Niespodziewany zwrot akcji.

87 2 1
                                    

Obudziłam się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Byłam związana a po mojej twarzy spływał strumień krwi wypływający poprzez dużą ranę na moim czole. Próbowałam krzyczeć po pomoc ale w moich ustach znajdował się kawałek materiału co uniemożliwiało mi krzyczenie oraz mówienie. Miałam nadzieję że to tylko jakiś zły sen. Wszystko mnie bolało i ledwo co widziałam. Było ciemno ale w rogu paliła się lampa naftowa. 

-Nasza zdobycz się odezwała!- Mężczyzna, który miał kominiarkę na twarzy oraz trzymał pistolet w dłoni oznajmił innym.

W pomieszczeniu było jeszcze około 10 wysokich i groźnie wyglądających mężczyzn. Każdy z nich miał kominiarkę.

Dalej próbowałam się uwolnić oraz krzyczeć, chyba nie spodobało im się to ponieważ oberwałam z liścia, dosyć mocno. Łzy spływały mi po policzkach. 

To pewnie stało się kiedy otworzyłam drzwi...TAK, jeden z nich stał przed moimi drzwiami, uderzył mnie i straciłam przytomność...Później obudziłam się tu...To wszystko wyjaśnia- Pomyślałam. 

Po godzinie wyjęli mi z ust materiał i mogłam normalnie coś powiedzieć. Ale jednak cały czas się bałam. Cały czas coś szeptali, usłyszałam tylko tyle że to jakaś sekta która chce uzyskać życie wieczne na ziemi. 

-Powie mi ktoś o co tu do cholery chodzi?- Zapytałam niepewnie.
-Na razie nic nie możesz wiedzieć.- Odpowiedział mi ten sam typ od którego oberwałam.
-Najpierw się z nią pobawimy, dopiero później się przekonamy czy nasz plan zadziałał.-Powiedział kolejny typ.
-Jaki plan...?- Zapytałam.
-Ciiiii-Jeden z mężczyzn przyłożył mi palec do ust chcąc uciszyć.

Kilka minut później znowu włożyli mi materiał do ust.
-Tylko nie krzycz bo będzie bardziej bolało.-Ostrzegł mnie typ nr.1 z szyderczym uśmiechem wymalowanym na twarzy. 

Ułożyli mnie na jakimś stole, związali ręce i nogi. Nie mogłam się ruszać. Dalej miałam materiał w ustach.

Pierwszy mężczyzna wziął wiadro z wodą. Zaczęłam się bać. Tych wiader około 5... Reszta mężczyzn stała i przyglądała się.

Po jakimś czasie zaczęli mi powoli wylewać lodowatą wodę na twarz. Czułam się jakbym się dusiła. To było najgorsze uczucie. Wylewano na mnie każde wiadro za koleją... Do tej pory nie zapomnę tego uczucia. Teraz dopiero doceniłam jakie życie wcześniej było piękne. Tęskniłam za wszystkim.

Po około 5 minutach tortur straciłam przytomność. Mężczyźni posadzili mnie pzy ścianie. Dalej o czymś szeptali.

Około 2 godziny później dotarł tutaj Sherlock. Policja jak zawsze przybyła później. Zabrali wszystkich mężczyzn oraz zaczęli wszystko dokładnie sprawdzać i przeszukiwać.

Leżałam nieprzytomna, mokra, wyziębiona i związana w kącie. Sherlock obiecał policji że zajmie się mną.
Rozwiązał mnie i wyjął nieszczęsny materiał z ust. Później wziął na ręce i udał się na 221b Baker Street.



             **mam nadzieję że część się spodobała, obiecuję że będę wstawała więcej i częściej**

Życie jako partnerka Sherlock'a Holmes'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz