6.

194 18 3
                                    

Domek z zewnątrz był bardzo ładny. Drewniane ściany wraz z dużą ilością roślin w oknach i na tarasie dodawały mu uroku. Widać było obok domu wydeptaną ścieżkę która prowadziła z za budynek gdzie pewnie i my się niedługo wybierzemy. Ally nawet nie siliła się na pukanie tylko odrazu weszła do domu przyjaciółki.

- Mani! To my! - zaczęła krzyczeć dziewczyna przez co po chwili zza jak się domyślam tylnych drzwi do domu pojawiła się ciemnoskóra kobieta w ogrodniczkach. Wycierała ręce w jakaś szmatkę, włosy miała czarne, ścięte do ramion a na jej twarzy poza bardzo szerokim i szczerym uśmiechem widać było smar.
- hej dziewczyny - powiedziała wesoło patrząc sugestywnie na swoje ręce aby dać znać że przez bród jaki się w tej chwili na niej znajduje nie będzie się z nikim tulić ani podawać mu ręki żeby nie pobrudzić rozmówcy. Ally podeszła do niej

- Mani, to jest Lauren i jej dziewczyna Dinah. Lauren, Dinah, to nasza przyjaciółka Normani. - przedstawiła nas sobie i gdy zaczęłam podnosić rękę do góry aby pomachać w powietrzu czy coś. Dinah z tarana mnie minęła a ja spojrzałam na nią najpierw ze złością a potem z uśmiechem. Wyglądała jakby zobaczyła jakiegoś świętego gralla, objawił jej się Jezus i ktoś dał jej dożywotni kupon na żarcie w KFC , i to wszystko jednocześnie. Stanęła obok Mani i ignorując wcześniejszą sugestie dziewczyny wyciągnęła rękę w jej stronę do uścisku.

- jestem Dinah.. i nie jestem z Lauren dla jasności. Jestem kompletnie wolna, ale nie zdesperowana czy coś, ale nie mam nikogo - nagle zrobiło się niezręcznie a ja patrzyłam jak z każda sekundą moja przyjaciółka robi z siebie coraz większą desperatke mimo że właśnie temu zaprzeczała. Czarnoskóra patrzyła na nią z coraz większym rozbawieniem tak samo jak Ally bo już wszytsko co Dinah mówi nie pozostawia wątpliwości że Normani jej wpadła w oko. Uchwyciłam lekki uśmiech Camili, jednak ona nie patrzyła na dziewczyny a na mnie, a ten delikatny uśmiech nie był spowodowany pośmiewiskiem jaki robiła z siebie DJ z każda sekundą, tylko uśmiechała się niewinnie do mnie. Jakby jej radość która znikła w moim domu nagle powróciła. - ... W każdym razie masz ładny dom, taki skromny, ale nie że ubogi, w sensie jest słodki jak ty. Ja nie wiem jaka jesteś bo jeszcze Cię nie znam i nie próbowałam ale....

- Jesteś mechanikiem? - zapytałam szybko i zdecydowanie za głośno ale już nie mogłam słuchać Dinah.

- nie.. to raczej hobby ale zdecydowanie nie praca.

Spędziłyśmy jeszcze z 10minut rozmawiając w salonie podczas gdy Mani obok pakowała jakieś przekąski z lodówki w plecak i ruszyłyśmy w końcu nad wodę. Dinah było tak głupio ze pierwszą godzinę się już nie odzywała do nikogo. Później jednak wrócił jej humor i zaczęła z nami wszystkimi rozmawiać. Teraz to ja zabawy mówiłam do niej kochanie aby odegrać się na dziewczynie a jej chęć mordu rosła. Wszyscy ją polubili jak przestała zgrywać taka tajemniczą i zaborczą " moją dziewczynę".

- Lolo chodź do wody! - usłyszałam krzyk Camili dobiegający znad rzeki. Odrazu było widać że nurt jest mocny ale jednoczenie woda była dość płytka więc może dzieci i zwierzęta to słabe dobranie do tej akurat rzeki ale dla dorosłych świetny sposób na ochłodę i zabawę. Podniosłam się z koca i zdjęłam z siebie koszulkę. Nie mogłam się powstrzymać przed uśmiechem gdy zauważyłam jak wzrok Camili zaczął lustrować moje ciało a ona lekko uchyliła usta. Widziała mnie już przecież jak oblewałyśmy się za domem a mimo to znów działałam na nią w ten energetyzujący sposób.
Z jednej strony teraz już wiedziałam że dziewczyna nie jest zwyczajna. Zarabiała kiedyś tak jak ja, była napewno dużo lepsza skoro robiła zlecenia rządowe. Jak to się stało się zachowuje się teraz jak kompletnie normalna dziewczyna? Albo świetnie gra albo przyzwyczaiła się do tego życia i udaje że nic się nie działo?
Postanowiłam mimo wszystko udawać że o niczym nie wiem i teraz jej obecność mnie nie co peszy. Wiem że wcale nie jestem przy niej taka bezpieczna i może gra tylko że mnie lubi, nigdy nic nie wiadomo, ale pogram z nią w tą grę. Ruszyłam kocim krokiem w stronę wody. Widziałam kątem oka jak Dinah patrzy na mnie spod okularów i lekko się uśmiecha. Musiała idealnie odczytać moje intencje.
Zabawę czas zacząć...

Weszłam do wody po czym skoczyłam pod tafle żeby cała się zanurzyć i podpłynąć do Camili pod wodą. Gdy byłam już blisko wynurzyłam się tuż za nią i podniosłam ją dwoma rękoma po czym wrzuciłam do wody. Gdy już zaczynałam czuć satysfakcję z mojego jakże zabawnego i dziecinnego dowcipu poczułam pod wodą jak dwie dłonie spoczęły na moich kostkach i z wielką siłą pociągnęły mnie w przód. Nie udało mi się utrzymać równowagi i też tunelami do wody. Przez to że woda była niezbyt głęboka i ja i brazowooka odrazu się wynurzyłyśmy i przez chwilę lustowałyśmy się nawzajem. Po chwili na naszych twarzach pojawił się szczery uśmiech. Zaczęła się wielką wodna gonitwa i wywracanie nawzajem. Co chwila moje ciało ocierało się o skórę brązowookiej i nawzajem. Skłamała bym mówiąc że mi to przeszkadzało. Dinah ma rację mówiąc, że to niebezpieczne ale jakaś nieopisana siła ciągnie mnie w stronę tej dziewczyny. Wcale nie chce przestawać ani jej widywać ani z nią rozmawiać a wręcz pragnę być coraz częściej z nią w jednym miejscu.

Po kilkunastu minutach spędzonych na ciągłym przewracaniu, podtapianiu i innych wygłupach w końcu obie wróciliśmy na koce do dziewczyn. Położyłam się wygodnie na ręczniku czekajac aż słońce wysuszy moją mokrą skórę i nie wiedząc kiedy zasnęłam.

Obudziło mnie uczucie bycia obserwowaną i czułam nad sobą jakieś ciało. Odrazu intuicyjnie przerzuciałam napastnika i teraz to ja zwisałam nad.. Camilą? Nawet nie byłam w stanie powiedzieć słowa bo odrazu zostałam zahipnotyzowana jej kompletnie spokojnym spojrzeniem. Po chwili jednak rozejrzałam się szybko po okolicy czy ktoś to widział i ku mojemu zaskoczeniu nie było dziewczyn nigdzie na horyzoncie. Wróciłam pytającym wzrokiem na Camile znów odpływając w jej ciemnych oczach.

- zebrały się do domku, ja wykonałam swoje zadanie, obudzenie Ciebie śpiochu...

Powiedziała cicho jednak się skupiałam się na jej słowach za bardzo bo jej wzrok zaczął wędrować pomiędzy moimi oczami a ustami.
Nie myśląc ani trochę odrazu wypiłam się w jej wargi i zaczęłam ją całować. Dziewczyna nie została mi dłużna. Odrazu oddała pocałunek a jej dłonie zaplotły się wokół mojej szyji pilnując abym się nie odsunęła. Uchyliła lekko usta dając mi znak że chce aby ten pocałunek nie skończył się na muskaniu tylko warg. Nie zwlekając połączyłam nasze języki razem rozpalając tym sposobem i siebie i ją. Z początku pocałunki były delikatne ale po chwili obie coraz namiętność oddawałyśmy się przyjemności smakowania swoich warg, a ja dodatkowo dotyku jej rąk na moich nagich plecach. Cholera bycie w samym kostiumie nie pomagało ani trochę. Z każdym pocałunkiem czułam jak przestaje się kontrolować i chciałam coraz więcej. Nie może tak na mnie działać, a jeśli już tak jest to niech też trochę się pomęczy. Jedną dłonią wciąż podtrzymywał swoje ciało znajdujące się nad dziewczyna ale druga ręką jakby przestała być częścią mnie i mimowolnie spoczęła na jej talii.
Nie nie... Rączka zostań! Nie wolno Ci się ruszać! A chuj to strzelił.
Moja dłoń zaczęła najpierw przyciągać lekko takie dziewczyny jakby chciała by była jeszcze bliżej, w po chwili delikatnie przesuwać się po jej brzuchu. Camila wydała z siebie cichy jęk prosto w moje usta tylko pogarszając tym całą sytuację. Jej dłoń nagle spoczęła na moim boku i sprawnym ruchem przerzuciła nas miejscami. Teraz to ona była nademną. Muszę przyznać że podobała mi się ta nasza ciągła walka o dominację mimo że czasem jedna na chwilę ulegała to po niedługim czasie rolę się zmieniały.
Wciąż nie zaprzestając pocałunku Camila zaczęła dużo pewniej niż ja błądzić swoją dłonią po moim ciele a ja czułam jak niebezpiecznie zbliża się w kierunku mojej piersi.

- nieźle ją obudziłaś...- usłyszałam nagle gdzieś zza mojej głowy nieco szyderczy głos Normani. Odrazu otrzeźwiałam tak samo jak dziewczyna która jeszcze przed leżała na mnie, prawie naga , całując moje usta jak cudow....
Nie kurwa weź się w garść!

Camz tak samo jak i ja zaskoczona głosem swojej przyjaciółki wręcz odskoczyła ze mnie i spojrzała na ciemnoskórą z zawstydzeniem i nic nie odpowiadała.
Podniosłam się dość szybko i tylko wykrztusiła z siebie
- chodźmy..

Minęłam Camile i gdy przechodziłam obok Normani szepnęłam do niej żeby nikomu nic nie mówiła.

Step away /CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz