2.

269 22 3
                                    

Camila postanowiła w ramach rekompensaty za profanację mojego pola swoim autkiem zabrać mnie do miasta i po krotce oprowadzić po nim. Nie powiem żebym miała coś przeciwko w końcu nie wiem jeszcze gdzie co jest plus jej znajomości z ludźmi mogą się przydać i tak jak myślałam tutaj świat działał dokładnie jak w tych wszystkich pipidówach. Poszłyśmy na obiad do Chubby'ego gdzie odrazu ludzie zaczęli ją witać i pytać jak się mają sprawy i życie i wszystko co w sumie nie jest ich sprawa w najmniejszym stopniu, na mnie za to patrzyli się ją na ufo. Niektórzy bardziej onbleśni faceci uśmiechali się w moją stronę puszczając oczko, lub puszczali między sobą komentarze o jakiś "niuniach", "maleńkich" itp. podejrzewam że co druga "maleńka mogłoby się odnieść do rozmiarów ich przyrodzenia ale zostawię to dla siebie. Wszczynanie awantur pierwszego dnia tutaj nie jest zbyt mądre więc dam spokój. Zjadłyśmy po steku i rozmawiałyśmy trochę się poznając na niby prywatne tematy ale też neutralne. Dowiedziałam się że Camila ma siostrę i psa i jej głównym zajęciem jest pomoc w sklepie oraz rodzicom na farmie. Trochę mnie to zdziwiło bo jest bardzo drobna i nie wygląda kompletnie jak osoba pracująca fizycznie ale też nie mi to oceniać. Gdyby tylko wiedzieli czym ja się zajmuję też pewnie by się zdziwili. Oczywiście unikałam tego tematu i dawałam zdawkowe odpowiedzi żeby nie zdradzić za dużo bo też po co. Właśnie, muszę pamiętać żeby zadzwonić do Dinah jak wrócę...

- dobra to najpierw chcesz kupić?- spytała czekoladowo oka z dolistnym uśmiechem dając znać że ruszamy właśnie na zakupy.

- śrubokręty, gwoździe, narzędzia ogólnie, ale też potrzebuje najzwyklejszej chemii.

- a kto z nas nie chciałby trochę chemii w życiu... - powiedziała rozmarzona pod nosem

-co?

-co? A tak, chemia będzie za narzędziowym- powiedziała szybko odrazu się podnosząc zaczerwieniona

Czasem nie wiem czy ta dziewczyna udaje czy serio jest taka trochę nieogarnięta ale mimo wszystko nadaje jej to uroku i niewinności.
Gdy już się podniosłysmy akurat w tv w barze zaczęli nadawać wiadomości

-.. kolejna ofiara gwałciciela w Atlancie. Tym razem to młoda kobieta w wieku 19 lat, jej ciało znaleziona niedaleko Jackson...

- nie martw się, tutaj ten zwyrol raczej nie zawita. Każdy tu się zna więc miałby małe szanse stąd uciec - powiedziała mi Camila do ucha na co przeszły mnie lekkie ciarki

-szkoda - powiedziała odrazu prostując gdy zdałam sobie sprawę jak to brzmi a dziewczyna znów patrzy na mnie jak na pojebaną

- w sensie tej dziewczyny szkoda... - dodałam szybko a ona chyba to łyknęła i ruszyłyśmy do sklepu.

---------------------------------------------------------

- dobra na dziś już chyba wszystko możemy wracać - rzuciłam do Camili która szybko wstąpiła do sklepu odrazu do sklepu spożywczego jak mnie usłyszała i ku mojemu zdziwieniu wyszła z niego z butelką białego wina.

- jak nie masz nic przeciwko to jak wrócimy może opijemy twoja przeprowadzkę do nas - powiedziała z wielkim entuzjazmem podnosząc butelkę w górę.

- yyyy.. chętnie.. - zaczęłam niepewnie- ale wiedz że w moim domu nawet nie ma gdzie usiąść i wszędzie jest syf i malaria. Nawet nie mam jeszcze żadnych naczyń.

Kąciki ust dziewczyny lekko podniosły się w pewnym siebie uśmiechu a ona sama zaczęła mówić pewnym głosem z błyskiem w oczach.

-To ty sprowadziłaś się na wieś, dla ludzi stąd to co powiedziałaś to prawie jak zaproszenie - nachyliła się bliżej mnie po czym dodała - tym mnie nie odstraszysz..

Czułam jej oddech na swojej szyji i znów przeszedł mnie ten dreszcz. Jej spontaniczne napady pewności siebie lekko mnie obezwładniały. Kurwa Lauren skup się.. weź się w garść. Otrząsnęła się po czym uśmiechnęłam szeroko do Camili

- to na co jeszcze czekamy?

--------------------------------------------------------

Odkluczyłam dom i weszłam pierwsza do środka patrząc z lekkim uśmiechem jak zareaguje dziewczyna na ten wielki syf o którym ją ostrzygałam. Mimo wszystko to ja jednak zbierałam szczękę z podłogi gdy tuż po przekroczeniu progu mieszkania Camila wzięła podeszła do okna otworzyła je na ościerz, potem do następnego i do kolejnego po czym złapała miotłe i zaczęła wymiatać kurz z domu. Przy tym wszystkim nie mrugneła nawet okiem. Gdy tylko paraliż mi przeszedł szybko złapałam się za środki czyszczące i zaczęłam zmywać kurz i brud z blatów i innych powierzchni. Nie powiem że szybko nam to poszło, wszystko się mazało i na początku z każdym wymienioną przez ciemnooką dziewczynę partią dymu nie było widać żadnego efektu ale w końcu w pewnym momencie dokopała się do podłogi. Na dworze już zaczynało robić się ciemno co świadczyło o później godzinie a ja zaproponowałam jej wzieciebu mnie prysznica po wyszorowaniu kabiny prysznicowej ale zdałam sobie sprawę, że mam tylko jeden ręcznik, Więc plan nieco się zmienił. Wyszliśmy na dwór i odpaliłam węża ogrodowego. Przez to że wieczór był naprawdę ciepły nie bałam się że któraś z nas się przeziębi. Poszłyśmy za dom żeby nie było nas widać z ulicy i zdjęłam z siebie koszule po czym spojrzałam na Camile która już stała w samej bieliźnie i trzepała swojej ciuchy z kurzu. Utkwilam swój wzrok na jej idealnym ciele z lekko ciemniejszą karnacją. Wyglądała ślicznie. Zaczęłam dalej się rozbierać patrząc wciąż na dziewczynę po czym wycelowałam w nią z węża

- kurwa Lauren! - zaczęła się zakrywać - dlaczego nie ostrzegałaś! Woda jest lodowata!

Widziałam na jej twarzy coś w stylu wkurwienia pomieszanego z " zaraz mnie popamiętasz" gdy zaczęła biec w moją stronę. Po raz kolejny szczęka opadła mi do samej ziemi gdy dziewczyna zwinnym ruchem wygięła moją rękę tak że odwróciłam się do niej plecami przez dźwignie i przycisnęła moje plecy do swojego ciała. Jej łokieć teraz trzymał mnie unieruchomioną pod szyją wciąż dociskając do mniej a sama Camila zaczęła lać wodę z węża na mój dekolt. Gdy rzeczywiście zimną wodą pierwszy raz dotknęła mojej skóry zesztywniałam i przeszły mnie cierpki. Czułam jak zimny strumień spływa z mojego dekoltu po brzuchu. Wyciągnęłam lekko powietrze i poczułam jak Camila nachyla się nad moim uchem

- radzę Ci być grzeczną i więcej ze mną nie zadzierać - szepnęła a mnie przeszedł znów ten cholerny dreszcz, ale nie od wody. Dopiero teraz wypuściła powietrze nieco głośniej niż bym chciała bo poczułam jak dziewczyna uśmiecha mi się dotykając twarzą mojego policzka i jestem pewna że to przez to jak zareagowałam, na nią...

Step away /CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz