Prolog

38.5K 1K 192
                                    

Silne ramiona ojca otaczały mnie, gdy uważnie słuchałam bajki, którą ten mi czytał. Czułam się tak dobrze w jego objęciach. Zawsze gdy działo się coś złego, biegłam do niego, a on mnie ratował. Był moją bezpieczną przystanią, moim schronieniem, w którym nikt nie mógł mnie skrzywdzić. Zawsze dbał o moje dobro i czułam się, jakbym była jego najcenniejszym skarbem.

– Czas spać, księżniczko – wyszeptał po włosku, po czym czule musnął wargami moje czoło i założył mi za ucho kosmyk, który osunął się na twarz. 

Uśmiechnęłam się sennie, a potem ziewnęłam.

– Ale ja chcę wiedzieć, co jest dalej – jęknęłam, błagając go wzrokiem i wydymając wargi. 

Tata pokręcił rozbawiony głową i podniósł się do pozycji siedzącej, opierając jedną ręką o kołdrę.

– Mama jutro przeczyta ci resztę – oznajmił, zamykając jedną z bajek, które były po włosku. Mimo iż mieszkał w Polsce już prawie dziesięć lat, poza podstawowymi zwrotami nie posługiwał się polskim. Ze względu na bardzo częste podróże do Włoch nie miał potrzeby nauki języka.

– A czemu nie ty? – zaciekawiłam się, a senność odeszła w zapomnienie. 

Tata westchnął ciężko, łapiąc za moją dłoń, która w porównaniu z jego była naprawdę malutka.

– Lecę do pracy – wyjaśnił, co sprawiło, że na mojej twarzy odmalował się smutek. Nienawidziłam tych wyjazdów. Choć bywały krótkie, i tak strasznie za nim tęskniłam.

– A kiedy wrócisz? – Podniosłam się do pozycji siedzącej, przez co kołdra już nie przykrywała mnie po szyję. Brunet przeczesał nerwowo włosy palcami i zacisnął usta, co oznaczało, że wyjazd będzie dłuższy.

– Nie wiem – przyznał półszeptem, spoglądając na mnie z widoczną tęsknotą. – Chciałbym, abyś mi coś obiecała.– Wszystko – zadeklarowałam. Gładził kciukiem mój nadgarstek, a na jego ustach zabłąkał się lekki uśmiech, ale szybko spoważniał.– Dopóki nie wrócę, będziesz słuchać mamy i musisz zapomnieć o Włoszech.

– Ale ja kocham Włochy! – pisnęłam poirytowana, uderzając otwartymi dłońmi w pościel. Ojciec wypuścił głośno powietrze.

– Wiem i obiecuję, że cię tam zabiorę, jednak dopóki nie wrócę, musisz tutaj zostać – powiedział surowo, patrząc tak, jakby chciał mnie zmusić do posłuszeństwa. – Obiecaj mi to. Dbam o twoje bezpieczeństwo – szepnął pełnym bólu głosem.

– Obiecuję – wydusiłam z siebie niechętnie, spuszczając wzrok na dłonie. 

Mężczyzna chwilę mi się przyglądał, po czym wstał i wyszedł bez słowa. Zgramoliłam się z łóżka, by za nim podążyć. Z salonu dobiegały głosy rodziców. Wychyliłam się zza winkla, aby podsłuchać, o czym rozmawiają. Zawsze tak robiłam, gdy tata wyjeżdżał. Dorośli nigdy nie mówili dzieciom wszystkiego, a ja byłam ciekawska.

– Czy to konieczne? – zapytała mama łamiącym się głosem, który zacisnął się na moim sercu niczym pięść. Tata przyciągnął ją do piersi i głaskał po włosach, kiedy bezgłośnie łkała, zapewne dlatego, żebym jej nie usłyszała, ale ja ją widziałam. Widziałam ich bardzo wyraźnie i zaczynało do mnie docierać, że ten wyjazd będzie inny.

– Vitti nie jest bezpieczna – szepnął. – Naprawię to.

– Obiecaj, że do nas wrócisz. Że wrócisz do mnie. – Spojrzała na niego zapłakana, zaciskając palce na męskiej koszuli. 

Nie spuszczając wzroku z żony, chwycił jej dłoń i złożył pocałunek na obrączce, która zdobiła kobiecy palec.

– Do was zawsze – powiedział, po czym zarzucił sportową torbę na ramię. Oparłam się o ścianę, kiedy rozległ się trzask drzwi. Wyjechał... 

...i nigdy nie wrócił, a ja dotrzymałam obietnicy. Do czasu, gdy mała iskierka stała się zarzewiem wielkiego ognia.

Mafioso Italiano (W sprzedaży)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz