Gdy spotykacie się pierwszy raz 2/3
Changbin:
Znowu pokłuciłaś się ze swoją mamą przez telefon. Do twojej siostry nie ma pretensji o wyjazd ale do ciebie ma... Trochę smutne.Wybiegłaś z mieszkania do pobliskiego parku żeby trochę poukładać myśli.
Chodziłaś po nim z jakąś godzinę aż wkońcu postanowiłaś usiąść na najbliższej ławce. Robiło się już późno więc powinnaś wracać do domu ale średnio chciało ci się rozmawiać z siostrą więc poprostu postanowiłaś tam jeszcze posiedzieć.
I nagle dostałaś epilepsji serca. Jakiś typ wyszedł że krzaków, otrzepał się i elegancko jakby nigdy nic usiadł sobie koło ciebie. Okej przestarszyłaś się bo było grubo po 22 i nikt już nie chodził a do tego typ ubrany był na czarno, miał kaptur i maseczkę...
~A kurwa mama powtarzała żeby na pedofili uważać i się nie szlajać. Ale nieeee! Ja wiem lepiej! Mi nic nie będzie! Ja jestem jebaną BaD gIrL i mi mogą podskoczyć! ~-Jest tu więcej wolnych miejsc. Dlaczego więc... -przerwał ci.
-Widzę że jesteś smutna więc dotrzymuję ci towarzystwa. A poza tym jest późna godzina. Nie boisz się że ktoś obcy cię napadnie?
-To miłe i nie... -powiedziałaś to odsuwając się trochę od chłopaka. ~Jezu dopomóż mi... ~
-Ahh ale mnie się nie bój. Jestem Changbin. -podał ci dłoń i chyba się uśmiechnął ale ciężko powiedzieć bo ciemno jak w dupie u murzyna a do tego ta maseczka.
-Y/N.-uscisnełam jego dłoń.I tak przegadaliśmy dobre poł godziny ale wszystko co dobre szybko się kończy.
-Powinnaś już wracać do domu.-powiedział nagle totalnie zmieniając temat.
-Oh... Dobra. -powiedziałaś trochę smutno.
-Masz. -chłopak dał ci swoją kurtkę. - jest już zimno.
-O dziękuję ale... co z tobą? -zapytałaś.
-Mi nic nie będzię. Dobra chodź, odprowadzę cię i sam będę się zmywał bo i tak już czeka mnie skazanie ... -chłopak zamarł ale szybko się otrząsnął .Cała drogę przegadaliście .
-To już tu. -powiedziałaś oddając mu kurtkę-dziękuję.
-Podała byś mi swój numer telefonu?-zapytał nagle.
-Pewnie. -powiedziałaś zabierając mu telefon i wpisując swój numer. - To do zobaczenia! -powiedziałam i szybko chciałaś się ewakuować żeby nikt nie widział że kurde z chopem jakimś po nocy chodzisz.
-Do zobaczenia Y/N!Han:
Postanowiłaś razem z Amelią przejść się do do parku i coś zjesć bo twoja siostra w pracy a w lodówce bida. Ubrałyście się żeby chodź raz wstydu nie robić i wyszłyście zamykając za sobą drzwi.
Idąc parkiem postanowiłyście że ty zajmiesz jakieś fajne miejsce w parku a Ami pójdzie po coś do żareła. Szukałaś dosć długo ale wkońcu znalazłaś to idealne miejsce pod cienikiem pozatym wiedziałaś że masz dużo czasu bo twoja kochana psiapsi nie należy do zdecydowanych osob i pewnie będzie siedziała w tym sklepów sporoooo czasu.Nagle koło twojej stopy przepiegła wiewiórka i usiadła bardzo blisko ciebie. Ty rozczulona tym widoczkiem wyjełaś szybko z kieszeni orzeszki (nie pytaj skąd je miałaś. Poprostu je miałaś xD) i dałaś powoli twojemu małemu kompanowi.
To miała być przyjaźń na zawsze...czułaś z nią więź podczas karmienia jej.
No i wtedy przyszedł jakiś typulek. Usiadł na ławce na przeciwko ciebie i bacznie ci się przyglądał. Było to niezręczne ale teraz liczyłaś się tylko ty i twój mały przyjaciel. Spojrzałaś wkońcu na chłopaka i zobaczyłaś że wyciąga z keszeni orzeszki.
~O nie...kurwa konkurencja~
Zaczął dawać je wiewiórce która była obok niego. A tobie...tobie został ostatni orzeszek. Czy twój przyjaciel jest wiernym przyjacielem i cię nie porzuci?
Nagle jakby nigdy nic sobie poszedł od ciebie do tego chłopaka. Teraz mu się przyjrzalaś. On tez wyglądał jak taka wiewiórka. Może ciągnie swój do swego?
No ale z tego zdziwienia i rozczarowania aż otworzyłaś buzię. I siedziałaś tak z otwartą gębą jak debil no ale... to były emocje... porzucenie... rozstanie i te sprawy...
-Wszytsko... dobrze? -zapytał niepewnie chłopak lecz widziałam na jego twarzy nutkę radochy z wycięstwa.
-Zdrajczyni... Co?...Tak wszystko okej. A u ciebie?-powiedziałam bardzo szybko ale już po chwili strzeliłam sobie mentalnego paca w czoło.
-U mnie też okej. -podniósł jedna brew do góry.
~No co ja tylko miła chciałam być~
Chłopak wstał i dosiadł się do mnie.
-Jestem Jisung-powiedział i bardzo uroczo się uśmiechnął.
-Y/N.-powiedziałaś i też się uśmiechnęłaś no bo czemu nie.
-Ładne i....
-O patrz córcia. Wiewiórka. -powiedziała kobieta trzymając dziewczynkę na rękach.
Obydwoje spojrzeliśmy się w jej stronę i już chciałam pytać czy dać jej orzeszka żeby go nakarmiła (wiem że ty już nie miałaś ich ale byś podpieprzyła od Hana xD) ale wtedy dziewczynka powiedziała...
-Ale to czy to? -powiedziała pokazując raz na Jisunga a raz na wspomnianą wiewiórkę.
Kobieta szybko zabrała dziewczynkę a Han aż z wrażenia zamrugał kilka razy.
Dobra w tym momencie myślałaś że się posikasz normalnie. Zaczęłaś tak dusic w sobie śmiech że zaczęły lecieć ci łzy.
-Tak tak Y/N bardzo śmieszne...-powiedział obrażony chłopak.
-Prze-przep-przerpaszam... -powiedziałaś o mało nie dławiąc się ze śmiechu.
Wtedy chłopak też zaczął się śmiał i obydwoje wygladaliście jakby was z psychiatryka wyrzucili.
-Może...może chcesz się prze-przejść? -zapytał chłopak biorąc duże wdechy żeby przestać się już śmiać.
-Chętnie! -powiedziałaś i pociagnęłaś chłopaka za ręke kierując się w stronę rzeki.Dużo rozmawialiście i śmialiście się.
Po wspaniale spędzonym czasie chłopak odprowadził cię do domu i wymieniliście się numerem telefonu pod pretekstem wspólnego pokarmienia wiewiórek.I każdy by powiedział że zostawiłaś biedna Amelią samą. Jesteś straszną przyjaciółką. Ale ona była zadowolona... Mogła zjeść to co kupiła sama a do tego za twój hajs :-)
Hyunjin:
Ty i twoja siostra miałyście bardzo dobry kontakt pomimo rożnych wieku. Twoja siostra miała 21 lata więc różnica troszkę była ale jak to się mówi wiek to tylko liczba co nie?
Postanowiłyście razem pójść na zakupy.
W drodzę dużo rozmawiałyście i się śmiałyście. Nagle podbiegł do was jakiś piesek.
-ALE FAJNY PIESEŁ!!! -krzykłaś tak że każdy powtarzam KAŻDY się spojrzał.
Twoja siostra w trybie natychmiastowym przyśpieszyła kroku udawajac że cię nie zna i udając się jak najdalej od ciebie.
Wszystko fajnie ale ty teraz jesteś zajęta tym wspaniałym piesełem.
-Zgubiłeś się malutki? -zapytałam zachęcajac pieska żeby odszedł ze mną na pobocze.
-O widzę że masz obruzkę. Nie stresuj się... Tylko zajrzę dobrze? -ludzie przechodzący obok ciebie mieli cię za debila ale to nie ważne.
-Kkami... O i jest numer telefonu! - obejrzałaś jeszcze dokładnie obrużę i wyjełaś telefon wpisując podany numer.
Ktoś odebrał...
-dzień dobry? - zapytałam nie pewnie po angielsku więc mam nadzieję że kuma czaczę.
-Witam, przepraszam nie mam czasu na głupie reklamy. Zgubiłem psa i się martwię! Żegnam! -rozłączył się.
~No ja nie wierze~
Zadzwoniłam jeszcze raz.
-No zaraz mnie pani zdenerwuje, ja....
-Zaraz to mnie pan zdenerwuje! Znalazłam pana psa więc proszę łaskawie ruszyć do mnie po niego dupsko na ulicę ***! -wykrzyczałam w słuchawkę. Oby nie ogłuch...
-Zaraz będę... -i znowu się rozłączył.
-No to czekamy mój mały kolego. -powiedziałam do pieska.Po jakis 20 minutach pojawił się wysoki i PRZYSTOJNY facet.
-Kkami!!! -krzyknął tak głośno że masakra... Ale ja umiem głośniej...
Piesek pobiegł do niego z prędkością światła.
Uroczy obrazek.
~O nie... On idzie w moja stronę... Co ja mam zrobić? Uciec? No nie głupia co ty myślisz! Przed ładnymi się nie ucieka! Chyba... ~
-Bardzo pani dziękuję-powiedział bardzo szczęśliwy.
~Nie posikaj się... ~
-Hyunjin-podał mi wolną ręke bo na drugiej trzymał pieska.
-Y/N.-uścisnęłam mu dłoń.
-Chciałbym ci bardzo podziękować. Dasz się zaprosić na kawę czy coś? -zapytał troszkę mniej odważnie niż przed chwilą.
-Jasne... Ale... Nie teraz. Muszę znaleźć swoją siostrę i narobić jej jeszcze większego wstydu no wiesz jak jest. -powiedziałam już bardziej na ludzie.
-Ahh jasne... Może i lepiej że nie wiem... Nie ważne. Tu masz mój numer telefonu. Wyślij mi wieczorem jakąś kropkę żebym wiedział że to twój numer.- podał mi karteczkę. -Ja też muszę już spadać. Papa-pomachał mi i sobie poszedł.
-Papa! -krzyknęłam i pędem pognałam do sklepu gdzie powinna być moja kochana siostrzyczka.