Celia wróciła wczoraj późną nocą do domu, rana na łuku brwiowym zasklepiła się, a emocje opadły. Znowu czuła się pusta i znudzona. Wiedziała co ją dzisiaj czeka, ale nie bała się. Jej ciało było brudne i kleiło się od potu. Czuła po wczorajszym sparingu z Hunterem jak jej mięśnie dają o sobie bolesny znak.
Podniosła się z łóżka, zegar wskazywał szóstą rano. Oznaczało to, że spała zaledwie dwie godziny. Przetarła zmęczone oczy i ruszyła do łazienki. Weszła do pomieszczenia, gdzie kafelki były przeżółknięte, prysznice nie miały zasłonki i nie było żadnej prywatności. Na szczęście tylko ona miała obowiązek wczesnego wstawania, żeby przygotować śniadanie wraz z kucharką. Zdjęła z siebie brudne ubranie, w którym usnęła. Nie było luster w toalecie, ale może było to na jej korzyść. Nigdy nie wiedziała, czy gdy spojrzy w lustro ono nie pęknie. Dziewczyna spojrzała na swoje siniaki na brzuchu. Poczuła ból podczas walki, wydawało jej się, że to ją napędza. Nie miała zamiaru podkładać się w walce. Była lepsza od Huntera i nie chciałby, żeby zaszczyt ten padł na kogoś takiego. Jeśli miała zginąć to w walce z kimś kto był godzien ją pokonać.
Odkręciła kurek i poleciała lodowata woda. Celia zacisnęła zęby i wytrwale stała pod strumieniem, póki jej ciało nie przyzwyczai się do chłodu. Ona doskonale znała to uczucie od dziecka. Lodowe sople spadające na jej skórę, które sprawiają, że zawsze wychodzi z łazienki czerwona i przemarznięta. Nienawidziła się kąpać. Jakby mogła to pewnie by odpuściła mycie się, ale nie chciała odstraszać swoim zapachem, więc wybierała tortury.
Po jej mokrym ciele spływały krople wody, przemyła twarz i potarła ręką wszystkie zabrudzenia. Nie myła się w lawendowych płynach i ciepłej wodzie. Madam Bonet mimo swojej wielkiej fortuny nie miała zamiaru tracić pieniądze na niechciane dzieci. Kiedyś Celia udawała, że się do nich nie zalicza, ale to było kłamstwo. Była jedną z tych których rodzice nie chcieli i porzucili.
Obmyła swoją twarz, a później zaczęła myć resztę ciała. Nie miała do dyspozycji gąbki, ciepłej wody, płynu, żeby jej ciało pachniało kwiatami. Zimna woda musiała jej wystarczyć. Sieroty nie były punktem wydatków. Madam wolała kupić sobie nowe suknie niż zwykłe szare mydło.
Wytrzymała dwie minuty pod zimną woda. Traktowała to jak większą kare niż chłostę. Odczekała chwile aż podeschnie. Nie miała ręcznika, a wycieranie się brudnymi ubraniami było bez sensu. Dlatego stała tak kilka minut nago na środku łazienki trzęsąc się z zimna. Potupywała stopami chcąc pobudzić krążenie. Oglądała sufit jakby to była najciekawsza konstrukcja jaka widziała. Grzyb na suficie jeszcze bardziej zniechęcał ją do mycia się w tym miejscu.
Celia założyła na siebie bieliznę, pasiastą, kremową koszule i brązowe spodnie. Jej ciało było jeszcze lekko wilgotne dlatego ubranie po chwili było w niektórych miejscach mokre. Wróciła do pokoju i rozczesała swoje długie włosy. Następnie zasznurowała swoje jedyne buty, które były zniszczone do tego stopnia, że niemal rozpadały się w ręku. Wielkim zdziwieniem był brak dziur w nich.
Żadna z dziewczynek jeszcze się nie obudziła, ale zapewne zaraz pierwsze z nich wstaną, a ona nie chciała wysłuchiwać krzyków dzieci. Wyślizgnęła się na korytarz niesłyszalnie i poszła prosto do kuchni, gdzie kucharka obdarzyła ją nieprzyjemnym spojrzeniem jak to zazwyczaj miała w naturze. Nie zamieniała z nią nigdy wielu słów. Zawsze krzyczała i mruczał coś pod nosem, że jest nieposłuszna gówniarą, której głowę chciałaby serwować na obiad. Celia byłą przyzwyczajonych do pustych gróźb, tak wiele osób jej nienawidziło, że to było czymś zupełnie normalnym.
Śmierdziało w kuchni zgnilizną i spalenizną. W kotłach gotowały się zupy do karczmy. Jej zadaniem było dziś oprzyrządzić kurczaki, które leżały gotowe, aby je upiec i dać głodnym ludziom w karczmie. Założyła swój fartuch, wzięła nóż i miała zacząć kroić jadalne części, ale głos Grizeld jej przerwał:
CZYTASZ
Zaprzysiężona Śmierci
FantasyCelia Faintharow jest sierotą, wiedzie nieprzyjazne życie pod dachem ośrodka Madam Bonet. 10 dni tyle czasu zostało jej do wyjścia na świat. Tylko co dalej będzie z jej nędznym życiem? Pewnego dnia, gdy stoi za ladą karczmy zjawia się zakapturzona...