Lauren POV
Obudziłam się nie do końca wiedząc gdzie jestem i dlaczego. Wszędzie było ciemno tylko zza okna delikatnie światło księżyca rozjaśniało pojedyncze elementy jakiegoś pokoju. Chciałam się podnieść ale dwie rzeczy mnie powstrzymały. Przeszywający ból w klatce piersiowej odrazu sprawił że odsunęłam od siebie pomysł napinania mięśni z zamiarem wstania. Druga rzecz to czyjąś dłoń spleciona z moją. Zerknęłm w tamtą stronę i dostrzegłam brunetkę śpiącą oparta o kanapę i to jej dłoń była moją blokadą podnoszenia się. Delikatnie pogładziłam policzek kobiety i uśmiechnęłam się lekko że jest teraz przy mnie.
Jeśli jestem u Camz w domu, a ona tu ze mną siedzi to musi wiedzieć co się stało i Ally tak samo. Wypuściłam dłoń dziewczyny i lekko podwinęłm koc którym mnie przykryły a następnie koszulkę w którą zostałam ubrana bo widocznej operacji. Miałam kilka szwów, a opuchlizna wokół rany wciąż była widoczna. Lekko przejechałam palcem po tym miejscu zaciskając zęby.- nie ruszaj, musi się zespolić- odwróciłam się momentalnie w stronę z której dobiegał głos. Na początku nikogo nie zauważyłam jednak po chwili w mroku wyłoniła się sylwetka kobiety.
- Normani? Co ty tu robisz?
- już wszytsko o Tobie wiemy, myślisz że zostawiła bym Camile samą z Tobą bez opieki? - dziewczyna patrzyła na mnie podejrzliwie a u jej pasa dostrzegłam kaburę z bronią.
- ja bym Cię z Dinah nie zostawiła napewno więc rozumiem. - odpowiedziałam - gdzie ona jest?
- spokojnie. Musiałyśmy ją narazie zamknąć dopóki nie będziemy znać waszych intencji ale współpracowała więc siedzi po prostu w oddzielnym pokoju. Niczego jej nie brakuje.
- mam nadzieję że mówisz prawdę bo jak nie to moje "intencje" zmienią się nie do poznania.
- a jakie są w tej chwili? - spytała czarnoskóra siadając na krześle naprzeciwko kanapy i opierając się łokciami na kolanach.
Spojrzałam odrazu na Camile. Spała tak spokojnie. Kosmyki włosów lekko opadały na jej twarz a oddech był umiarkowany.
- nie powinno, ale zaczęło mi na niej zależeć. Nie pozwolę by cokolwiek jej się stało. Chce ją uszczęśliwiać i mieć obok siebie. - powiedziałam wciąż patrząc na śpiącą piękność.
- to dlaczego skoro nie chcesz żeby coś jej się stało a wiesz kim była znów ją wplątujesz z sprawy NSS.
- nie wiedziałam na początku, a potem jak już się dowiedziałam to było za późno. Nie chciałam się od niej odsuwać...ja... Nie potrafiłam.
- kochasz ją?
- co?! - pytanie dziewczyny mnie zaskoczyło ale jednocześnie zaczęłam się nad nim zastanawiać - nie wiem.. to jeszcze za wcześnie chyba.. ale napewno nie jest mi obojętna.
Nie miałam pojęcia dlaczego rozmowa z dziewczyną mnie tak stresowała. Nigdy się za bardzo nie przejmowałam co ludzie do mnie mówią. Może to broń która ma przy sobie mnie tak stresowała ale nie ze względu na mnie a raczej ze względu na to że obok jest Camila. Jeśli chociaż trochę czuje to co ja to napewno nie będzie szczęśliwa jak zostanę zastrzelona przez jej przyjaciółkę na jej oczach. Oparłam się spowrotem na kanapie i chciałam wziąć głęboki oddech ale przez bolącą klatkę piersiową tylko syknęłam z bólu.
- odpoczywaj Jauregui. Idź spać ale nie próbuj niczego, jestem tu i niech żadna głupota w twojej głowie nie sprawi że będę musiała strzelać.
Nie odpowiedziałam tylko skinęłam głową udając się spowrotem w objęcia Morfeusza.
------------------------------------------------------Tym razem obudził mnie blask. Słońce grzało moją twarz przez okienną szybę. Ból czułam tak samo jako jak nocą lecz jedna rzecz pozostała niezmienna. Moja dłoń cały czas była skrócona z inną dłonią. Otworzyłam oczy i zobaczyłam piękna brunetkę uśmiechającą się w moją stronę. Teraz już nie była na ziemi lecz siedziała na fotelu który musiała przysunąć do kanapy gdy ja spałam.
- hej śliczna - wyszeptałam tylko po czym odrazu zaczęłam siebie kasłać. Dziewczyna wiedziała dokładnie o co chodzi i w mgnieniu oka posła mi szklankę wody która stała na podłodze obok niej.
- witaj Lo... Jak się czujesz? - Zapytała z troską w głosie podczas gdy ja opróżniałam łapczywie zawartość naczynia.
- teraz jest super. Chyba masz dużo pytań...
- mam, ale porozmawiamy o tym jak będzie z tobą lepiej..
- co z Dinah? - zapytałam odrazu przypominając sobie rozmowę z Normani w nocy
- tak myślałam że o to zapytasz
Odpowiedziała chwytając komórkę i pisząc smsa. Patrzyłam na nią zaciekawiona gdy usłyszałam jak na piętrze zamek się otwiera i po chwili głośny łomot. To jak nic stukot kopyt mojej przyjaciółki. Jej grację, przypominająca rosyjski czołg, można było poznać odrazu. Dinah zbiegała po schodach tak szybko , że mimo iż miała długie nogi to jej ich zabrakło i spadła z kilku ostatnich schodków a przed walnięciem na podłego uchroniła ją tylko poręcz. Nie robią sobie jednak nic z tego zdarzenia podbiegła odrazu do mnie rzucając mi się na szyję. Trzymała mnie tak dłuższa chwilkę aż uznałam że zaraz z bólu eksploduje
- DJ, miażdzysz mi.. wszytsko..
- kocham Cię Jaguar. Już się bałam że z tego nie wyjdziesz! - odsunęła się a w jej oczach zobaczyłam łzy czekające tylko aż dziewczyna mrugnie by mogły spłynąć. Tak się stało więc odrazu otarłam kciukiem kroplę z policją dziewczyny i przytuliłam ją do siebie spowrotem o wiele delikatniej.
- tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. Co się działo odkąd tu jestem. Co z Tobą.
- nie masz co się martwić. Nic mi nie brakowało poza twoja obecnością. Chciałam siedzieć z Tobą ale dziewczyny mi nie pozwoliły bo bały się że jak się ockniesz to im spierdo...
- nie kończ! - powiedziałam szybko widząc Allyson stojącą za nią w uniesioną brwią i delikatnie się uśmiechnęłam robiąc niewinną minę. Dinah odwróciła się w te stronę gdzie patrzyłam po czym widząc dziewczynę przewróciła oczami i wróciła wzrokiem na mnie. Ja znów zerknelam na Ally i powiedziałam jej nieme "dziękuję". Ally skinęła tylko głową i poszła do kuchni wracając z posiłkiem dla mnie
- trzymaj. Musisz się regenerować.
Wzięłam mały kęs dania przygotowanego dla mnie. Byłam bardzo głodna, ale nie byłam w stanie za bardzo jeść. Dlatego zajmowało mi wieki gryzienie jednego kawałka. Wolniej można było przeżuwać już tylko do tyłu.. o ile to możliwe..
Usłyszałam nagle głos za sobą i odrazu podskoczyłam w miejscu- Lauren musimy pogadać. - Normani stała z poważną miną i widać że jej reakcja mimo tej powagi ją rozbawiła.
- co ty kurwa Assasyn?
Dinah i Camila się uśmiechnęły ale poczułam ten palący wzrok Ally na sobie i odrazu pożałowałam wypowiedzianych słów. Kto by pomyślał że te bezbronne przyjaciółki będą mnie kiedyś przerażać....
CZYTASZ
Step away /Camren
RomanceLauren jest zmuszona przenieść się do małego miasta w Atlancie. Podczas gdy próbuje poukładać swoje sprawy niespodziewanie jedna szatynka pojawia się na jej drodze komplikując już i tak zagmatwaną sytuację.