28.

51 6 0
                                    

"Only in summertime 
Only in summertime 

Things will change with time 
But only in summertime"


○●○

     Pierwsze trzy tygodnie lipca spędziłam na nic nie robieniu. Większość tego czasu przesiedziałam w swoim pokoju na poddaszu czytając, przeglądając stare pudełka w poszukiwaniu rzeczy, o której istnieniu przypomniał mi Syriusz i nawet próbowałam wyczarować Patronusa, ale się poddałam. Widocznie moje wspomnienia nie są wystarczająco szczęśliwe. Świętowaliśmy także w międzyczasie szesnaste urodziny Wesley'a. Ostatni tydzień lipca zapowiadał się tak samo, gdybym wiedziała co postanowił Magnus i jak zmieni to moje podejście do kilku spraw nawet nie ruszyłabym się z łóżka udając obłożnie chorą. Niestety jak co rano zeszłam na dół od razu wchodząc do kuchni gdzie już siedział poważny wujek i niepewny Wes. Oboje spojrzeli na mnie z minami wyrażającymi, że mają mi do powiedzenia coś co niekoniecznie mi się spodoba. Usiadłam przy stole prosząc Błyskę o kawę i jajka sadzone. Spojrzałam po Brenthold'ach zastanawiając się o co może chodzić, ale zaspana za wiele nie wymyśliłam, dlatego czekałam aż sami zaczną mówić. Choć lubiłam długo spać to ostatnio słabo sypiam więc nic dziwnego, że o godzinie 7 byłam na nogach. W między czasie skrzatka postawiła przede mną moje śniadanie, za które od razu się zabrałam. Przy stole wciąż panowała cisza gdy zaczęłam dopijać kawę, a Magnus w końcu postanowił się odezwać.

   — Jedziecie na kilka tygodni do Weasley'ów. — powiedział przez co zakrztusiłam się pitą kawą. Odkaszlnęłam kilka razy i spojrzałam z niedowierzaniem na starszego z brunetów.

   — Żartujesz. — to nawet nie było pytanie. Zwyczajnie tak stwierdziłam, nie wierząc w jego słowa.

   — Jestem całkowicie poważny Andromedo. Mam w Ministerstwie bardzo ważne sprawy i nie będzie mnie w domu przez najbliższy czas. Nie mogę was zostawić samych bo żadne nie jest pełnoletnie, a Gwen nie da rady zabrać was do siebie. Artur to jej przyjaciel, porozmawiała z nim i zgodził się wami zająć podczas mojej nieobecności. — wyjaśnił kiedy patrzyłam na niego z niedowierzaniem.

   — Mówiłem ci, że się to jej nie spodoba. — mruknął pod nosem Puchon zakładając ręce na piersi.

   — Ty wiesz, że będę się tam czuć naprawdę nieswojo, a jednak i tak mnie tam wyślesz.

   — Nie mam innego wyjścia Andy. To dobrzy ludzie, nie musisz im od razu ufać, a czas szybko zleci.

   — Tu nie chodzi o zaufanie wujku. Ja ich zupełnie nie znam. Dla Wes'a to nie problem bo przyjaźni się z bliźniakami, ale ja znam tak naprawdę tylko Charliego, a on jest w Rumunii. Po za tym pani Weasley ma mnóstwo do zrobienia bez nas, a my sobie poradzimy we dwójkę. — powiedziałam patrząc na niego z nadzieją, że przytaknie na moje słowa.

   — Nie mogę was zostawić bez opieki przez dwa tygodnie, albo i dłużej. Nie będzie mnie w ogóle w Anglii bo udaję się w delegację. Gdyby było inaczej wziąłbym tą opcję pod uwagę. — odpowiedział na co westchnęłam niechętnie. Wiedziałam, że ma rację, gdyby zostawił nas samych sobie mógłby mieć kłopoty jeśli ktoś by się dowiedział. — Szybko minie. Zobaczysz. — pokiwałam powoli głową na co uśmiechnął się lekko. — Idźcie się spakować. Za godzinę przeniosę was do Nory, a potem uciekam do pracy. — dodał, więc wstałam od razu kierując się z powrotem do pokoju, a mogłam zostać w tym łóżku.

     Godzinę później, zgodnie ze słowami Magnusa staliśmy spakowani czekając aż zabierze nas pod dom Weasley'ów. Mężczyzna sam musiał się spakować i choć normalnie jest bardzo zorganizowany tak teraz jakby wstąpił w niego ktoś zupełnie inny, nie umiejący skupić się na jednej rzeczy. Z rozbawieniem patrzyłam jak w roztargnieniu poprawia krawat rozglądając się dookoła. Kiedy upewnił się, że wszystko ma spojrzał na nas z lekkim uśmiechem i wystawił do nas dłonie. Złapałam za rączkę walizki, a następnie jego rękę, a Wes zrobił dokładnie to samo. Przedpokój domu rozmył się, przez chwilę czułam jakby żołądek podszedł mi do gardła, a potem pod stopami miałam twardą ziemię, natomiast przed oczami wysoki, przekrzywiony budynek, który wyglądał jakby miał się zawalić. Widziałam go już kiedyś na zdjęciu w gazecie jednak w rzeczywistości miał w sobie nieco więcej uroku niżby się mogło wydawać. Podniosłm do góry jedną brew poprawiając chwyt na rączce kufra, a potem spojrzałam na uśmiechniętego od ucha do ucha Wes'a. Mogłam się domyśleć, że chłopak będzie bardzo pozytywnie do tego nastawiony. Schowałam wolną dłoń do kieszeni bluzy, którą założyłam bo było nieco chłodno, i wraz z pozostałą dwójką ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Nim zdążyliśmy do nich dojść stanęła w nich znajoma sylwetka pani Molly Weasley, z pucołowatymi policzkami i szerokim uśmiechem. Biła od niej przyjazna aura, a patrząc w jej oczy nie widziałam ani grama niechęci. Kobieta spojrzała po nas bardzo zadowolona, a gdy tylko stanęliśmy przed nią, od razu przytuliła do siebie Wesley'a, potem Magnusa i całkowicie mnie zaskakując, nawet mnie. Oddałam niepewnie objęcie, pamiętając o zachowaniu kultury i tym, że muszę oddychać, choć było to nieco utrudnione gdy rudowłosa niemal miażdżyła mi żebra. Naprawdę nie lubiłam naruszania mojej przestrzeni osobistej.
  
   — Witajcie kochanieńcy. — zaczęła odsuwając się ode mnie. — Jak Artur powiedział, że będziemy was gościć naprawdę się ucieszyłam. — spojrzałam niepewnie na kuzyna, który wyglądał jakby chciał już teraz zacząć się nabijać z mojego zamieszania.

Quite for too longOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz