Memento Mori

26 1 0
                                    

Ponownie zmusiłam się do otworzenia oczu. Nade mną stała Pati. Patricia Haley. Moja siostra cioteczna, która była dla mnie jak siostra.

Otworzyłam oczy i w tamtym momencie znowu zrobiło mi się słabo. Powieki stały się ciężkie... Tak cholernie ciężkie. Serce wydawało się uderzać tak mocno i tak wolno. Jednak te uderzenia z każdym stawały się coraz mocniejsze. Ale przerwy między uderzeniami ... Były coraz dłuższe.

Czy myślałam, że to mój koniec? Nie, ja wtedy nie myślałam nic. Próbowałam zrozumieć słowotok mojej siostry i zrozumieć co się dzieje w okół mnie

Ułamek sekundy, a patrzyłam na nich wszystkich oczami jak 5zł, oddychając tak szybko i płytko, że myślałam, że w całym pomieszczeniu zabraknie mi tlenu.

Co się stało?

Moja siostra wylała mi na głowę pełną butelkę wody na głowę. Tak, w tym momencie bym ją normalnie rozszarpała, ale teraz nie mialam na to siły. Szybko ponownie opadłam na ziemię. A lekkie zderzenie moich pleców z podłogą wywołało cichy, głuchy odgłos.

Pati pomogła mi wstać. Wycisnęła lekko moje przemoczone włosy. I trzymając mnie zaczęła iść w stronę kanapy.

- Co z nią? - zapytałam tak głuchym szeptem, iż nie wiedziałam czy te słowa były w ogóle słyszalne, czy wybrzmiały jedynie w mojej głowie.

- Już wszystko dobrze. Babcia wyszła ze szpitala. Nie martw się.

- Co ?- znowu głucho powiedziałam. Tym razem byłam pewna. Usłyszałam to tylko ja. Te słowa już nie wypłynęły z moich ust, mimo że powinny.

I wtedy wszystko znów powinno wrócić do normy. Powinno ... Ale nie. Moje życie to film pełen zwrotów akcji. Emocje momentalnie dotarły do mojej głowy. Mokre ubrania zaczęły wydawać sie coraz cięższe... Jakby ktoś podstawił mnie pod deszczownię i zaczął ciągle mocniej odkręcać wodę. A ona ciążyła... Ciążyła bardziej niż kiedykolwiek mogłabym się tego spodziewać. Powietrze stało się gęste. Tak cholernie gęste. I gorące. Czułam jak parzy moje płuca. I myślałam, że nie może być gorzej. A jednak. Mogło. Nie dość, że było gęste, gorące to nagle zaczęło mi go brakować. Jakby ktoś zamknął mnie w klatce i zaczął odprowadzać z niej powietrze, chcąc wywołać tam próżnię. Tak, próżnia to dobre słowo. Po sekundzie właśnie się tak poczułam. Jakbym była w jakiejś cholernej próżni. Odleciałam. Nie czułam Patricii, nie czułam dotyku, nie czułam zapachu pokoju babci, nie czułam niczego. Niczego oprócz braku powietrza. Moment, jeden cholerny moment. Gdy mi go zabrakło. Mroczki. Nie widziałam nic. Tak bez czucia, bez odczuwania czegokolwiek tkwiłam godziny, może dni, może lata. Jak mam być szczera. Nie wiem. Nie czułam nic. Nie myślałam nic. Jakbym usnęła gdzieś między Jowiszem, a jakąś niezidentyfikowaną przestrzenią.

Co się działo? Ile to trwało? Ile trwać będzie? Hah znowu nie wiem

Sytuacje w tamtej chwili opisywało jedno sformułowanie. Memento Mori. Jednego dnia mogło być idealnie, a trzy dni później... Nie wiem czy w ogóle jeszcze żyłam.

Memento Mori. Memento Mori. Memento Mori.

I wtedy poczułam się jakby ktoś wrzucił mnie do lawy. Gorąco. Było mi cholernie gorąco.

Nie miałam siły na coś. Słyszałam tylko pisk. Który co jakiś czas się powtarzał trwał ułamek sekundy i się urywał i znowu. Ciche, ale tak irytujące.

Pip pip pip pip

- Mamy ją!- po pokoju rozległ się kobiecy głos.

Nie był jednak pełen szczęścia. Raczej był skupiony, jakby miała to być najważniejsza rzecz jaką owa kobieta miała komuś do przekazania w ostatnim czasie.

Abre tus ojosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz