Rozdział 3

29 1 0
                                    

Nastał ranek. Newt nie wiedział czemu znalazł się w swoim domku i tak samo Lisa nie wiedziała czemu znalazła się na "swoim" hamaku. Kiedy rudowłosa jeszcze spokojnie spała na hamaku, to zdarzyło się to.
-WSTAWAJ MĘDO - do jej ucha ktoś krzyknął. Dziewczyna spadła z hamaku, rozejrzała się i zobaczyła Minho.
- Stary, pojebało Cię? - dziewczyna odezwała się ze złością. Wiedziała, że tak samo jak i w przypadku Newta, będzie to jej przyjaciel. Całą sytuację obserwował Newt, który następnie z uśmiechem na twarzy pokręcił głową. przez krzyk Minho, klika streferów się na nich popatrzyło.
- Jak dzieci - odezwał się Blondyn i wtedy dziewczyna go zauważyła i się na niego popatrzyła, a on na nią.
- Dobra papużki, koniec patrzenia się na siebie. Chodźcie na śniadanie, a nie. - powiedział brunet, który zobaczył całą sytuację i oczywiście nie obyło się bez kamienia w głowę.
- Już wstaje - Powiedziała Lisa po czym wstała z ziemi. Minho już poszedł na śniadanie, jednak Newt został i podszedł do Lisy.
- Wiem, totalny kretyn, ale trzeba się przyzwyczaić - po tych słowach Newt dostał kamieniem w głowę tyle, że od Minho, a nie od Lisy.
- JA WSZYSTKO SŁYSZĘ - krzyczał już z daleka brunet. Wreszcie poszli na śniadanie.

Rudowłosa dość nie chętnie jadła śniadanie, jakby widziała w nim jakieś robaki. Oczywiście zauważył to Newt.

- Czemu nie jesz śniadania? - zapytał się łagodnym głosem spoglądając na twarz dziewczyny.
- A że co? Nie, ja jem śniadanie - dziewczyna odezwał się z zamyślenia i spojrzała się na blondyna. Chłopak chciał by się jej zapytać "co się stało" jednak był to jej drugi dzień i byli też w miejscu publicznym dlatego nie chciał zwracać na siebie uwagi, dlatego jedynie się popatrzył na dziewczynę i wrócił do śniadania. Newt nie mógł patrzeć na dziewczynę i postanowił zaryzykować.
- Zjedz coś - powiedział szeptem, by na wszelki wypadek nikt ich nie usłyszał, a szczególnie patelniak.
- Nie jestem głodna - odpowiedziała rudowłosa również szepcząc.

Nikt nie usłyszał ich, po za jedną osobą. Minho. Po prostu shiper życia, od razu wiedział, że będzie im dokuczał i tak się stało.
- O czym gadacie? O swoim przyszłym ślubie? - zapytał się dwójki z chytrym uśmieszkiem i niestety powiedział to na głos.
- Jak ja cię trzasnę- w tym momencie dziewczyna po tych słowach pod stołem walnęła go z całej siły w udo, a później nogą, w jego nogę.
- Czy ty jesteś zdrowa na umyśle?! - Minho zdecydowanie to uderzenie się nie spodobało.
- Zamknij swój pysk i łaskaw jedz to śniadanie, a nie nas się czepiasz - Lisa powiedziała te słowa krótko i wyraźnie do Minho. Większość chłopaków wydało z siebie tylko jeden odgłos "uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu", a Newt się zaczął śmiać, Minho patrzył się na nią tą samą miną, jak mijał ja w lesie, a Lisa jedynie chytrze i hamsko się uśmiechnęła. Podczas , gdy wszyscy dojadali śniadanie, wokół można było słyszeć jakieś szepty typu "kobieta ma charakterek" albo "niby dziewczyna, a jest dość ostra".

Po śniadaniu wszyscy się rozeszli do swoich prac, po za Lisą, która nie miała jeszcze swoich obowiązków. Spacerowała po strefie i po za tym właściwie nic nie robiła. W pewnym momencie zatrzymała się pod drze, z dala od reszty. Oparła się jednym bokiem o drzewo i skubał coś w jakieś trawie czy tam korze, nie wiadomo co to było. Nagle ktoś zasłonił jej oczy dłońmi.

- Newtie - odparła. Chłopak zdjął dłonie z jej oczu i stanął przed nią.
- A skąd ty wiesz, że to ja? - zapytał się chłopak z uśmiechem na twarzy.
- Bo jaki inny dziad zakrył by mi oczy dłońmi?
- o ty, nie nazywaj mnie dziadem - powiedział blondyn
- Jasne, blond-czupryno - powiedziała rudowłosa, a później się lekko zaśmiała.
- o ty, to przynajmniej jest już lepsze - powiedział chłopak. - Chodź -
- Gdzie mam iść? - zapytał się z dość dużą ciekawością.
- Na spacer - odpowiedział blondyn, nadal z uśmiechem na twarzy.
- Dość się dziś na spacerowałam - odparła dość nie zadowolona.
- No chodź, Lisa, nie każ mi ciebie nękać - powiedział chłopak z jak najbłagalszą miną.
- Już to robisz - powiedziała dziewczyna nadal z dość nie zadowoloną miną.
- Sama się prosiłaś - chłopak schwytał ją za nadgarstek i pociągnął przed siebie.

Ominęli szerokim łukiem "wioskę", by nikt ich nie zauważył. Za przymusem Newta doszli do łąki pełnej kwiatów.
- I co? Musiałaś długo iść? - zapytał jej się stając przed nią i łapiąc ją za dłonie. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Ty to chyba się we mnie zakochałeś blond-czupryno. - rudowłosa powiedziała z chytrym uśmiechem na twarzy. Chłopak automatycznie się zarumienił.
- Tak, normalnie miłość od pierwszego wejrzenia - chłopak powiedział to w takim stylu, że obydwoje wiedzieli, że to jest powiedziane z myślą śmiechu. Obydwoje zaczęli się śmiać z sytuacji. Chłopak pociągnął ją rękami w dół, przez co oby dwoje usiedli na trawie. Zaczęli razem zbierać kwiatki, co z początku nie spodobało się Newt'owi , ale później strasznie się w to wciągnął. Lisa od tyłu kiedy chłopak nie patrzył, założyła mu wianek, który zrobiła.
- Co to? - zapytał się blondyn.
- Wianek - dziewczyna się uśmiechnęła, a chłopak tuż po niej.
- Standardowa Kobieta - odparł, a następnie westchnął Newt.
- Dziękuję, że nazywasz mnie kobietą, Newti - dziewczyna powiedziała, a następnie poczochrała blon-czuprynę. Razem zaczęli się śmiać.

- Witam, witam - brunatny chłopak wyszedł z lasu. Newt odruchowo zdjął wianek z głowo. - I tak widziałem, że miałeś wianek na głowie - powiedział Minho patrząc się na blondyna.
- Po co przyszedłeś? - zapytał się Newt.
- Pobyć z wami - z uśmiechem na twarzy odparł brunat.
- Nie widzisz, że chcemy pobyć sami?
- Czyli urządzacie sobie randkę? - powiedział Minho z uśmiechem na twarzy i z jedną podniesioną brwią. Oczywiście nie obyło się bez kamienia. Po długim czasie na mowach, Minho by sobie poszedł, wreszcie udało im się go przekonać i wrócił do "wioski". Newt i Lisa po 30 minutach sami powrócili do reszty i poszli na obiad.

- Jeśli mam to jeść do końca swojego życia, to umrę - powiedział Minho z pełnymi ustami, a następnie dostał patelnię w głowę do patelniaka.
- Uważaj co mówisz! - nakrzyczał patelniak na brunata.

Jak tak dalej pójdzie, to przez nich do szpitala trafię.

Nastał wieczór. Ludzie kręcili się po strefie, bo po zakończonej robocie nie mieli nic do robienia. Nie którzy zapoznawali się z Lisą, na co fakt Newt nie był zadowolony. Gdy wreszcie zostawili rudowłosą samą, udała się do lasu.

- Jestem jakąś atrakcją czy co? - Dziewczyna długo nie była w lesie, bo chwilę później wróciła do reszty. Ten dzień był dla nich jakoś wyjątkowo krótki. Czas leciał tak szybko, że Lisa nawet nie zorientowała się, że jest 21:00. Nie którzy już spali, a nie którzy nie.

Następny dzień.

Dziewczyna wstała, tym razem spokojnie, z hamaka. Udała się na śniadanie gdzie nie zastała, a ni Minho, a ni Newta. Domyśliła się, że poszli biegać po labiryncie, bo w końcu są biegaczami. Lisa powoli przyzwyczajała się do środowiska tak samo jak wszyscy wokół, że wśród nich jest kobieta. Dziewczyna cały dzień czekała, aż wróci Minho i Newt. Nie miała żadnych zajęć, bo dopiero jutro miała mieć pierwsze praktyki, co jak można się domyślić, okropnie jej się nudziło. Jedyne co robiła to chodziła, chodziła i jeszcze raz chodziła. Kiedy za 5 minut miała wybić 17:00, dziewczyna stanęła niedaleko wrot z ręcznikami i wodą. Po chwili z labiryntu wybieli Minho i Newt, rzecz jasna cali spoceni. Lisa podała im ręczniki, a oni natychmiast wytarli nimi czoła.
- Dzięki - powiedział blondyn sapiąc. Po chwili dwójka chłopaków ruszyła gdzieś, gdzie rudowłosa nie mogła pójść. Za ich prośbą grzecznie czekała w "wiosce".

~~~

I to tyle z tego rozdziału. Taki trochę słaby i krótki, ale nie miałam pomysłu, a nie chcę też pisać na siłę, bo nic fajnego nie wyjdzie. Pamiętajcie o pytaniach do bohaterów😘

Po prostu uwierz || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz