01

182 18 46
                                    

Wiem, że wiele osób nie czyta opisu, dlatego zamieszczam informację również tutaj. W książce pojawiają się tematy związane z homofobią i gwałtem. Gdyby pojawiły się inne wątki, mogące triggerować, będę o tym informować na bieżąco. 

Miłego czytania!

Jean westchnęła cicho, wyglądając przez okno. Mondstadt było pięknym miejscem, nie mogła temu zaprzeczyć. Uliczki tętniły życiem, a ludzie biegali w tę i we w tę, śmiejąc się, kłócąc, załatwiając codzienne sprawy, po prostu żyjąc. 

Uśmiechnęła się smutno. Kochała to miasto. Dało jej ono życie, uformowało ją i zapewniło wspaniałe dzieciństwo. 

Nienawidziła go jednak z taką samą żarliwością. 

Odebrało jej to co najważniejsze, uczyniło jej dom więzieniem, a z niej samej zrobiło przeklętą przez wiedźmę wariatkę. 

W królestwie poszukiwano lekarstwa na domniemaną klątwę. A wszelkie metody leczenia były po prostu obrzydliwe. 

Jean miała szczęście, że jej narzeczony, książę Kaeya, był wyrozumiały i nie zgadzał się na wszelkie metody wymagające jakiegokolwiek zbliżenia z mężczyzną. Gdyby nie on, kto wie w jakim by była stanie... 

Wzdrygnęła się. 

Wiedziała, że jest przeklęta. Nie uznawała jednak swojej klątwy za coś złego. Miała nawet cichą nadzieję, że nigdy nie zostanie ona zdjęta...

Przechadzała się na łące przy Windrise, wdychając świeże powietrze. Wpatrywała się w drzewo Vanessy, głęboko pogrążona w myślach. 

Nieubłaganie zbliżał się dzień jej ślubu. A ona... nie miała na to ochoty. 

To nie tak, że narzeczony był dla niej zły. Kaeya był naprawdę pięknym mężczyzną, który potrafił odpowiednio operować słowami, wzbudzając sympatię ludzi dookoła niego. Konwersacje z nim były intrygujące i zajmujące, a jednocześnie przyjemne. Cała jego postać była owiana pewną tajemnicą. Miał w sobie pewien urok, który sprawiał, że chciało się go poznać bliżej.

Na dodatek Jean zdawała sobie sprawę z faktu, że Kaeya nie będzie oczekiwał z jej strony żadnych uczuć romantycznych. On sam najprawdopodobniej nie był nią w żaden sposób zainteresowany.

Z tego powodu jej obecny narzeczony nie był najgorszą partią. Był ładny, inteligentny i dało się z nim prowadzić interesującą konwersację. Był naprawdę czarujący i Jean doskonale zdawała sobie sprawę z faktu, że wiele kobiet chciałoby znaleźć się na jej miejscu. Po prostu... to nie było to. 

- Wszystko w porządku? Wydajesz się przytłoczona...

Jean odwróciła się gwałtownie. 

Jej oczom ukazała się najpiękniejsza kobieta, jaką w życiu widziała. Jasnobrązowe loki okalały jej bladą twarz, opadały na ramię, związane za pomocą fioletowej róży. Na głowę włożyła fioletowy kapelusz, który tylko zwiększał jej tajemniczość.

Jej sukienka była bogato zdobiona i dosyć krótka. Czarne zakolanówki podkreślały śliczne nogi szatynki. Jean przełknęła ślinę, oczarowana pięknem kobiety. Przeniosła wzrok na jej twarz, nie chcąc kłopotać jej patrzeniem w nieodpowiednie miejsca. Intensywnie zielone oczy pogłębiły jedynie jej zachwyt i nerwowy ucisk w żołądku. 

Kobieta była zbyt piękna, aby była prawdziwa.

- Tak - odpowiedziała po chwili Jean, przybierając na twarz uśmiech. - Wszystko w porządku. 

Przeklęta księżniczka // JeanlisaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz