Urodziłam się w roku 2000 w Korei. Powiedzielibyście, że z wyglądu wyglądam jak każda normalna koreanka. Tu niestety jest haczyk. Wcale tak nie jest. Jestem dziwadłem.
Od urodzenia nie widzę żadnych kolorów. Rodzice robili wszystko by wyleczyć mnie z tego, lecz lekarze nie potrafili i nie potrafią mi tego wyleczyć.
Okres szkolny jak i licealny był dla mnie ciężki. Nienawidzę tego okresu. Skończyłam go rok temu i nie wybieram się dalej kształcić. Za wiele wycierpiałam w tamtych szkołach.
Szydzono ze mnie. Wyśmiewali. Popychali. Wyzywali. Każdego dnia biegłam do swojego pokoju, zamykałam się w nim i płakałam.
Nie chciałam odstawać od reszty. Wszyscy ropoznają kolory, a ja? Ja widzę tylko szarości... To był powód dla którego dzieci w podstawówce wyśmały się ze mnie. W liceum byłam z tego powodu upokarzana. Miałam tylko jedną, prawdziwą przyjaciółkę.Aktualnie siedzę w parku nad rzeką Han. Uwielbiam rysować. Moi rodzice zafundowali mi jednie najlepsze ołówków do rysunku. Bo w końcu rysowanie kredkami lub innymi rzeczami było by ciężkie w moim wypadku.
Siedzę niedaleko brzegu i rysuje przypadkowych ludzi. Potem daje im ich rysunki. Ludzie są nimi zachwyceni. Tak też jest dziś. Rysuje sobie przypadkowych ludzi.
Spotkałam naprawdę przystojnego chłopaka, który na moje oko wygląda na kogoś w moim wieku. Narysowałam go i po skończonym rysunku poszłam dać go chłopakowi.
-Hej, przesiaduje tutaj i rysuje ludzi, których tu spotkam. To twój rysunek. - Daje mu rysunek. Ten patrzy na mnie, a wszystko dookoła nabrało barw.
-Dzięki. - Wziął kartkę i uśmiechnął się. - Hwang Hyunjin. - Przedstawił się chłopak - Park Sooyoung - Wydusiłam z siebie. To jest dziwne. Czemu widzę wszystko w kolorach. Jak on to zrobił. Jest jakimś czarodziejem? Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas. - Muszę już iść Sooyoung. Miło było cię poznać. - Chłopak wstał. Nie patrzył już na mnie, a ja spowrotem widziałam wszystko na czarno-biało. O co tu chodzi. - Pa. - Zdołałam powiedzieć. A ten odszedł. Od razu zadzwoniłam do mojej przyjaciółki. Powiedziałam jej, że za niedługo będę, by opowiedzieć co się właśnie mi przydarzyło.
☆☆☆
Po 10 minutach byłam pod jej mieszkaniem. Zapukałam do niego i czekam, aż mi otworzy drzwi. Po chwili przyjaciółka otworzyła mi je.
-Wchodź zrobiłam kawę. Czeka na stoliku przy kanapie. Opowiesz mi wszystko.- Rozebrałam się z kurtki oraz butów i poszłyśmy obie do salonu. Usiadłyśmy w salonie, wzięłam swoją kawę i zaczęłam jej opowiadać.
☆☆☆
-Ale jak to może być możliwe Soo... - Powiedziała zdezorientowana dziewczyna. - Poczekaj. Muszę to sobie poukładać. Nie widzisz kolorów od urodzenia. Przychodzisz dziś do parku. Jak zwykle rysujesz portrety ludzi i je im dajesz. Rysujesz chłopaka i dajesz mu rysunek. Zaczynasz z nim rozmowę, a gdy on patrzy na ciebie to widzisz kolory. Hm... Co to może znaczyć? A może to znaczyć, że odnalazłaś bratnią duszę? - Wysunęła swoją głupią teorie.
- Ryujin... O czym ty mówisz?! Wiesz, że ja nie wierzę w coś takiego. Poza tym na pewno mu się nie spodobałam. Jestem brzydka. On natomiast zabójczo przystojni. Te cudowne długie blond włosy okalające jego piękną twarz. Jak taka cudowność miała by chodzić z czymś takim jak ja? - Powiedziałam po czym odłożyłam pusty kubek na stolik i położyłam głowę na jej udach. Chciałabym być z kimś takim jak on, ale nie mam u niego żadnych szans.
- Jako twoja najlepsza... - Wtrącam się jej - I jedyna - Patrzy na mnie lekko zła. - Możesz mi się nie wtrącać? Dziękuję... Mniejsza o to. Chciałam powiedzieć, że nie zgadzam się z tobą i jesteś naprawdę bardzo piękna kochana. Na pewno musiał to ten chłopak zauważyć. W ogóle przedstawił Ci się? - Spytała się mnie poprawiając mi przy okazji grzywkę, która wchodziła mi do oczu.
- Tak nazywa się Hwang Hyunjin.
CZYTASZ
I am your color palette || Hwang Hyunjin
FanfictionSłyszeliście pewnie o bratnich duszach? Ja dzięki swojej widzę wreszcie świat w pięknych i kolorowych barwach.