Dzień 6 (epilog)

34 2 8
                                    

Obudziłem się i od razu zamknąłem oczy przez rażąca biel pomieszczenia. Przy ponownym otwarciu oczu kilkakrotnie zamrugałem i rozejrzałem się po pokoju. "Gdzie ja jestem?" "Co się stało?".

-Oh... Obudził się pan- do pokoju wszedł jakiś mężczyzna.
-Um... Gdzie jestem? Co się stało?- zacząłem pytać.
-Mial pan wypadek, na szczęście nie odniósł pan poważnych obrażeń. Jest tylko rozcięty łuk brwiowy i zwichnięta lewa ręka.- wytłumaczył, a wtedy przypomniałem sobie wszystko.
-Przepraszam, niestety muszę już iść do innych pacjentów. Zdrowia życzę- wyszedł z pomieszczenia.

Nie uśmiechało mi się leżenie i gapienie się w sufit bez celu. Wziąłem do ręki telefon i wszedłem do przeglądarki chcąc poczytać jakieś artykuły warte przeczytania. Czytając nagłówek pierwszego wstrzymałem oddech. "Harry Styles miał wypadek! W ciężkim stanie wylądował w szpitalu. Został potrącony przez samochód!". Nie... To nie może być prawda. Postanowiłem dowiedzieć się więcej o tym wydarzeniu. Kliknąłem artykuł i zacząłem czytać. "Do potrącenia doszło na ulicy..."

-Cholera jasna!-krzyknąłem po zobaczeniu nazwy ulicy.

Musiałem wiedzieć w jakim stanie był Harry. Wstałem z łóżka i wybiegłem na korytarz szukając kogoś z pracowników szpitala. Wiedziałam, że może być problem ze zdobyciem informacji o jego zdrowiu, ponieważ nie jestem nikim z jego rodziny. Idąc szybkim krokiem po korytarzu dostrzegłem mamę chłopaka.

-Anne!- krzyknąłem do kobiety która po chwili się odwróciła.
-Louis- szepnęła przytulając mnie. Nie widzieliśmy się od dnia gdy Harry ze mną zerwał.
-Co z nim?- spytałem.
-On.... On nie żyje

KONIEC

















NIE NO ŻARTUJE

-Anne!- krzyknąłem do kobiety która po chwili się odwróciła.
--Louis- powiedziała przytulając mnie. Nie widzieliśmy się od dnia gdy Harry ze mną zerwał.
-Co z nim?- spytałem.
--Lekarze mówią, że jego stan jest stabilny- poinformowała mnie.
-Cale szczęście- ogarnęło mnie poczucie ulgi.
--Jezeli chcesz... Możesz do niego wejść- zaproponowała.
-Jasne- powiedziałem i stanąłem przed drzwiami prowadzącymi do sali Harry'ego.

Wziąłem głęboki wdech i nacisnąłem klamkę. Dzwi otworzyły się, a ja ujrzałem bruneta leżącego na łóżku. Gdy zobaczył, że to ja momentalnie rozszerzył oczy do rozmiarów talerzy i otworzył usta próbując coś powiedzieć.

-Lou...- przerwalem mu.
-To wszystko moja wina! Nie oczekuje, że mi wybaczysz ale- teraz on mi przerwał.
-Lou, jest dobrze- posłał mi lekki uśmiech -To ja powinienem przeprosić. Zmuszono mnie do zerwania z tobą, a ja głupi nie umiałem się postawić. Przepraszam za to... Tak naprawdę to  tylko i wyłącznie moja wina- wyznał. Przez chwilę nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Oczywiście wiedziałem, że Harry mnie nie okłamie. To była najbardziej szczera osoba jaką spotkałem. Uśmiechałem się do niego i zdałem sobie sprawę jak bardzo brakowało mi tego chłopaka.
-Tęskniłem Harry...- powiedziałem cicho.
-Ja też - przybliżył się i połączył nasze usta w pocałunku.

KONIEC

~~~~~~~~~~~~~~~
Więc mamy koniec!

Rozdział nie sprawdzony bo nie chciałam żeby  nie_wiem_ok__ znała mój plan hehehe

Dziękuję za każdą gwiazdkę i komentarz✨
Nie umiem pisać podziękowań więc nie będę się rozpisywać.

Może kiedyś napisze kolejne ff😩✌️

Miłego dnia/wieczora/nocy
💙💚

Drivers License /Larry/ ShortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz