Rozdział drugi

539 75 1
                                    

Harry czeka na Louisa w niewielkiej, przytulnej herbaciarni, do której zaprosił go po ich spotkaniu w kwiaciarni.

Od tego momentu minęły trzy miesiące, podczas, których Harry coraz mocniej zakochiwał się w młodszym chłopcu. Z każdym kolejnym spotkaniem poznawali się coraz lepiej i Louis myślał, że nie mógłby być bardziej zakochany.

Chwilę później w herbaciarni rozbrzmiewa dźwięk małego dzwoneczka zawieszonego nad drzwiami, a Louis stoi w progu rozglądając się po pomieszczeniu. Jego uśmiech poszerza się, kiedy dostrzega swojego chłopaka siedzącego tyłem i wpatrującego się w ekran swojego laptopa. Zmierza powoli w jego kierunku i już ma położyć dłonie na jego oczach i krzyknąć “zgadnij, kto to?”, kiedy Harry odzywa się, nawet na niego nie patrząc:

- Nawet nie próbuj - mówi ostrzegawczo, a szatyn krzywi się i z nadąsaną miną zajmuje miejsce naprzeciw niego.

- Skąd wiedziałeś, że to ja? - pyta, na co starszy chłopak posyła mu rozbawione spojrzenie i zamyka klapkę laptopa.

Louis prycha pod nosem i wydyma swoją dolną wargę, ponieważ Harry zawsze jakimś magicznym sposobem wie, że Louis jest teraz za nim.

Czasem szatyn zastanawia się, czy Harry tylko potrafi podróżować w czasie. Bo może jest coś, o czym starszy chłopak mu nie mówi i na przykład czyta w myślach. Louis rumieni się na samą myśl o tym, ponieważ nie chce, aby Harry znał jego tajemnice. A najbardziej nie chce, aby wiedział o tym, że czasem, gdy w nocy nie może spać, wyobraża sobie siebie u boku Harry’ego. I wtedy jest naprawdę szczęśliwy, bo kocha tego mężczyznę, bardziej, niż cokolwiek innego na świecie.

~ * ~

- sześć lat wcześniej -

Louis spogląda na Harry’ego, który leży na niebieskim kocu w jego ogrodzie. Szatyn nie może się powstrzymać i dotyka dłonią ramienia starszego mężczyzny. Coś ściska Louisa za serce, ponieważ zdaje sobie sprawę, że Harry nie jest Harrym z jego czasu. Dwudziestoletni Harry jest gdzieś w Londynie, a ten Harry zniknie za parę chwil i nie wie, czy jest wstanie sobie z tym poradzić. Nigdy nie wie, jak długo musi czekać na ponowną wizytę, a dłuższa nieobecność Harry’ego w jego życiu jest niemal fizycznie bolesna. I nie jest istotne to, że jak dotąd spotyka wyłącznie kopie Harry’ego z przyszłości. Louis i tak jest w nim zakochany­­.

- Harry… - Louis odzywa się po chwili ciszy. Zza powiek wyłaniają się zielone tęczówki, które wręcz przenikają duszę młodszego chłopca. Szatyn nie potrafi powstrzymać szybszego bicia serca, ponieważ w tym zielonym spojrzeniu ukryta jest magia, która zaczarowała go dziesięć lat temu i jest przyczyną niejednej bezsennej nocy.

- Czy… Czy jesteś szczęśliwy w przyszłości? - pyta niepewnie, a Harry patrzy na niego wzrokiem, którego Louis nie potrafi rozszyfrować.

- Tak, jestem - odpowiada powoli po chwili, a młodszy chłopiec nie potrafi powstrzymać małego uśmiechu, który pojawia się na jego ustach. Naprawdę chce, aby Harry był szczęśliwy, ponieważ wie, że Harry na to zasłużył.

- A-a czy ja jestem szczęśliwy? - pyta niepewnie, gryząc nerwowo swoją dolną wargę.
Harry przez chwilę patrzy na drobnego szatyna, a następnie wzdycha pod nosem, zamykając oczy.

- Będziesz, Lou - szepcze po chwili i nie dostrzega ogromnego uśmiechu, który rozświetlił nastoletnią twarz Louisa.

Bo, być może… Tylko trochę. Jest jakaś szansa - nawet malusieńka - że są szczęśliwi razem. I właśnie w tym momencie Louis zdaje sobie sprawę, że nie ma już żadnego wyjścia.

Dziesięć lat temu nie miał żadnego wyboru zakochując się w Harrym.

~ * ~

Harry przygryza swoją dolną wargę, wahając się. Od dawna to planuje. Kocha Louisa całym swoim sercem, ale boi się, że ze swoją przypadłością nie będzie potrafił dać młodszemu chłopakowi szczęścia. A Louis zasługuje na szczęście bardziej niż ktokolwiek inny.

Do: Lou ♥
Masz dziś czas, Skarbie?

Wysyła, zanim może się rozmyślić. Wie, że jeśli nie zrobi tego dzisiaj nie odważy się na to już nigdy.

Od: Lou ♥
Czy ty właśnie próbujesz zaprosić mnie na randkę? ;)

Dostaje odpowiedź i uśmiecha się sam do siebie.

Do: Lou ♥
Przejrzałeś mnie. U mnie o dwudziestej. Pasuje Ci?

Od: Lou ♥
Brzmi świetnie. Nie mogę się doczekać, x

~ * ~

Louis dociera do mieszkania Harry’ego kilka minut po dwudziestej. Puka przez chwilę, jednak Harry mu nie otwiera. Naciska na klamkę i drzwi otwierają się przed nim, ukazując niewielkie mieszkanie.

W zasadzie, mieszkanie Harry’ego nie jest duże, ale nie jest też małe; jest w sam raz. Jest urządzone skromnie, ale bardzo przytulnie i Louis naprawdę uwielbia przebywać w mieszkaniu swojego chłopaka. Właściwie, Louis uwielbia wszystko, co ma związek z Harrym.

Przechodzi przez korytarz i dochodzi do salonu. Uśmiecha się do siebie widząc zastawiony stół. Biały, elegancki obrus, ulubiona zastawa Harry’ego, świece, kieliszki i ulubione czerwone wino Louisa zdobią stół.

Szatyn chichocze cicho, bo Harry jest taki cudowny.

Idzie dalej w kierunku kuchni, skąd dochodzi przyjemny zapach kurczaka, spodziewając się,   że właśnie tam jest Harry.

Czuje się rozczarowany - ale tylko trochę rozczarowany, kiedy zastaje pustą kuchnię.

Kurczak w piekarniku prawie się przypala, więc podchodzi bliżej i wyłącza go. Wzdycha cicho, kiedy dostrzega ubrania na podłodze, które należą do jego chłopaka. Podnosi czarną koszulę i wiesza ją na krześle przy kuchennym stole. Składa pozostałe ubrania i układa je równo, a krzyżyk, który Harry dostał od swojej mamy zawiesza na swojej szyi.

Zajmuje miejsce przy stole i postanawia czekać na starszego chłopca. Nie może to długo trwać, prawda? Harry zaraz wróci i będą mogli rozpocząć randkę.

~ * ~

Jest po drugiej w nocy, kiedy Harry pojawia się w swojej kuchni. Patrzy na zegar zawieszony na ścianie i przeklina głośno. Nigdy nienawidził swojej przypadłości. Utrudniała mu życie już przedtem, ale teraz, kiedy poznał Louisa szczerze jej nienawidzi. Nienawidzi tego, że nie potrafi kontrolować swoich podróży w czasie.

Harry zakłada swoje ubrania, które znajduje na krześle. Sięga do kieszeni czarnych jeansów i wyciąga małe, czarne, aksamitne pudełeczko. Podnosi wieczko i spogląda na srebrną obrączkę.
Naprawdę chciał oświadczyć się dzisiaj Louisowi. I zrobi to. Teraz.

Wychodzi z kuchni i przystaje zaskoczony, widząc śpiącego Louisa na swojej kanapie. Brunet dostrzega swoją koszulkę, którą młodszy chłopiec musiał wygrzebać z jego szuflady i założyć.

Okryty był też kocem, ale teraz zielony materiał spoczywa na podłodze.

Harry podchodzi do niego powoli i delikatnym gestem odsuwa kasztanowe kosmyki, które przykleiły się do czoła jego ukochanego.

Louis budzi się od razu, kiedy chłodne palce dotykają jego skóry. Zza powiek wyłaniają się niebieskie tęczówki, a serce młodszego chłopca zalewa poczucie ulgi na widok całego i zdrowego Harry’ego przed sobą. Zawsze martwi się o niego, gdy znika. Oboje nigdy nie wiedzą, jak długo Harry będzie podróżował w czasie i szatyn zawsze zamartwia się podczas jego nieobecności.

- Harry… - szepcze cicho i wyciąga dłoń chcąc dotknąć jego policzka.

- Wyjdź za mnie - przerywa mu, a szatyn zatrzymuje swoją dłoń w połowie drogi do twarzy bruneta.

- Co? - udaje mu się wydusić.

Tak naprawdę się przesłyszał, a Harry wcale tego nie powiedział, prawda?

Louis kocha Harry’ego odkąd skończył siedem lat, więc to oczywiste, że o tym myślał. Chce być mężem Harry’ego, chce mieć z nim dzieci. Chce być szczęśliwy, a tylko przy Harrym się tak czuje.

- Zostań moim mężem, Louis. Kocham cię.

I Louis nie ma innego wyjścia. Nigdy nie miał.

Zaklęci w czasie | L. Stylinson | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz