Prolog

128 13 3
                                    

                                                                                             
⋇⋆✦⋆⋇ 

           Zawsze stroniłem od ludzi i tłumów. Po prostu nie było to coś, co mnie – przykładnego introwertyka, mogłoby cieszyć. Dobra książka i starannie dobrana playlista spokojnie wystarczyłyby mi do osiągnięcia pełni szczęścia. Z powodu właśnie takiego usposobienia, ludzie widzieli mnie zwykle jako zimnego, wieczne poirytowanego samotnika, który mało co uznaje za warte przejęcia. Będąc szczerym, sam również myślałem o sobie w ten sposób i było mi to jak najbardziej na rękę. Do czasu.

 W życiu, jak i wszędzie zdarzają się pewne wyjątki. I w moim przypadku nie obyło się bez tej szczególnej osoby, która uświadomiła mi więcej niż mógłbym nauczyć się z jakiejkolwiek ze swych ukochanych książek.

Po dniu w którym obroniłem go przed bandą nabijających się z niego uczniów ze starszych klas, nie odstępował ode mnie o krok. Nawet nie zorientowałem się gdy jego obecność stała się częścią mojej codzienności. I jakie było moje zdziwienie, gdy zdałem sobie sprawę, że ten piegowaty niezdara wcale nie działał mi na nerwy, jak to dotychczas zdarzało się z resztą idiotów wpadających na dziwny pomysł, aby nawiązać ze mną znajomość. Wręcz przeciwnie, widząc jego nieśmiałość i nieporadność, obudziła się we mnie potrzeba skrytego czuwania nad nim, co  w moim przypadku było kompletną nowością. Po upływie kilku lat ze spokojem mogę przyznać, że chłopaka nie można już nazwać nieporadnym, lecz moja tendencja do potajemnego martwienia się o jego bezpieczeństwo pozostała niezmienna.

I podczas gdy zawsze wybierałem samotność, nim się spostrzegłem, samotność której pragnąłem zawsze uwzględniała również jego. pragnąłem być samotny, lecz samotny razem z nim, jeśli ma to w ogóle jakikolwiek sens... w pewien sposób to właśnie w jego promiennym uśmiechu dane mi było odnaleźć kojący spokój.

„dlaczego? Co w nim takiego specjalnego?" – ktoś mógłby zapytać. Otóż jest to pytanie, które sam zadaję sobie od dłuższego czasu i nie jestem w stanie znaleźć logicznej odpowiedzi. Może nie jest to wcale kwestia logiki?

Pomimo, że chłopak już od dawna zajmował pewne znaczące miejsce w moim życiu, ostatnimi czasy zacząłem czuć coś nieco innego niż dotychczas. Jako ktoś, dla kogo zmiany są zwyczajnie niewygodne, przejąłem się tym nagłym zwrotem, który pojawił się nie wiadomo kiedy i nie wiadomo skąd. Bo jak wyjaśnić fakt, że moje myśli, zwykle nakierowane głównie na naukę i kolejne osiągnięcia, stały się miejscem w które wciąż i wciąż powracał jedynie...Yamaguchi?...

...mój jedyny wyjątek

The only exception |tsukkiyama|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz