Miejsce docelowe będzie za 300 metrów po prawej stronie.
Dał mi znać męski głos z nawigacji. Juz w oddali widziałam ten jeden mały domek który cóż, mam nadzieję że nie pierdolnie jak tylko złapie za klamkę.
Zaparkowałam swojego forda raptora na podjeździe i zdjęłam z paki jedną jedyną torbę jaka miałam ze sobą i zarzuciłam ją na ramię ruszając w kierunku drzwi. Teraz chwila prawdy...
Wsadziłam klucze do zamka do usłyszałam charakterystyczny dźwięk zasuwy mechanizmu. Delikatnie naciskając na klamkę pchnęłam drzwi do środka. Nie jest źle, ta rudera jeszcze stoi. W salonie wszędzie latał kurz ale jak weszłam do środka udało się zauważyć szafki kuchenne, niektóre z opadającymi drzwiczkami, i starą kanapę. Zdarte panele na podłodze wskazywały lata użytkowania, tak samo jak pozdzierane tapety na ścianach. Ruszyłam w głąb domu o ile można to tak nazwać i skręciłam do pomieszczenia które okazało się być łazienką. Chwyciłam za kran i przekręciłam zawór. Super, jest woda nawet. Kliknelam prztyczek, ooo.. jest też prąd. Idealnie. Gdzie sypialnia? Wyszłam z łazienki i pokierowalam się do ostatniej drzwi. Nie powiem że duże było moje zaskoczenie gdy przekroczyłam próg i pokój był kompletnie pusty. Zostawiłam torbę w tym właśnie pokoju biorąc z niej uprzednio tylko portfel i kierując się do wyjścia. Kilka godzin jazdy dawały mi się we znaki ale i tak narazie nic w tym mieszkaniu nie zrobię więc czas wybrać się na zakupy. Podeszłam do paki mojego auta i zaczęłam odpinać mojego Junaka M12 staczać go powoli po rozłożonej już metalowej kładce.
Gotowa do drogi wsiadłam na motor i ruszyłam z podjazdu. Nagle usłyszałam dźwięk klaksonu i momentalnie wcisnęłam hamulec kląc pod nosem.
Skąd te auto się tu wzięło nie widziałam go nigdzie na trasie?- Boże przepraszam nic Ci się nie stało?- zaczęła krzyczeć piękna brunetka w błękitno czarnej koszuli w kratę - nie spodziewałam się nikogo przy tym domu od lat jest opuszczony... Emmm.. żyjesz?
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę że ona mówi do mnie a ja stoję wciąż patrząc tylko na nią zza szyby mojego kasku. Postanowiłam nie pokazywać się dziewczynie. Dopiero co przyjechałam i mimo ze wydaje się miła nie chce żeby na tym wypizdowie już wszyscy o mnie mówili.
- tak nic mi nie jest. Skąd się tu wzięłaś nie widziałam Cię na drodze?-zapytalam a ona odrazu jakby się zamieszała. Widziałam że próbuje zobaczyć z kim rozmawia przez szybkę kasku ale chyba nie mogła mnie dostrzec.
- bo.. bo ja... Przepraszam ale mieszkasz tu?-tak właśnie się wprowadzam
-ooh.. cóż.. muszę Cię w takiej układzie poinformować że masz zniszczoną ziemię.. - powiedziała na jednym wdechu -... Od lat nie nikogo tu nie było więc jakby robiłam sobie od jakiegoś czasu skróty przez twoje pole i masz tam wyjechane dwie koleiny od mojego auta. -zanim dziewczyna skończyła jeszcze mówić zeszłam w motoru i podeszłam do miejsc z którego podejrzewałam że wyjechała, ale nabrałam pewności widząc w trawie dwa starte pasy ziemi przez sam środek mojego pola. Gdy tylko to zobaczyłam to ogarnęła mnie niemoc i zaczęłam się śmiać, a dziewczyna spojrzała na mnie jak na nienormalną.
- nic nie szkodzi - zaczęłam do niej mówić widząc jej zmieszanie - tutaj i tak wszystko jest to remontu. Właśnie miałam jechać coś zjeść i kupić jakieś śrubokręty.
Odrazu na jej twarzy pojawiło się coś na kształt ulgi. Chyba bała się że obciąże ją jakimiś kosztami za zniszczenie ziemi albo coś w każdym razie chyba jednak nie wydaje się taka strasznie zła. Może i dobrze mieć jakiegoś znajomego, może mi pomoże odnaleźć te wszystkie sklepy w mieście. Zdjęłam kask z głowy i teraz bez szybki zauważyłam jakie ma piękne czekoladowe oczy a ona widząc moją twarz jakby otworzyła lekko usta i jakby zamarała
- jestem Lauren - przedstawiłam się
- ... Lauren.. - powiedziała zahipnotyzowna - znaczy Camila! Jestem Camila..
CZYTASZ
Step away /Camren
RomanceLauren jest zmuszona przenieść się do małego miasta w Atlancie. Podczas gdy próbuje poukładać swoje sprawy niespodziewanie jedna szatynka pojawia się na jej drodze komplikując już i tak zagmatwaną sytuację.