Lauren POV
Obudziło mnie pukanie do drzwi więc wstałam z podłogi i zrzuciłam z siebie koc. Cholera... Muszę w końcu kupić łóżko, dziś to zrobie.
Podeszłam do drzwi i gdy je otworzyłam zauważyłam niską blondynke uśmiechająca się do mnie szeroko.- Cześć! Jestem Ally przyjechałam odebrać samochód i się przywitać przy okazji, mieszkam z Camilą.
-Ty też jeździsz po moim polu? - zapytałam przecierając oczy a dziewczyna odrazu zesztywniała
- raz tylko przejechałam jak się prawie spóźniłam do pracy ale tak to jeżdżę na około! Przepraszam Cię. Zapłacę za to..
- co wy macie z tym płaceniem - zaczęłam się śmiać. - jestem Lauren - wyciągnęłam do niej rękę i ścisnęłam lekko - słuchaj.. narazie i tak nic z nim nie będę robić i jak wam tak wygodniej to sobie przez nie przejeżdżajcie ale tą dróżką co już zrobiłyście, a jak będę chciała coś zrobić to dam wam znać że skończyły się skróty. Może być?
- ale ja... Jak to?
- powiedzmy że wydajecie sie być miłe a ja tu nikogo nie znam i nie chce kłopotów ani rozgłosu żadnego. Dlatego sprawa zamknięta. To jak?
- i Miła naprawdę nie płaci Co w naturze? - zapytała dziewczyna podejrzliwie
- a na co dzień tak płaci ludziom?- teraz to ja zapytałam zszokowana patrząc na to że w sumie wczoraj prawie mnie nie pocałowała
- nie, broń panie Boże! Ale raz odpłaciła za usługę startując w wiejskim konkursie miss mokrego podkoszulka więc kto wie kiedy jej do końca odbije. - powiedziała Ally robiąc znak krzyża i składając ręce do modlitwy jakby błagała już teraz żeby jej przyjaciółka wzięła się w garść.
- no to mamy ustalone. Słuchaj nie chce być nie Mila ale muszę się ogarnąć i jechać kupić sobie jakieś łóżko w końcu bo spanie na podłodze mnie zabije. - powiedziałam dając jej delikatnie do zrozumienia że chce aby już poszła.
-a nie ma sprawy. To ten.. dziękuję że nie chcesz nas zabić i miłych zakupów.
- dzięki Ally, miłego dnia- odpowiedziałam dziewczynie po czym zamknęłam drzwi i poszłam brać prysznic.
Boże dziewczyny w tym mieście są jakieś dziwne... I zdecydowanie za miłe. Ja nie wiem jak ten gwałciciel jeszcze do nich nie dotarł.. a nie... Jednak wiem... Ale tak czy inaczej jakby tu był to one same by mu się to auta wpakowały. Naiwne takie że nie wiem.
Dobra czas jechać po łóżko skoro DJ nie ma dla mnie żadnej roboty na razie to mogę chwilę pobawić się w panią domu i jakoś to urządzić.---------------------------------------------------------
Camila POV
-... I co? Znalazłaś coś? - pyta Ally
- nie Allyson, nic tam nie widziałam. Już wczoraj jak u niej byłam to nic nie wiedziałam podejrzanego, teraz też nic nie udało mi się znaleźć. - zatopiłam twarz w dłoniach.
- może to nie ona? - zaczęła pytać, nie wygląda na mścicielkę
- może.. chodź.. jedziemy do miasta na zakupy. Może ją tam spotykamy i coś nam powie przypadkiem.
Jak powiedziałam tam zrobiłyśmy. Miałam w nocy dziwny sen że Lauren katuje tego zwyrola... Właśnie... Na karteczce dla policji było słowo "zwyrol" którego wczoraj użyłam jak z nią rozmawiałam. Nie dawało mi to spokoju więc poprosiłam Ally żeby ją dziś chwilę zagadała żeby poszukać jakiejś broni czy cokolwiek gdy będzie zajęta rozmową ale nic z tego.
Weszłyśmy po sklepu naprzeciwko meblowego i przez szybę patrzyłyśmy czy Lauren nie wychodzi. Po jakiś 20 minutach ujrzałam te śliczne zielone tęczówki które pojawiły się zza drzwi salonu meblowego i zaczęły pakować jakaś pościel na pake samochodu. Ale nie wsiadła do niego, poczekała jeszcze kilka minut i nagle pojawiła się obok niej ciężarówka firmy meblowej której zapisała coś na kartce. Złapałam za klamkę i wyszłam na zewnątrz a oczy Lauren odwróciły się odrazu w moją stronę. Na jej usta wpłyną uśmiech i rozbawienie
CZYTASZ
Step away /Camren
RomanceLauren jest zmuszona przenieść się do małego miasta w Atlancie. Podczas gdy próbuje poukładać swoje sprawy niespodziewanie jedna szatynka pojawia się na jej drodze komplikując już i tak zagmatwaną sytuację.