Mój dzień w pracy.

117 3 3
                                    

Dzień jak co dzień, przybyłam do prosektorium około 10 rano, po drodze wskoczyłam do kawiarni po kawę. Molly nie myło dzisiaj w pracy. Założyłam fartuch oraz odłożyłam dokumenty. Zaczęłam przyglądać się zwłoką. Kobieta nazywała się Celia Williams, jej ciało było spalone...Dokonała aktu samospalenia.
-Dosyć młoda kobieta, ładna...Ładniejsza ode mnie..-wybełkotałam
Nienawidziłam swojego ciała, moim zdaniem było okropne.

Zaczęłam pracować. Nie minęła godzina a słynny Sherlock Holmes przyszedł do kostnicy i zaczął oglądać zwłoki kobiety. Przyglądał się dokładnie każdemu kawałkowi jej spalonego ciała.

Byłam w trakcie wypełniania dokumentów i oglądania próbek z różnymi substancjami. Po jakimś czasie zaczęłam badać te próbki. 

Pomyliłam się... No cóż, bywa. Nikt nie powiedział że będzie łatwo.

Niestety albo stety, Sherlock to zauważył. Podszedł do mnie i zza pleców złapał moje dłonie.
-Zobacz, to musisz położyć tu, a to tu. Rozumiesz?- Sherlock wyszeptał to sterując moimi dłońmi.
-T-tak... -zarumieniłam się-rozumiem, możesz już odejść.

Posłuchał mnie, rzadko się to zdarza. Byłam w szoku ale podobało mi się to. Jego głos jest tak uspakajający, mógłby mi tak szeptać do snu.

-Ładnie dzisiaj wyglądasz.
-Dziękuję...
-Coś się stało?
-Ym, nie nie, wszytko jest w jak najlepszym porządku.
-Na pewno?
-Tak.

Zapytał się mnie czy coś się stało... W tamtym momencie byłam w siódmym niebie.

-Bridget?
-Słucham.
-Masz jakieś plany na wieczór?
-Tak w zasadzie to nie, czemu pytasz?
-Miałabyś ochotę na wspólną kolację?
-Sama nie wiem, zadzwonię do ciebie później i dam Ci znać.
-Dobrze.

Myślałam że to sen. Ubrałam się w mój ukochany płaszcz i udałam się w stronę bloku w którym mieszkam. Moje mieszkanie jest dosyć małe ale bardzo przytulne. Kolor dominujący to głównie czarny i ciemny brąz.

Życie jako partnerka Sherlock'a Holmes'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz