawet ona nie mogła zaprzeczyć, że jest cholernie przystojny. A każda dziewczyna nie oprze się całusowi od przystojnego mężczyzny. Spojrzał na nią spod rzęs, w jego oczach pojawiła iskierka rozbawienia. Wiedziała doskonale, co zaraz zrobi.

- Czy Księżniczka ma bube? - zapytał zbyt niewinnie.

- Nie próbuj - ostrzegła go z poważną miną.

Zaśmiał się podnosząc przy tym ręce w porażce.

Marinette wróciła do szycia, a Kot z zaciekawieniem jej się przyglądał. Lubił patrzeć jak szyję albo projektuje, nawet lubił jak mówiła jakiego szwu użyła. Dla innych to mogłoby być nudne, ale nie dla niego. Uwielbiał gdy mu o tym opowiadała, pokazywała wtedy prawdziwą siebie. Z Adrienem była cicha i niezdarna, żadko się nawet do niego odzywała. Czasami myślał, że może się go boi.

Z Czarnym Kotem była inna. Była bardziej otwarta i rozmowna, nawet poznał mały skrawek jej osobowości, o którym istnieniu nawet nie wiedział. Marinette była bezczelna. Ale nie tak bardzo by go zranić, to była taka wyrozumiała bezczelność. I to kochał w niej najbardziej, zawsze myślała o kimś innym, a potem o sobie.

- Ała! Znowu!

Przyglądał się uważnie jak wycierała kropelkę krwi w chusteczkę. Rzadko widział by jakiemuś innemu projektantowi pociekła krew po wbiciu igły w ich palce. Najwyraźniej Marinette była bardzo delikatna.

- Jesteś delikatna - wyszeptał nieświadomy furii na jej twarzy.

- Przepraszam?

Powiedział to na głos?

- Nie jestem delikatna. Codziennie noszę worki z mąką, a do tego trzeba być silnym, a nie delikatnym - argumentowała.

Nie mogąc powstrzymać rozbawienia zaśmiał się, co tylko spotęgowało gniew Marinette.

- No jasne, że tak - zaśmiał się wycierając sztuczną łze - Pewnie po tych ciągłych ćwiczeniach możesz mnie podnieść. No wiesz skoro nie jesteś taka delikatna.

Wszystkiego spodziewał się po Marinette, naprawdę wszystkiego. Ale na pewno nie tego że z poważną miną odejdzie od biurka i podniesie go w ślubnym stylu. W tym momencie mózg Kota się wyłączył.

Marinette podniosła go jakby nie ważył nic! Nawet się nie zachwiała! Przecież warzył dwa razy więcej od niej! Jak ona to zrobiła?

- I co? - zapytała nieświadoma przegarzanych zwojów jej partnera - Co powiesz?

- Nie delikatna - wyszeptał chowając czerwoną twarz w jej ramię.

MariChat one-shot| MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz